Naszą witrynę przegląda teraz 1 gość 

szukaj

Odwiedziło nas:

0

Sonda

Czy twoja bliska lubznajoma osoba nadużywa alkoholu?
 

Odzwiedziło nas :

dziś:46
wczoraj:56
wszystkie odwiedziny:613775
Czytelnia
Czytelnia - RODZINA Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM
Spis treści
Czytelnia
pomoc kapłana uzależnionym
Każda praca ma swoją cenę
Trzeźwość to określony styl życia
Wakacje bez rodziców i Boga
Dlaczego jedni wchodzą...
RODZINA Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM
Każda praca ma swoją cenę
Trzeźwość to określony styl życia
Wakacje bez rodziców i Boga
Dlaczego jedni wchodzą...
Co się dzieje w rodzinie z problemem alkoholowym
RODZINA Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM
Wszystkie strony

 

 Kapłan może zawsze pomóc uzależnionej (cierpiącej) osobie.

1. Bardzo ważny jest pierwszy kontakt z osobą uzależnioną.

Osoba uzależniona jest na ogół pełna lęku, co może przyjąć postać zachowań agresywnych. Boi się przede wszystkim oceny, potępienia, krytyki, w końcu odrzucenia. Boi się bólu dotykania własnej godności. Ocena, krytyka, osoby uzależnionej owocuje u niej ogromnym cierpieniem, ponieważ żyje w poczuciu winy, które próbuje zmniejszyć przy pomocy substancji psychoaktywnych. Godność osoby uzależnionej jest już poważnie naruszona, dodanie kolejnego osądu, powoduje, że osoba czuje się niejednokrotnie jak oskarżony i podsądny, dlatego bardzo często atakuje w ten sposób broniąc resztek swojej godności. Osąd odbiera jej poczucie godności. Dlatego na początku nigdy jej nie konfrontujemy, konfrontacja powoduje bardzo często zamykanie się osoby uzależnionej przed nami. To, co mogę zrobić wobec każdego człowieka cierpiącego a takim też jest alkoholik - narkoman, zawstydzony sam sobą, mogę dać mu swoje wsparcie, okazać swoją życzliwość, bardzo ważne jest zrozumienie.
Postawa, w której stoję po stronie osoby cierpiącej uzależnionej a nie przeciw niej, chcę jej dobra, jego powrotu do zdrowia - na tym zresztą polega miłość bliźniego. Bardzo często boją się te osoby skorzystać z posługi kapłana w konfesjonale, mając niejednokrotnie za sobą złe doświadczenia, czasem za miast spotkania z miłosierdziem leczącym ich rany, spotkali się z poniżeniem, obrażaniem a nawet krzykiem. Wtedy taka osoba ma zamkniętą drogą do kościoła na wiele lat a nawet na całe życie, rany zadane w okolicznościach, kiedy człowiek się tego najmniej spodziewał najbardziej bolą, jeśli rani ten, który miał leczyć, od którego oczekiwaliśmy wsparcia, bezpieczeństwa, zaufania to bardzo boli i czasem rodzi nienawiść. Spotykam wielu pacjentów, którzy takiej krzywdy doznali w konfesjonale, "zostałem potraktowany jak śmieć, gorzej niż pies z kulawą nogą, kapłan krzyczał na mnie, wszyscy w kościele na mnie się patrzyli czułem się jak ten ostatni..."

Lekarz, kapłan nie może się dziwić ludzkiemu życiu, że ono tak wygląda, to, co może zrobić, to pytać się siebie jak w tej sytuacji mogę pomóc, aby przerwać łańcuch bezsensownego cierpienia i zła, które się ciągnie za uzależnionym.
Posługa w konfesjonale jest niezwykle ważna dla tych ludzi, te osoby często nie pamiętają formułek, nie wiedzą, od czego zacząć i oczekują takiej pomocy z strony kapłana, aby móc się odnaleźć, jedno wiedzą, że mają dość takiego życia i już dalej tak nie chcą, często boją się śmierci, potępienia, przychodzą z swoją rozpaczą i beznadzieją. Dlatego trzeba Bogu dziękować, ze przyszedł, bo to jest najlepsze miejsce, aby się uwolnić od ciemności, która zabija. Wyrażając swoją akceptację dla człowieka, trzeba mu powiedzieć jak bardzo go Bóg kocha, że ofiara krzyża dotyczy także jego. Kapłan nie może pozwolić, aby jego osobiste emocje wzięły gorę nad łaską miłosierdzia.

Mamy pomóc spotkać miłosiernego Boga, a nie kolejnego upiora, bo tego nosi w sobie uzależniony. Bywa tak, że kapłan miał, albo ma członka rodziny, który jest sobą uzależnioną i czasami nieświadomie odreagowuje w konfesjonale złością do swojego ojca czy innej bliskiej osoby na osobie uzależnionej. Lub sam kapłan ma problem z nadużywaniem alkoholu, wtedy złość do osoby spowiadającej się często ma korzenie w złości do samego siebie i własnej bezradności. Uzależniony przychodzi po nadzieję, światło, chce wyjść z mroku, dlatego nie gaśmy knotka, który ledwo się w nim tli. Podać mu rękę, to wysłuchać go, nie ograniczać czasu, słuchać i usłyszeć jak bardzo go życie boli, kościół ma wiele lekarstw na ten ból. Nigdy go nie przekreślajmy, nie mówmy, nic z ciebie nie będzie, kiedy zbudujesz most pomiędzy nim a Bogiem, to będzie wracał do godnego życia. Powiedz mu, że w ramionach Boga nigdy nie jest za późno.

Pomóż zrobić rachunek sumienia, bądź delikatny, miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Zawsze dużo bardziej leczy, aniżeli osądza, który jest jak kolejny policzek. Zachęć do spotkania, po spowiedzi, spróbuj pomóc, pomódl się nad nim w konfesjonale. Sam się nie lękaj, Bóg więcej potrafi niż myślisz. Kiedy nie wiesz, co powiedzieć proś Ducha św. abyś mógł doprowadzić do spotkania.

Warto w takim spotkaniu przywołać teksty z biblii o "Miłosiernym Ojcu" - który przyjmuje zagubionego syna i prowadzi go do stołu, ubiera go w nową szatę odbudowuje jego godność i zaprasza do wesela. Ewangelia o "zagubionej owcy", o radości nieba z nawróconego grzesznika. Uzależniony potrzebuje Boga i my możemy mu pomóc Go znaleźć. Zdarza się tak, że ktoś przyjdzie do konfesjonału i nie może otrzymać rozgrzeszenia, wszystko trzeba zrobić, aby wytłumaczyć, dlaczego tak jest, aby spowiadający nie poczuł, że jest odtrącony, daj mu pociechę, czasem ktoś przyjdzie i czuć od niego alkoholem, bez alkoholu nie miał odwagi, emocje były za silne.

Nie wściekaj się, zaproś go jeszcze raz na kolejne spotkanie, może w zakrystii, salce. Ilu przychodzi do konfesjonału palaczy - to też zmienione emocje, a tu nie reagujemy tak ostro. Jeżeli dasz mu szansę on przyjdzie, to jest tylko kwestia czasu. Dobrze jest zapytać w trakcie spowiedzi, kiedy słyszymy, że ktoś wyraźnie nadużywa alkoholu, pije ryzykownie, czy możemy o tym porozmawiać w trakcie spowiedzi - byle nie za długo, lub po spowiedzi, można wtedy udzielić podstawowych informacji, gdzie taka osoba może znaleźć pomoc i także jej rodzina, czasem podanie jednego adresu, czy telefonu, może bardzo dużo zmienić.

Nie mów mu od razu, że jest uzależniony, to mu powiedzą ci, którzy leczą, powiedz mu, że widzisz jak bardzo cierpi, jak bardzo go życie boli i że to może się zmienić tak być nie musi, choć on w to nie wierzy, daj mu informację, zachęć do spotkania. Dobrze jest mieć w konfesjonale karteczki w formacie modlitewniaka, którą potem łatwo schować, na tej kartce nich będą wydrukowane 2 adresy 3 telefony do sprawdzonych, miejsc, gdzie może otrzymać taką fachową pomoc. Bardzo często podczas spowiedzi w różnych parfiach, osoby z problem proszę, aby wzięły ze sobą taką kartkę, lub obrazek z informacjami, nigdy się nie zdarzyło, aby tej informacji ktoś nie wziął.

Zdarzyło się tak, że wielu z niej skorzystało i dało innym tą informację. Dlatego warto, aby te informacje także na stałe były w gablotce parafialnej, obok nich warto umieścić świadectwa osób, którym się udało wyjść, pokonać własne uzależnienie, odbudować swoje życie. Wiara w to, że innym się udało bardzo pomaga, człowiek chory na raka kupi i zażyje każde lekarstwo, było mieć trochę nadziei, a ona jest dla nich wszystkich jak słońce na pochmurnym niebie. Wszyscy pragniemy tego słońca, zwłaszcza Ci, którzy już wiedzą jak życie czasem boli. Pokuta ma leczyć nie przybijać, dlatego musi być możliwa do wykonania, dlatego na początku musi być bardzo realistyczna, zgodna z stanem, kondycją tej osoby np. prosta modlitwa najczęściej dziękczynna.

Często zachęcam do modlitwy Ojcze nasz i podkreślam słowo "Bądź wola Twoja". Pytam czy pokuta jest możliwa do wykonania przez niego, nie możemy zapominać, że wola osoby uzależnionej jest poważnie uszkodzona to oznacza, że mniej może niż sam chcę. Często zachęcam do odwiedzenia kościoła katedralnego, pójście przed obraz Matki Bożej Opolskiej, zachęcam też do jednodniowej pielgrzymki na Górę św. czy do Częstochowy. Mówię im, że zawsze w ostatnią Sobotę miesiąca osoby uzależnione wraz z swoimi rodzinami spotykają się na Górze św. Anny, gdzie można się wyspowiadać, pójść na mityng i uczestniczyć o godz. 18,00 w Eucharystii.

Przy spowiedzi otrzymują modlitewnik dla osób uzależnionych, chętnie z niego korzystają. Osoba uzależniona potrzebuje doświadczyć szacunku, aby odbudować swoją godność, potrzebuje doświadczyć ludzkiej i Bożej dobroci, aby z otchłani wrócić do życia. Każdy z nich czeka na swojego miłosiernego samarytanina, Szymona z Cyreny. Zrób wszystko, aby pomóc, a jeśli nie potrafimy, lub nie mamy sił to starajmy się przynajmniej nie zaszkodzić. W Każdej Eucharystii możemy się modlić za te osoby i zachęcać lokalny kościół do modlitwy wstawienniczej za te osoby, żniwo jest wielkie a robotników mało.

"Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie". Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?"A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Mt. 25, 35-41
Ks. Marcin Marsollek