Naszą witrynę przegląda teraz 3 gości 

szukaj

Odwiedziło nas:

0

Sonda

Czy twoja bliska lubznajoma osoba nadużywa alkoholu?
 

Odzwiedziło nas :

dziś:19
wczoraj:95
wszystkie odwiedziny:615745
DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW
Spis treści
DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW
Dorosłe dziecialkoholików
Dom bez ścian
Wszystkie strony


       

DZIECI W RODZINACH ALKOHOLOWYCH:


ŻYJĄ Z POCZUCIEM ZAGROŻENIA
, cierpią i są ofiarami przemocy psychicznej i fizycznej;

WIELE DZIECI STARA SIĘ UTRZYMAĆ W TAJEMNICY PICIE RODZICÓW - wstydzą się, mają poczucie, że są gorsze;

BOJĄ SIĘ i mają zaburzenia emocjonalne związane z lękiem;

UKRYWAJĄ I TŁUMIĄ SWOJE UCZUCIA, czują się osamotnione, częściej zapadają na różne choroby;

WCZEŚNIE UCZĄ SIĘ, że nie mogą polegać na swoich rodzicach i przestają ufać innym ludziom otaczający świat wydaje się wrogi i obcy;

BIORĄ NA SIEBIE NADMIERNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za problemy rodzinne i przejmują obowiązki dorosłych. Nie umieją się bawić.


Dzieciom z rodzin alkoholowych trzeba pomagać nie tylko przez chronienie ich przed bezpośrednimi skutkami nadużywania alkoholu w rodzinie.

Możemy im pomóc w tym, aby:

- uczyły się rozumieć, że ich rodzic jest osobą chorą, że dziecko nie jest zdolne do wyleczenia go z tej choroby i nie jest za nią odpowiedzialne,

- uczyły się pozytywnego stosunku do samego siebie, zadbania o siebie, umiejętności i odpoczywania i zabawy,

- zaczęły wyrażać swoje uczucia i potrzeby, umiały prosić o pomoc i przyjmować ją od innych, dzieliły się z innymi swoimi problemami i uczyły się zaufania.


 

      Dorosłe dzieci alkoholików.

Kim są? To dorośli, którzy wychowywali się w rodzinach nadużywających alkoholu. Gdy byli dziećmi, musieli zbyt wcześnie dorosnąć. Są dorośli, a nadal w głębi siebie pozostają dziećmi.
Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (i nie tylko) szacuje, że w Polsce żyje prawie 4 miliony dzieci, których rodzice nadużywają alkoholu, oraz około 1,5 miliona dzieci alkoholików. Kiedy dorosną, część z nich zacznie pić, część zwiąże się z osobami uzależnionymi, a pozostałe będą starannie unikać myślenia o tym, co wydarzyło się w ich dzieciństwie. Z moich szacunków wynika, iż Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) stanowią około 40 proc. dorosłej populacji Polaków.

Doświadczenia wyniesione z rodziny alkoholowej mocno rzutują na bliskie kontakty w życiu dorosłym. Prawie połowa z tych DDA, którzy zgłaszają się po poradę psychologiczną, nie decyduje się na zalegalizowany związek, a jedna trzecia zawieranych przez nich małżeństw kończy się rozwodem. To znacznie więcej niż wśród ogółu Polaków. Dorosłe Dzieci Alkoholików boją się przede wszystkim powtórzenia we własnym związku tego, co działo się w ich domu rodzinnym. Duża część jest głęboko przekonana, że w małżeństwie można się tylko krzywdzić.

Bliskie związki to także relacje z własnymi dziećmi. DDA często mają kłopoty z odnalezieniem się w roli rodzica. Wielu z nich rozpoczyna terapię właśnie z powodu problemów ze swoimi dziećmi. Obawiają się, że je skrzywdzą, wnosząc do wychowania doświadczenia z domu. Czasem nie potrafią z nimi rozmawiać. Mają kłopoty z właściwą oceną tego, czy problemy ich syna albo córki są "normalne", czy też powinny być niepokojącym sygnałem. W niektórych DDA własne dzieci budzą agresję. Trudno im się powstrzymać przed krzykiem, groźbami czy uderzeniem. Jednocześnie mają świadomość, że to nie dziecko zawiniło, że agresja bierze się gdzieś z głębi ich samych. Szukają pomocy dla siebie, aby nie krzywdzić własnych dzieci.

Wielu DDA nie decyduje się na to, żeby mieć dzieci (ponad połowa uczestniczących w terapii), albo podejmuje taką decyzję późno, po trzydziestym roku życia. Gdzieś głęboko tkwi w nich lęk, że dla ich syna czy córki życie okaże się równie okrutne, jak dla nich samych.
Część DDA rezygnuje z własnego życia osobistego, ponieważ przyjmują, że ich podstawowym zadaniem życiowym jest opiekowanie się mamą albo tatą, a często nawet czuwanie, by nawzajem nie zrobili sobie krzywdy. Niekoniecznie mieszkają z rodzicami, a rodzice wcale nie są ludźmi schorowanymi ani bardzo starymi. Spotkać można i takich DDA, którzy mają własne rodziny, ale każdy weekend, święta i wakacje spędzają z rodzicami. Zdarzają się także rodziny, w których wszystkie dorosłe, trzydziestoletnie czy czterdziestoletnie "dzieci" mieszkają z rodzicami.

W trakcie terapii okazuje się, że część DDA ma mocno zakodowane, choć rzadko uświadamiane poczucie, że ich podstawową rolą życiową jest "być dobrym dzieckiem": "mąż (żona) to nie rodzina; rodzina to rodzice, dziecko, brat". Odkrycie, że "być dobrą córką czy dobrym synem" jest znacznie ważniejsze niż "być dobrą żoną albo dobrym mężem", zazwyczaj zmienia zupełnie porządek świata. Szczególnie dotyczy to kobiet. Są zaskoczone, jak łatwo zaprzepaścić dom i rodzinę, kiedy podstawowa odpowiedź na pytanie: "kim jestem?", brzmi: "córką".
Zwykle więź Dorosłych Dzieci Alkoholików z rodzicami jest bardzo silna, choć kontakty nie zawsze układają się dobrze. Najczęściej DDA skarżą się, że tak naprawdę nie potrafią rozmawiać z matką czy z ojcem. Niechętnie jeżdżą do domu rodzinnego, bo czują tam napięcie, niepokój i bezradność. Czasami mówią wręcz o nienawiści do któregoś z rodziców. Przerażeniem napawa je myśl, że będą musiały z nimi zamieszkać, kiedy staną się oni niedołężni.

Możemy wyróżnić kilka typów Dorosłych Dzieci Alkoholików: wyobcowani, smutni, skrzywdzeni, uzależnieni, współuzależnieni, odnoszący sukcesy, z poczuciem niższości.

Wyobcowani najczęściej nie zdają sobie sprawy, że to, co przeżyli w domu rodzinnym, ma nadal wpływ na ich życie i samopoczucie. Po prostu uważają się za innych, bardziej skomplikowanych lub poplątanych wewnętrznie. Zazdroszczą innym słabszych napięć wewnętrznych, mniejszej liczby dylematów i konfliktów, mniejszych wewnętrznych obciążeń, o wiele rzadziej pojawiającego się poczucia smutku i osamotnienia. W sytuacjach społecznych bardzo silnie kontrolują się. Mają poczucie, że ludzie z pewnością ich oceniają - i to niekorzystnie.
Wielu DDA leczy się z powodu depresji (to smutni). Biorą kolejne specyfiki, które nie przynoszą ulgi ani nie zmniejszają przygnębienia. Czasem przychodzą do psychologa, szukając zrozumienia siebie i rozwiązania problemów, a także potwierdzenia, że z nimi wszystko w porządku. Zwykle kończą na pierwszej wizycie. Boją się ruszyć to, co jakoś przyschło, przycichło. Po co znów ma boleć? Ich wspomnienia pełne są doświadczeń utraty czegoś lub kogoś. Mówią o braku uwagi i braku fizycznego bezpieczeństwa, o głodzie czy opuszczeniu. Dramaty i koszmary z okresu dzieciństwa stają się w życiu dorosłym źródłem niewypowiedzianego bólu i smutku, których nie ukoi tabletka.

Ale są również DDA uświadamiający sobie, jak bardzo zostali skrzywdzeni tym, co działo się w domu, gdy byli dziećmi. Noszą w sobie żal, rozgoryczenie, złość, a nawet nienawiść: najczęściej w stosunku do tego z rodziców, który pił, ale czasem również wobec tego, który choć nie pił, także krzywdził. Pozostają w pozycji ofiary nawet wtedy, gdy sprawcy już nie ma, lub też nie jest już w stanie nic złego zrobić. Czują się pokrzywdzeni i przez pryzmat swojej krzywdy postrzegają świat i ludzi.
Istnieje także grupa takich DDA, którzy sami zaczęli pić nałogowo.

Sięgnęli po alkohol, bo na przykład próbowali poradzić sobie z trudnościami. Choć boleśnie pamiętają dzieciństwo podporządkowane rytmom picia i niepicia, dorosłe życie układają tak samo. Teraz to oni są najważniejsi, a życie rodzinne toczy się wokół ich picia i niepicia.
Niektóre Dorosłe Dzieci Alkoholików, przyzwyczajone w dzieciństwie do zajmowania się innymi i pomagania najbliższym (matce, bo ma za dużo obowiązków; ojcu, bo sam nie jest w stanie czegoś zrobić; rodzeństwu, bo jest mniejsze lub bardziej nieporadne), wikłają się w związki z osobami, którymi trzeba się opiekować (np. z osobami uzależnionymi, z głębokimi problemami). Życie z partnerem, który nie wymaga opieki czy poświęcenia, uważają za nudne, zbyt poukładane.

Wielu DDA pracuje na odpowiedzialnych, dobrze wynagradzanych stanowiskach i odnosi sukcesy zawodowe. Potrafią jednak pracować równie efektywnie w zamian za przysłowiowe dobre słowo. Zaskakująco dobrze rozwiązują trudne zadania w sytuacji stresu i pod presją. Zwykle nie mają problemów z wywiązywaniem się ze swoich obowiązków.

Nie boją się trudnych zadań ani ryzyka. Są odpowiedzialni i nie rezygnują łatwo. Dbają o potwierdzanie swoich kompetencji, ucząc się i podejmując nowe wyzwania. W efekcie są zwykle bardzo dobrymi i mało wymagającymi pracownikami. Świetnie też potrafią radzić sobie z publicznymi prezentacjami - nikt nie widzi ich silnego napięcia czy lęku przed oceną. Ludzie podziwiają często ich opanowanie i spokój zewnętrzny, nie zdając sobie sprawy z tego, jak sprzeczne jest to, co widzą, z tym, co dzieje się "w środku" tych ludzi.

Poczucie niższości i niekompetencji towarzyszące Dorosłym Dzieciom Alkoholików zazwyczaj odzywa się w kontakcie z innymi osobami. Składa się na nie kilka czynników: kiepski obraz siebie wyniesiony z wczesnego dzieciństwa, brak dobrych doświadczeń w bliskich relacjach z ludźmi i brak podstawowych umiejętności interpersonalnych (rozmawianie, nawiązywanie bliskich kontaktów, rozwiązywanie konfliktów czy nieporozumień). Rzadko za poczuciem niższości u DDA stoi brak wykształcenia czy nie radzenie sobie w życiu. Ponad połowa osób zgłaszających się na terapię ma wykształcenie średnie, a 40 proc. wyższe. Otoczenie najczęściej postrzega Dorosłe Dzieci Alkoholików jako ludzi dobrze radzących sobie w życiu, nie mających większych problemów

Marzenna Kucińska


 

 

Dom bez ścian, dzieci bez rodziców.

W sierpniowych Charakterach rozpoczęliśmy cykl artykułów o Dorosłych Dzieciach Alkoholików (DDA). Pisaliśmy już o tym, kim jest DDA i jak wygląda dzieciństwo w rodzinie alkoholowej. W tym numerze przeczytacie tekst o zniekształceniach osobowości dziecka spowodowanych zaburzeniem więzi z rodzicami. W listopadzie zamieścimy artykuł o emocjach i myśleniu u Dorosłych Dzieci Alkoholików. Tematy kolejnych artykułów znajdziecie w sierpniowych Charakterach. Cykl zakończymy w marcu. Czekamy na listy od Was. Czy spotkaliście się z problemem DDA? A może sami wychowywaliście się w rodzinie alkoholowej? Jakie są Wasze doświadczenia? Najciekawsze listy opublikujemy.

Kiedy w rodzinie alkoholowej pojawia się dziecko, zwykle pojawia się również nadzieja na zmianę. Niestety partner osoby pijącej szybko przekonuje się, że spoczywa na nim nie tylko obowiązek wychowania dziecka, ale i wszelkie inne obowiązki domowe, a nierzadko również finansowe utrzymanie powiększonej rodziny. W takich okolicznościach musi skoncentrować swoje wysiłki na wszystkich tych sprawach, którymi w innych rodzinach zazwyczaj zajmują się dwie osoby.

Powszechnie wiadomo, iż rozwijające się dziecko potrzebuje częstego kontaktu z rodzicami. Jednak niewielu z nas uświadamia sobie, że dziecko, którego rodzic pije, ma go o połowę mniej: mniej czasu spędzanego w kontakcie fizycznym, na zabawie, czytaniu książek czy spacerze; mniej czasu na obserwację bliskiej dorosłej osoby, podczas którego tak wiele dzieci się uczą; mniej rozmów i bliskości. Jest to rodzaj zaniedbania emocjonalnego, które pojawia się niezależnie od tego, że matka i ojciec mogą bardzo kochać dziecko. Gdy taki siedmiolatek idzie do szkoły, może mieć mniej umiejętności interpersonalnych niż jego rówieśnicy, bo znacznie mniej czasu niż oni spędzał w bezpośrednim kontakcie ze swoimi rodzicami.

Niektórzy nie mają doświadczeń w kontaktach z rodzicami w ogóle albo prawie w ogóle. Mówią na przykład: Ojca prawie nie pamiętam. Zwykle pił z kolegami poza domem lub spał pijany. Mama pracowała w sklepie od świtu do zmroku i też jej nie było . Inni opowiadają o dzieciństwie u babci czy cioci, a nawet w domu dziecka. Wiele osób spędzało czas w szkole lub na podwórku, ucząc się praw rządzących światem społecznym od sąsiadów, nauczycieli bądź kolegów.

Ale ważny jest nie tylko wspólnie spędzany czas, lecz również jakość tego kontaktu, czyli stosunek rodziców do dziecka. Zależność między naszym myśleniem o sobie a stosunkiem matki i ojca do nas, gdy byliśmy dziećmi, opisał Carl Rogers. Jego zdaniem, dla kształtowania się poczucia wewnętrznego JA istotny jest właśnie stosunek rodziców do dziecka, a zwłaszcza okazywanie przez nich aprobaty i wsparcia. Dzięki temu dziecko uczy się aprobować to, jakie jest, i włączać nowe doświadczenia siebie w obręb JA. Pochwały ze strony matki i ojca stają się podstawą jego poczucia własnej wartości. Gdy rodzice chwalą dziecko, za to co robi, pojawia się zgodność doświadczenia z JA i poczucie wewnętrznej spójności. A poczucie wewnętrznej spójności i posiadanie pozytywnego wizerunku siebie to według Rogersa dwie składowe silnej tożsamości.

Co się dzieje z dzieckiem wychowywanym w rodzinie alkoholowej, które często nie doświadcza aprobaty i wsparcia ze strony rodziców? Jego potrzeby są zazwyczaj niezauważane lub ograniczane do podstawowych, ponieważ innych nikt nie ma czasu zauważyć. Dziecko słyszy, że musi być samodzielne, musi pomagać mamusi i tatusiowi, którym jest ciężko. Dobrze byłoby również, gdyby zbyt wiele nie potrzebowało, gdyż inne sprawy i potrzeby rodziny są ważniejsze. I najlepiej niech nie mówi o swoich potrzebach, bo przecież mama zadba o nie na tyle, na ile zdoła. A jeśli usłyszy, że syn albo córka potrzebuje więcej, niż ona może dać, będzie jej przykro. Dziecko wychowujące się w rodzinie alkoholowej uczy się zatem ignorowania własnych potrzeb, nie nabywa umiejętności ich rozpoznawania i zaspokajania zwykle przechodzi subtelny trening w rozpoznawaniu i zaspokajaniu potrzeb swoich rodziców. Wysłuchuje ich zwierzeń i problemów, pomaga w obowiązkach domowych, rozwiązuje sytuacje kryzysowe: Tylko ja potrafiłam go uspokoić. Mówiłam mamie, by zabrała dzieciaki i zamknęła drzwi. Bałam się strasznie, bo bywał bardzo agresywny, ale potrafiłam z nim rozmawiać jakoś tak, że pomarudził i kładł się spać.

Pierwotne treści zawarte w naszym wewnętrznym obrazie siebie są wynikiem tego, jak doświadczamy siebie i jak jesteśmy traktowani przez rodziców. Dziecko nieakceptowane, niezauważane czy krzywdzone doświadcza siebie jako człowieka cierpiącego z powodu zaniedbań i krzywd, opuszczonego i bezwartościowego. W taki też sposób zaczyna myśleć o sobie i tak się czuje, gdy pozostaje samo z sobą (np. jestem bezradny, głupi, bezwartościowy, niczego nie potrafię). Ponieważ żadne dziecko nie jest w rzeczywistości głupie, bezwartościowe i pozbawione możliwości rozwoju, pojawia się niespójność pomiędzy JA a doświadczeniami, które dowodzą jego zaradności, posiadanych umiejętności czy wrodzonych zdolności. Jednakże ta część JA w obliczu wewnętrznego konfliktu (Jaki jestem naprawdę: taki, jak mówią rodzice, czy taki, jak się zachowuję?) pozostaje ukryta w nieświadomości.

Utrwaleniu takiego fałszywego obrazu JA sprzyja również reguła zaprzeczania, charakterystyczna dla systemu rodziny alkoholowej. Alkoholik zaprzecza swojemu uzależnieniu, a jego partner nie przyznaje się, że nie radzi sobie z sytuacją picia małżonka więc dziecko otrzymuje przekaz: To nieprawda, co widzisz, myślisz i czujesz . Wielokrotnie widzi pijanego ojca i słyszy, jak matka mówi na przykład: On jest chory , Jest zmęczony albo Dobrze się bawi . Dostrzega, że matka jest zła, ale ona uparcie twierdzi, że to tylko zmęczenie: Ja zła?! Jakbyś ty cały dzień przestał na nogach, a potem musiał się użerać z pijakiem, też byłbyś zmęczony! . Dziecko przestaje zatem dawać wiarę swoim zmysłom, bo wielokrotnie mówiono mu, że było inaczej, niż słyszał, widział i czuł. Brak zaufania do własnego postrzegania może po latach sprawiać, że DDA jako jedyni nie będą pewni, czy od kogoś czuć alkohol, czy prawidłowo rozpoznają stan emocjonalny drugiej osoby.

Reguła zaprzeczania znajduje również zastosowanie w świecie wewnętrznym: myśli i uczuć. Kiedy dziecko z rodziny alkoholowej pozwoli sobie na wyrażenie swoich gwałtownych uczuć, mówiąc na przykład: Nienawidzę go - zwykle słyszy: Nie wolno ci tak mówić. To twój ojciec. Ojca należy kochać. A kiedy rozpacza, bo zostało skarcone za nic, matka wspiera go słowami: Tak naprawdę tatuś cię kocha, chce żebyś wyrósł na dobrego człowieka.

Jeśli dziecko nauczy się nie ufać sobie, czyli temu, co postrzega, odczuwa i myśli traci wewnętrzne punkty orientacyjne i zaczyna kierować się czymś lub kimś zewnętrznym. Będzie to niepijący rodzic, religia, inni ludzie albo cokolwiek, od czego można się uzależnić.

Wytworzenie więzi z matką i ojcem, przeżycie pierwotnej zależności, w której zostaną zaspokojone potrzeby dziecka, a która go nie zniewoli, lecz pozwoli się rozwinąć jest bardzo silną potrzebą. Zwykle dziecko związuje się silniej z jednym z rodziców. W rodzinach alkoholowych w naturalny sposób spędza ono więcej czasu z niepijącym rodzicem. To on lepiej rozumie i zaspokaja jego potrzeby. Zdarza się jednak dość często, że dziecko związuje się mocniej z rodzicem pijącym, jako bardziej przewidywalnym i mniej raniącym. Niepijący może reagować na kryzys rodzinny ciągłą złością, przelewaną na domowników. A usiłując utrzymać pod kontrolą sytuację rodzinną, nierzadko odwoływać się będzie do manipulacji emocjami i zachowaniami dzieci: Jak możesz mi to robić?! Chcesz mnie do grobu wpędzić! Lekarz powiedział, że nie mogę się denerwować.
Czasem zdarza się tak, że dziecko nie może wytworzyć realnej więzi z żadnym z rodziców, gdyż oboje są zbyt nieobecni lub raniący. Wówczas idealizuje sobie jedno z nich i wytwarza taką wyobrażoną więź z wyidealizowanym obiektem. Oto opisy pijących rodziców, zaniedbujących swe dzieci, do późnej starości domagających się, by życie dzieci kręciło się wokół nich: Moja matka jest wspaniałą osobą. Zawsze nas kochała i chciała dla nas jak najlepiej. Właściwie poświęciła dla nas swoje życie. Jej było trudniej niż nam; Ojciec był cudowny, zabierał mnie do teatru i uczył słuchać muzyki. Dzięki niemu poznałam wiele sławnych osób. Czytał mi książki, bawiliśmy się razem.

Więzi, które udaje się stworzyć z rodzicami w rodzinie alkoholowej przypominaj huśtawkę: bardzo blisko bardzo daleko. Rodzic, gdy sam potrzebuje bliskości, powierza dziecku swoje problemy i tajemnice, nie zawsze adekwatne do jego wieku. Gdy nie potrzebuje bliskości, wyznacza granicę: Dzieci i ryby głosu nie mają, Nie pyskuj nie licząc się z potrzebami syna czy córki. A takie sytuacje uczą dziecko nieprzewidywalności w relacji z rodzicami i tego, że w bliskości łatwiej zranić. Otwartość, zaufanie i bliskość stają się jedynie instrumentami do zaspokojenia cudzych potrzeb, nie są zaś sposobem na zbudowanie bliskiego związku.

Zgodnie z koncepcją Rogersa, dziecko w rodzinie alkoholowej pozbawione aprobaty, wsparcia i realnych informacji na temat tego, jakie jest musi wykształcić strukturę JA będącą źródłem zaburzeń i dysfunkcji. Po pierwsze dlatego, że brak jest podstaw kształtujących poczucie własnej wartości lub tworzone są podstawy do negatywnej samooceny, niezgodnej z rzeczywistym obrazem dziecka. Po drugie, pojawia się rozbieżności pomiędzy JA a doświadczeniem, a istotna część realnego doświadczania JA pozostaje w nieświadomości. Po trzecie, następuje zniekształcenie i niespójność obrazu siebie, będąca źródłem ciągłego niepokoju i dysonansu. I wreszcie po czwarte, następuje zablokowanie lub utrudnienie rozwoju JA, ze względu na niedopuszczanie do świadomości ważnych doświadczeń tegoż JA (np. przeżywania złości, zazdrości zy lęku).

Dziecko wzrastające w chaotycznych regułach rodziny alkoholowej uczy się nie mówić o sobie, o swoich potrzebach i o tym, co dzieje się w domu. A po doświadczeniach w pierwotnych relacjach, Dorosłe Dzieci Alkoholików starają się nie ufać nikomu. Ich wewnętrzna tożsamość zbudowana jest wokół tego, jacy powinni być, gdyż jacy są nie wiedzą. Czasem spotykają kogoś, kto wydaje się dawać szansę na prawdziwie bliski związek, w którym możliwe będą pełna akceptacja i bezwarunkowa miłość. Ponieważ DDA nie potrafi budować bliskości i związku, zatraca się w nim bezgranicznie, ujawniając dziecięce wyparte wcześniej emocje i pragnienia.

Andrzej ma 30 lat, dobrą pracę i własne mieszkanie. Przełożeni go cenią, a podwładni lubią, gdyż jest sprawiedliwy, kompetentny i pracowity. Jedynym jego problemem są związki z kobietami. Chciałby założyć rodzinę, ale wciąż wybiera niewłaściwe kobiety: pijące, bez pracy albo zdradzające swych partnerów. Tak naprawdę pogardza nimi, ale mimo to pakuje się w romans za romansem. Jest miło, póki ma poczucie, że nie zależy mu na kobiecie. Sytuacja zmienia się po mniej więcej trzech miesiącach. Ku swemu zaskoczeniu, Andrzej zawsze angażuje się mocno. Kiedy nie ma przy nim kobiety, którą darzy uczuciem, czuje się opuszczony, zaniedbany i zdradzany. Zaczyna robić jej wymówki. Potem codziennością są prowokowane przez niego kłótnie. W końcu kobieta odchodzi, a on powoli cierpiąc, ale i czując ulgę wraca do równowagi emocjonalnej. Andrzej dorastał w rodzinie, w której ojciec nadużywał alkoholu. Ktoś zapyta: a co to ma wspólnego z jego perypetiami miłosnymi? Otóż w swojej rodzinie Andrzej czuł się podobnie. Kiedy ojciec pił, matka czyniła z syna swojego powiernika i sojusznika. Buntowała go przeciwko zaniedbującemu ją mężowi. Ale ojciec przestawał pić, a wówczas matka nie potrzebowała już syna. W rozmowach z mężem zdradzała tajemnice powierzone jej przez chłopca. Wyjeżdżali jak zgodne małżeństwo na romantyczne weekendy. Ciągle gdzieś wychodzili. Andrzej czuł się oszukany i opuszczony. A matka wciąż nadskakiwała ojcu i zachowywała się tak, jakby nic się nie stało syn nie znosił jej takiej. Gdy ojciec pił, Andrzej czuł, że ma matkę, choć ona była nieszczęśliwa.

Marzenna Kucińska, Charaktery, 10.2002