Naszą witrynę przegląda teraz 6 gości 

szukaj

Odwiedziło nas:

0

Sonda

Czy twoja bliska lubznajoma osoba nadużywa alkoholu?
 

Odzwiedziło nas :

dziś:32
wczoraj:72
wszystkie odwiedziny:615337

Jak często pijesz alkohol?

Jak często spożywasz alkohol?
 
Czym jest uzależnienie od alkoholu?
Spis treści
Czym jest uzależnienie od alkoholu?
Co to jest alkohol
Co uszkadza alkohol
Choroba alkoholowa
Co zrobić żeby nie pił?
Kobieta i alkohol
Praca z rodziną
Pijany mózg
Prawo
Skutki biologiczne alkoholizmu
Trunek - frasunek
Czy decydować się na esperal?
Naprawa życia rodzinnego
Techniki obrazowe i alkoholizm
Spożycie
Objawy alkoholizmu
Koniec gminnej profilaktuki?
Najczęściej zadawane pytania
Zobowiązanie do leczenia odwykowego
Wszystkie strony

Czy jesteś uzależniony od alkoholu? Sprawdź się!
Zadaj sobie 14 pytań i bądź szczery wobec siebie:

* Czy twe picie wpływa na stosunki w domu?
* Czy korzystałeś kiedyś z "klina"?
* Czy próbowałeś "dopić" gdy było mało?
* Czy zawalałeś pracę z powodu picia, kaca?
* Czy miałeś "urwane filmy"?
* Czy miałeś wyrzuty sumienia po piciu?
* Czy pijąc uciekasz od problemów?
* Czy pijesz dla śmiałości, odwagi?
* Czy piłeś kiedyś w pracy?
* Czy upijasz się wbrew swej woli?
* Czy powstały jakieś problemy z powodu picia?
* Czy piłeś kiedyś samotnie?
* Czy ukrywałeś alkohol przed członkami rodziny?

JEŻELI ODPOWIEDZIAŁEŚ "TAK" NA 3 LUB WIĘCEJ PYTAŃ
- JESTEŚ PRAWDOPODOBNIE ALKOHOLIKIEM LUB...
STANIESZ SIĘ NIM NIEUCHRONNIE !!!
NIE CZEKAJ DO OSIĄGNIĘCIA TOTALNEGO DNA...
ZGŁOŚ SIĘ DO NAS - POMOZEMY CI.

........................................................................................................

 

MITY I FAKTY O ALKOHOLU
W naszym społeczeństwie krąży wiele mitów na temat alkoholu a wiele osób, usiłując usprawiedliwić swoje picie, dorabia do tego odpowiednią ideologię.

Oto przykłady najczęściej głoszonych mitów i ich konfrontacja z prawdą.

MIT: Lampka wina, kufel piwa czy "kieliszek" wódki nikomu jeszcze nie zaszkodziły.
FAKT: Alkohol, wypijany w niewielkich ilościach i do tego sporadycznie, nie powoduje widocznych zmian w organizmie. Kiedy sięganie po alkohol powtarza się zbyt często lub kiedy organizm jest szczególnie wrażliwy na działanie alkoholu - nawet niewielkie jego ilości muszą, w jakimś momencie, zaszkodzić.

MIT:
Mężczyzna jest bardziej odporny na alkohol niż kobieta
FAKT: Wprawdzie po wypiciu tej samej ilości alkoholu, jego stężenie będzie mniejsze w organizmie mężczyzny niż kobiety, jednak to wcale nie oznacza, że mężczyzna może pić bezkarnie. Zdarza się, że przy bardzo podobnym sposobie picia - zmiany chorobowe pojawiają się u mężczyzny wcześniej niż u kobiety. Sposób reagowania na alkohol zależy bowiem od indywidualnych cech organizmu, stanu zdrowia, sposobu odżywiania się itp.

MIT:
Alkohol poprawia odporność organizmu
FAKT: U osób z podwyższoną ciepłotą ciała i stanami zapalnymi alkohol zmniejsza odporność obronną organizmu poprzez ograniczenie aktywności białych ciałek krwi, których zadaniem jest zwalczanie wszelkich infekcji. Osłabienie systemu odpornościowego pod wpływem alkoholu zwiększa podatność nie tylko na wszelkie infekcje, ale także na wystąpienie choroby nowotworowej.

MIT:
Alkohol dodaje sił
FAKT: Rzeczywiście alkohol może sprawiać takie wrażenie, ponieważ poprzez swoje działanie pobudzające pozwala na krótko zapomnieć o zmęczeniu. Bardziej systematycznie picie alkoholu powoduje jednak uszkodzenie zarówno układu nerwowego jak i mięśniowego, a tym samym osłabienie siły mięśniowej a nawet zaniki mięśni i niedowłady.

MIT:
Alkohol jest dobrym środkiem "na rozgrzewkę"
FAKT: Efekt rozgrzania jest tylko chwilowy. Wypicie alkoholu powoduje bowiem, na krótki czas, poczucie ciepła spowodowane napłynięciem do rozszerzonych naczyń skórnych ciepłej krwi "ze środka" organizmu. Rozszerzone naczynia krwionośne przyśpieszą wymianę ciepła z otoczeniem i tym samym jego utratę. Ochłodzona krew wraca z powrotem "do środka", do narządów wewnętrznych, zaburzając ich funkcjonowanie. Stąd częste przeziębienia (niejednokrotnie zapalenia oskrzeli czy płuc) u osób, które po wypiciu alkoholu starały się gwałtownie ochłodzić na chłodnym powietrzu.

MIT:
Alkohol zapobiega chorobie wieńcowej i zawałom serca
FAKT: Wprawdzie spotykamy badania wykazujące, że picie niewielkich ilości alkoholu wpływa "ochronnie" na serce, jednak należy do tego rodzaju stwierdzeń podchodzić bardzo ostrożnie. Według tych badań "ochronne" działanie alkoholu ma polegać na jego wpływie na gospodarkę tłuszczową i opóźnianie procesu miażdżycowego. Niestety nie jest wiadomo jaki będzie końcowy efekt systematycznego spożywania, niewielkich nawet, ilości alkoholu. Osoby, których organizmy, z przyczyn genetycznych, są mniej odporne na działanie alkoholu mogą bowiem nieświadomie, "podpierając się" badaniami naukowymi, stosunkowo szybko uszkodzić sobie układ nerwowy, wątrobę czy trzustkę, a nawet uzależnić się od alkoholu.
Do każdego z nas należy więc wybór czy "chronić" przy pomocy alkoholu swoje serce, czy też ryzykować innymi poważnymi następstwami zdrowotnymi picia alkoholu łącznie z uzależnieniem. Warto jednocześnie wiedzieć, że alkohol i produkty jego przemiany działają bardzo niekorzystnie na mięsień sercowy, prowadząc do jego zwyrodnienia oraz uszkadzają śródbłonek naczyń krwionośnych narażając je tym samym na pękniecie, które może spowodować wylew krwi do mózgu czy zawał.

MIT:
Alkohol jest lekarstwem "na serce"
FAKT: Najnowsze badania wykazały, że u osób z dolegliwościami "sercowymi" subiektywna poprawa samopoczucia następująca po spożyciu "lampki koniaku" jest wynikiem uspokajającego i znieczulającego działania alkoholu, a nie poprawy w ukrwieniu mięśnia sercowego. Naczynia wieńcowe, które odżywiają (dotleniają) mięsień sercowy nie ulegają bowiem rozszerzeniu, a tym samym dopływ krwi do mięśnia nie zwiększa się. Niedotlenienie utrzymuje się. Jednocześnie alkohol powoduje niebezpieczne "skoki" ciśnienia tętniczego krwi, a przy dłuższym jego używaniu uszkodzenie ścianek naczyń krwionośnych i wystąpienie zmian zwyrodnieniowych w mięśniu sercowym, co jest efektem bezpośredniego działania na mięsień - alkoholu i produktów jego przemiany.

MIT:
Alkohol poprawia sprawność psychofizyczną
FAKT: Wykonywane, na niezmiernie czułej aparaturze, badania psychometryczne wykazują, że nawet po niewielkich dawkach alkoholu reakcje kierowców mogą wydłużać się nawet dwukrotnie tzn. o 0,3-0,5 sek. (czas prawidłowej reakcji u trzeźwego i pełnosprawnego kierowcy mieści się na ogół w granicach 0,5 sek.).

MIT:
Alkohol relaksuje i jest dobrym środkiem na zdenerwowanie
FAKT: Chwilowe odprężenie, jakiego doznają niektóre osoby po spożyciu alkoholu, odrywa je na bardzo krótko od problemów życiowych. Problemy pozostają jednak nadal nierozwiązane, nawarstwiają się i często jeszcze bardziej komplikują. Po wytrzeźwieniu powraca się do nich z jeszcze większym napięciem i niepokojem. Dalsze sięganie po alkohol z myślą o zrelaksowaniu się grozi uruchomieniem mechanizmu "błędnego koła", który prowadzi do uzależnienia. Tak naprawdę to negatywny wpływ alkoholu na ośrodkowy układ nerwowy pociąga za sobą jeszcze większą "nerwowość".

MIT:
Alkohol jest lekarstwem na sen
FAKT: Zaśnięcie po spożyciu alkoholu jest wynikiem toksycznego działania alkoholu na mózg (zatrucia alkoholem). Sen nie jest wówczas naturalny (fizjologiczny), a człowiek podczas takiego snu nie wypoczywa w sposób właściwy.

MIT:
Alkohol jest środkiem poprawiającym trawienie
FAKT: Prawda jest taka, że alkohol drażni i uszkadza śluzówki, zaburza pracę jelit, utrudnia wchłanianie pokarmów, a także upośledza funkcje takich narządów jak wątroba czy trzustka, które są niezbędne do prawidłowego przebiegu procesu trawienia. Osłabienie procesów trawienia i zaburzenia wchłaniania pociagają za sobą niedożywienie. Efektem niedożywienia mogą być stany niedocukrzenia, które są szczególnie niekorzystne dla mózgu i mogą spowodować jego uszkodzenie.

MIT:
Alkohol może zastępować pokarm
FAKT: Alkohol nie jest w stanie zastąpić niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu składników pokarmowych, takich jak białka, węglowodany czy tłuszcze. Nie może więc stanowić źródła energetycznego nie tylko ze względu na wielokierunkową toksyczność ale również ze względu na metabolizm, uniemożliwiający gromadzenie zapasów energetycznych. Alkohol rzeczywiście dostarcza organizmowi pewną ilość kalorii (z 1 grama ok. 7 kcal.), jednak są to tzw. "puste" kalorie.

MIT:
Alkohol leczy nerki
FAKT: Wprawdzie picie piwa bywa niekiedy zalecane osobom cierpiącym na kamicę nerkową ("piasek w nerkach") ze względu na jego działanie moczopędnie, jednak słysząc taką propozycję, nawet od lekarza, należy zawsze pamiętać o negatywnym wpływie alkoholu (bo piwo to przecież także alkohol) na inne układy i narządy.

MIT:
Niektórzy rodzą się alkoholikami
FAKT: Takie stwierdzenie nie jest prawdziwe, bo przemawiałoby za tym, że alkoholizm powstaje wyłącznie na drodze dziedziczenia. Dzieci alkoholików byłyby wówczas skazane na alkoholizm, a tak przecież nie jest. W myśl dzisiejszych poglądów - na powstawanie alkoholizmu czyli uzależnienia od alkoholu składają się nie tylko czynniki biologiczne, ale także czynniki psychologiczne, duchowe i społeczne.

MIT:
Nie jestem alkoholikiem, bo nikt mnie nie widział pijanym
FAKT: Upijają się zarówno alkoholicy, jak i nie alkoholicy. Jest wielu alkoholików, którym tylko sporadycznie zdarza się być pijanym, bowiem piją alkohol w niewielkich dawkach i tylko w takiej ilości, aby uzyskać stan lekkiego oszołomienia, a jednocześnie nie dopuścić do wystąpienia bardzo przykrych dolegliwości związanych z zespołem abstynencyjnym. Z kolei stwierdzenie, że ktoś jest pijany nie upoważnia absolutnie do postawienia diagnozy uzależnienia od alkoholu.

MIT:
Alkoholik to ktoś, kto musi pić codziennie
FAKT: Codzienne picie alkoholu nie jest objawem alkoholizmu, aczkolwiek zdarza się, że alkoholik pije przez wiele kolejnych dni (tzw. "ciąg" alkoholowy). Nie trudno spotkać alkoholików, którzy piją tylko raz czy parę razy w roku przez ileś kolejnych dni, zaś całymi tygodniami czy miesiącami potrafią zachowywać abstynencję. Coraz częściej można też spotkać alkoholików, którzy nie piją 5, 10, 20 czy nawet więcej lat lat (ostatnio spotkałem takiego, który nie pije od 57 lat).

MIT:
Alkoholicy to ludzie z marginesu i degeneraci
Alkoholicy to ludzie źli i niemoralni
FAKT: Z opiniami tymi trudno dyskutować, bo przeczą im powszechnie znane fakty. Problemy z alkoholem mieli bowiem wspaniali pisarze i poeci (w tym niektórzy spośród laureatów literackiej Nagrody Nobla). Do pobytów w ośrodkach leczenia uzależnień przyznawały się gwiazdy światowego teatru i filmu. Także wśród znanych polskich aktorek i aktorów oraz innych osób publicznie znanych i szanowanych są takie, które nie kryją tego, że miały w przeszłości problem alkoholowy, jednak potrafiły się z nim uporać.

Za www. zdrowie.med.pl

Opracowanie: dr n. med. Bohdan Tadeusz Woronowicz
Kierownik Ośrodka Terapii Uzależnień
w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie


 

Alkohol
Mówiąc "alkohol" myślimy o etanolu - pierwszorzędowej pochodnej drugiego w szeregu homologicznym węglowodoru, czyli etanu. Warto jednak pamiętać o jego przemożnym wpływie na ludzkie samopoczucie, zdrowie, życie tudzież szeroko pojętą kulturę

Chemicznie

Etanol, zwany również alkoholem etylowym, to bezbarwna ciecz o charakterystycznym zapachu i ostrym piekącym smaku. Masa cząsteczkowa: 46,07. Temperatura topnienia: -130 st. C. Temperatura wrzenia: 78 st. C. Współczynnik załamania światła: 1,36. Gęstość: 0,785 g/cm sześć. Wzór sumaryczny alkoholu to C2H5OH (cząsteczka składa się z dwóch atomów węgla, sześciu wodoru i jednego tlenu).
Otrzymywanie: przede wszystkim w różnego rodzaju procesach fermentacyjnych. Najstarsza metoda oparta jest na fermentacji skrobi zawartej w jęczmieniu, życie, ryżu, ziemniakach, kukurydzy lub cukru zawartego np. w melasie czy miodzie. Wytworzony podczas fermentacji alkohol wyodrębnia się przez destylację, a następnie oczyszcza przez rektyfikację. Alkohol gorszej jakości (tzw. techniczny) otrzymuje się poprzez uwodnienie etylenu oraz fermentację tzw. ługów posulfitowych lub cukrów uzyskanych w wyniku hydrolizy drewna. Najczęściej dodawane są do niego substancje, które mają za zadanie nadać mu nieprzyjemny smak (np. kamfora albo benzen).
Najczystszy etanol znajdujący się w handlu kosztuje 48,60 marek za 100 ml. Jest tak czysty, że - aby nie niszczył go tlen z powietrza - butelki uzupełnia się czystym azotem.
Alkohol miesza się z wodą w dowolnym stosunku i jest wyśmienitym rozpuszczalnikiem dla licznych substancji organicznych.

Biologicznie

Z biochemicznego punktu widzenia etanol jest silną trucizną - powoduje tzw. denaturację (zniszczenie struktury) białek, także tych wchodzących w skład żywej komórki. Dlatego jego roztwór 70-proc. ma właściwości konserwujące i odkażające (w wyższych stężeniach zaczyna gwałtownie ścinać białko, toteż nie zabija bakterii, a jedynie zlepia je w mikroskopijne grudki). Dla ludzi najważniejszy jest toksyczny wpływ alkoholu na komórki nerwowe - tym bardziej że przenika on bez problemu przez barierę krew - mózg, stanowiącą zaporę dla wielu innych toksyn.
Alkohol najczęściej trafia do naszego organizmu wskutek wypicia, ale może też być wdychany z powietrzem, a także wchłaniany przez skórę (szczególnie szybko zachodzi to u małych dzieci - dla nich dawka toksyczna to zaledwie 5 gramów etanolu!). Po połknięciu nie musi być trawiony i przenika z łatwością przez błony śluzowe w przewodzie pokarmowym. Wchłanianie zaczyna się już w jamie ustnej (do 5 proc. spożytego alkoholu), potem jest kontynuowane w żołądku (20 proc.) i jelicie cienkim (75 proc.). Spowalnia je obecność pokarmu w żołądku (zwłaszcza bogatego w białka), a przyśpiesza - wymieszanie alkoholu z napojem gazowanym. Po wypiciu na czczo wchłanianie trwa ok. 30 minut.
We krwi alkohol ulega znacznemu rozcieńczeniu - tym większemu, im większa masa ciała osoby pijącej. Do 10 proc. jest wydalane z organizmu wraz z oddechem, potem i moczem. Resztę wątroba zamienia w aldehyd octowy, który następnie jest spalany przez inne narządy.
Nawet niewielkie ilości alkoholu mogą wywołać zaburzenia w funkcjonowaniu organizmu: zmienić stężenie hormonów, glukozy i jonów we krwi albo zakłócić pracę wątroby. Są to jednak zmiany niegroźne, szybko przemijające. Większe ilości działają toksycznie na wątrobę (szczególnie w połączeniu z nasyconymi tłuszczami), trzustkę, serce i oczywiście układ nerwowy. Jednak stężenie alkoholu w tych narządach - nawet u osoby, która wypiła dużo naraz - jest stosunkowo niewielkie. Dlatego poważne uszkodzenia pojawiają się dopiero po dłuższym okresie regularnego picia. Mocno stężony etanol może uszkadzać błonę śluzową jamy ustnej, przełyku i żołądka.
Śladowe ilości alkoholu występują nawet we krwi osób zupełnie niepijących. To tzw. stężenie fizjologiczne nie przekracza 0,01 promila. Uważa się, że więcej niż 0,2 promila można mieć tylko po spożyciu alkoholu. Zagrażające życiu stężenia zaczynają się od 3 promili (choć u niektórych osób mogą one sięgać 4-5 promili). Granica ta obniża się do 2 promili, gdy ciało człowieka jest oziębione. Dawka śmiertelna to 3-6 gramów na kilogram masy ciała osoby dorosłej oraz 1-2 gramy w przypadku dziecka. Toksyczność alkoholu zwiększają niektóre leki (m.in. pirazolony i barbiturany).
"Gazeta Wyborcza"
Marcin Jamkowski, Jan Stradowski


 

  Alkoholizm w genach


Skłonność do nadużywania alkoholu może być dziedziczna. Wskazują na to obserwacje, jakie od 15 lat prowadzą specjaliści Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Wynika z nich, że nie ma czegoś takiego jak gen alkoholizmu, ale nie ma też wątpliwości, że nałogiem najbardziej zagrożeni są synowie ojców, którzy popadli w alkoholizm. Ostrzeżenie to nie odnosi się wyłącznie do dzieci wychowywanych w środowisku patologicznym. W jednakowym stopniu dotyczy też tzw. porządnych rodzin.

Amerykański badacz alkoholizmu Marc Schuckit powiedział w wywiadzie dla tygodnika "Focus" (38/ 95) , że 40 proc. obserwowanych mężczyzn, których ojcowie byli alkoholikami, również wpadło w nałóg. Znacznie częściej zatem niż mężczyźni wywodzący się pozostałych rodzin, gdzie problemy z alkoholem ma co dziesiąty z nich. A co z wpływem najbliższego otoczenia? Psychologowie twierdzą, że dzieci pod wieloma względami często przejmują wzorce zachowania rodziców.

Specjaliści z San Diego starali się wyeliminować wpływ środowiska na obserwowane osoby, przynajmniej do tego stopnia, na ile było to możliwe. I tak, do grupy kontrolnej dobrali wyłącznie chłopców z rodzin o tym samym statusie społecznym i majątkowym. Nie badali wyłącznie środowiska patologicznych. Co więcej, okazało się, że 4-krotnie większą skłonność do alkoholizmu wykazywały też dzieci alkoholików (zarówno synowie, jak i córki) , które były adoptowane wkrótce po narodzinach. Wpływ genów jest w tym przypadku ewidentny.

Uczeni nie badali, jak często popadają w nałóg dzieci pijących matek. Wiadomo, że ich wpływ może być jeszcze większy niż ojców, szczególnie wtedy, gdy kobiety nadużywają alkoholu w okresie ciąży. Urodzone przez nie potomstwo jest nie tylko obciążone genetycznie, ale w dodatku jest zatrute alkoholem już na etapie rozwoju embrionalnego.

Niestety, nie ma sposobu na to, by wykryć u kogoś skłonność do nałogu za pomocą np. testów genetycznych krwi. Uczeni zwracają jednak uwagę na pewne symptomy, które mogą zdradzać większą podatność na alkoholizm. I tak, sądzą, że bardziej narażone są osoby "odporne" na alkohol, które muszą wypić więcej, żeby poczuć choć szmerek. A zatem ludzie, którzy nie tylko piją więcej, ale częściej też sięgają po jakieś trunki, w dodatku coraz mocniejsze.

Według biologów, reakcja na alkohol w znacznym stopniu zależy od poziomu enzymów w organizmie, a także od działania neuroprzekaźników w mózgu, np. dopaminy. Uczeni podejrzewają, że z tego właśnie powodu Indianie, a także Azjaci są bardziej podatni na działanie alkoholu. Ale nie tylko. Zaburzenia w wydzielaniu tych substancji mogą pojawić się już u dzieci. Przypomnijmy też wcześniejsze badania, które wskazują, że w alkoholizm tym łatwiej popaść im wcześniej zaczynamy pić, np. młodzież szkolna. Jeśli alkoholem w większych ilościach raczą się nastolatki, objawy nałogu mogą pojawić się już w po kilku latach.

Wiele zależy też od motywacji. Jeśli pijemy tylko od czasu do czasu, dla towarzystwa, zagrożenie jest mniejsze. Kiedy jednak uciekamy w alkohol, by utopić w nim stresy i wszelkie kłopoty dnia codziennego, jesteśmy na najlepszej drodze do nałogu. Takie osoby mają wszelkie szanse uczynić ze swego życia piekło, a potem skrócić je o 15-18 lat.

Zbigniew Wojtasiński
"Rzeczpospolita 28 październik 1995 r."


Choroba alkoholowa

Pijana fabuła

Dlaczego przestał Pan pić?
Bo chciałem żyć.

Pytam o fakty, nie o ideologię.
Mówię o faktach. Te fakty, które poprzedziły moją decyzję o rzuceniu picia, uświadomiły mi, że jedno z dwojga: albo samozagłada, albo zostawię picie.

Co Pana przekonało, aby po latach rzucić picie? Jakie światło się zapaliło?
Natura mnie przekonała. Czułem się źle. Budziłem się o czwartej rano z potwornym dygotem i lękiem. To straszne czekać, aż otworzą sklep, aby się można było napić i ten lęk zredukować. Jest rzeczą straszną przeżywać własny rozpad - kiedy przychodziłem do domu, po długim ciągu, totalnie pijany. Pijany każdym włóknem mojego ciała i zarazem trzeźwy. Całkowicie nieoszołomiony. Byłem przytomny i wszystko czułem. Nie byłem w stanie wyłączyć się alkoholem ze strumienia życia, ale zarazem czułem, że się rozsypuję, w sensie fizycznym. Czułem, że nie jestem w stanie swoich członków scalić, że nie jestem w stanie przejść przez ulicę.

Otwierał Pan drzwi mieszkania kluczem? I co było dalej?
Otwierała żona. Rzadko dzieci. Kładłem się spać w pełni świadomości. Byłem zarazem koszmarnie pijany i koszmarnie trzeźwy. Nie mogłem się wyłączyć.

To po co Pan pił, skoro alkohol nie wyłączał Pana z rzeczywistości?
Nie mogłem sobie dać rady z lękiem. W końcu jednak się przestraszyłem jeszcze bardziej: w trakcie imienin mojej córki, gdzie alkoholu nie było, w domu była cała rodzina, a ja pod byle pretekstem, że coś muszę pilnego załatwić, wyszedłem z mieszkania, żeby się napić.
Kłamałem. Odwiedzałem kolegów. Zerkałem, czy nie mają butelki, albo pytałem wprost: czy nie masz kieliszka, bo coś się tak źle czuję? I przeważnie koledzy mieli. I właśnie po tych imieninach mojego dziecka, wracając do domu, wdałem się w jakąś uliczną burdę z żulią. Budzę się następnego dnia obolały. Z radością zauważam, że jestem w domu. Bo to dla mnie było zawsze rano straszne, nim otworzyłem oczy - co zobaczę? Jaki krajobraz? Gdzie się obudzę?

A kiedyś się Pan obudził nie w domu?
Nieraz. Tamtego dnia żona mówi: odwiózł cię wczoraj Y taksówką. Zobaczył cię leżącego w krzakach, bez butów, bez zegarka.

Jak tam Pana Y zobaczył? Patrolował krzaki?
Wyszedł z psem i mnie zauważył. Popatrzyłem w lustro. Miałem rozwalony nos, oczy podbite, krwawe plamy. Makabra. I pierwsza moja myśl: natychmiast się napić. Nie byłem w stanie znieść ani tego widoku, ani tego samopoczucia. Pojechałem z dziećmi do mojego kolegi na komunię jego dziecka. Pojechałem z nadzieją, że się tam napiję. Zostawiliśmy dzieci z jego żoną. Wsiedliśmy do tramwaju i pamiętam, że on na mnie popatrzył i powiedział: - Spokojnie, spokojnie, zaraz będzie dobrze.

I był spokój?
Był, jak cholera.

I wrócił Pan do domu, pijany z dziećmi?
Podpity mocno.

A co dzieci na to?
Nic. Pewnie były trochę wystraszone, ale nie zwracałem na to uwagi.

A co żona?
Nie była uszczęśliwiona. Dla niej życie ze mną to był krzyż Pański. Koszmar. Pamiętam, jak kiedyś pijany wróciłem do domu, położyłem się do naszego wspólnego łóżka. Chciało mi się wymiotować, ale nie byłem w stanie wstać. Zwymiotowałem do pościeli. Pamiętam, jak żona zerwała się z łóżka, zapaliła światło i powiedziała: Boże, daj wytrwać.
Pytała pani, dlaczego przestałem pić: bo te doświadczenia się jakoś we mnie kumulowały, osadzały. I to pobicie, gdy mnie Y w krzakach znalazł, poczucie całkowitej degradacji i przejrzysta świadomość, że to idzie do śmierci. Że to tylko kwestia przypadku: czy umrę na zawał, wylew czy mnie samochód potrąci, czy spadnę z drugiego piętra, czy mnie pobiją - nieważne. To się stanie.

Było to dla Pana ważne: żyć czy nie żyć?
Kiedyś spytałem siebie na trzeźwo, co wybieram. Może to zabrzmi pompatycznie, ale wybrałem życie. Poszedłem do przychodni.
W literaturze pięknej, jak człowiek odczuwa lęk, to często śmierć traktuje jak wyzwolenie. Ale ja miałem świadomość, że mogę się nie bać. Że nie jestem skazany na bycie pijanym. Wiedziałem, że chcę z tego wyjść. Przed laty zresztą próbowałem to zrobić. Złożyłem wtedy ślubowanie w kościele. Było to w sierpniu. I rzeczywiście do Wielkanocy nie wziąłem alkoholu do ust. Ale te ostatnie tygodnie do końca ślubowania przeżyłem prawie ze stoperem w ręku. I poszedłem w cug.

Czy przez te lata nikt z Pana rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy nie powiedział: jest pan pijakiem, lecz się pan?
Nikt. Poza żoną i matką. Ale uznałem, że to ze strony matki była złośliwość. Przez lata piłem, lecząc się na depresję lub nerwicę, nie wiedząc, że jestem alkoholikiem. Lekarz nigdy mnie nawet nie spytał, czy piję.

Kiedy Pan się na tę nerwicę leczył?
U schyłku lat 70. To, że jestem alkoholikiem, uświadomiła mi moja żona. Nie użyła nigdy słowa "alkoholik", ale wprost mi powiedziała, żebym poszedł do poradni antyalkoholowej. Kiedyś dała mi na kartce telefony poradni.

I co Pan jej powiedział?
Że to rozważę, czyli dałem jej sygnał, żeby mi głowy nie zawracała.

Czy żona zbyt długo wytrzymywała Pana picie?
A jak miałaby się zachować żona, która nie wytrzymuje? Nie brała pod uwagę rozwiązania, które jej podsuwała nawet moja rodzina - żeby się ze mną rozeszła. Oni uważali, że ze mną nie ma co gadać, a że ją i dzieci trzeba ratować. Raz w rozpaczy uderzyła mnie w twarz. Wylała wódkę do zlewu. Chciałem wyjść, skoro wódki już nie było. Próbowała mnie zatrzymać. Płacząc, trzasnęła mnie w twarz.

Ile lat to trwało?
Osiem. Po przeszło roku od podjęcia leczenia raz się napiłem, ale odtąd do dziś już nie piję. Chodziłem na terapie grupowe, jeździłem na wczasy terapeutyczne z żoną i dziećmi. Spotkałem terapeutę wielkiej kompetencji, mądrości i serca. Mam do niego bezwzględne zaufanie. Bardzo pomógł - mnie i mojej rodzinie.

Rodzinie?
Alkoholizm jako choroba dotyka całą rodzinę.

Na czym polega choroba Pana żony i dzieci?
Objawem choroby żony była choćby ta reakcja, kiedy ona mnie panicznie próbowała zatrzymać w domu, wylała wódkę...

A co powinna zrobić, gdyby była zdrowa?
Jej choroba polegała na tym, że zwalniała mnie z moich zobowiązań, jako męża, ojca i głowy domu. Przejmowała moje obowiązki, budżet domu, naprawy.

Ale dlaczego to przejaw choroby, a nie zdrowy rozsądek?
Stworzyła mi w ten sposób komfort picia. Ona usankcjonowała jakoś moje picie, pogłębiła mój infantylizm i nieodpowiedzialność.

A mogła nie zdejmować z Pana tych obowiązków?
Mogła powiedzieć: brakuje nam 500 zł. Jak sobie wyobrażasz zdobycie tej sumy? Albo: cieknie kran. Czy byłbyś łaskaw się tym zająć?

A Pan by odpowiedział: później.
Nie wiem, co bym odpowiedział. Ona nigdy nie próbowała. Dalej - była nadopiekuńcza wobec dzieci. Z góry chroniła dzieci, obawiając się, że im zrobię krzywdę. Usprawiedliwiała dzieci przede mną. Broniła. To był odruch: za wszelką cenę bronić dzieci przed niepoczytalnym ojcem, który nigdy nie ma racji. Całkowicie zablokowała moje naturalne relacje z dziećmi. To było chore.

Na czym polegało zarażenie dzieci chorobą alkoholową?
Na tym, że dzieci były wychowywane w atmosferze lęku przede mną.

Wychowywane?
Być może to moja wina. Żyły w atmosferze zagrożenia. Np. chroniły matkę przede mną albo starszą siostrę. Chroniły same siebie przed moim gniewem. Ciągle coś ukrywały, jeśli sądziły, że mnie to coś rozzłości. Ukrywały np. to, że któraś z nich coś stłukła. Często coś rozważały z matką w ukryciu przede mną. Słyszałem ich szepty. Od razu pytałem, co się dzieje, a one rozbiegały się po kątach. Nigdy nie okazywały mi złości, bo się bały.
Raziło ich moje zachowanie wobec ich matki. Raziły ich nasze kłótnie. To trwało, choć przestałem pić. Bo choć bez alkoholu, ale przecież ciągle zachowywałem się i myślałem jak pijany. One rozpaczały, płakały, ale nie były w stanie powiedzieć, dlaczego. Dlatego te nasze relacje były zaburzone i one też były chore. Teraz jest zupełnie inaczej.

Na czym ta zmiana polega?
Jesteśmy w stanie usiąść przy stole i wypowiedzieć absolutnie wszystkie żale i pretensje. Nie ma żadnych spraw, które byłyby zasłonięte w naszym domu. One nie czują żadnego oporu, aby wytykać mi nieodpowiednie zachowania, nazywając je po imieniu.
Ciekawe, że wraz z tą swobodą naszych kontaktów wrócił wzajemny szacunek. Nasze relacje stały się trzeźwe w takim głębokim sensie - dzieci uznały w nas rodziców. Nie tak dawno z własnej inicjatywy zaczęły się do nas zwracać w trzeciej osobie. Nie mówią do nas per ty. Zakomunikowały nam same z siebie, że będą się do nas inaczej zwracać. I mówią teraz "niech tata", "niech mama". Szacunek dla rodziców wrócił wraz z poczuciem całkowitego bezpieczeństwa. I z tym, że wszystko można powiedzieć.

I mówią "tatuś wczoraj idiotycznie postąpił"?
Tak, nie używając słowa "idiotycznie".

Czy mógłby Pan podać przykład?
"Mamo, mam do mamy wielki żal, że mi mama próbowała powiedzieć coś wczoraj w tajemnicy przed tatą".

O Boże!
Żona zachowała się wobec mnie w drobnej sprawie nielojalnie. Dzieci to odczuły i powiedziały.

A co żona?
Przyznała rację i przeprosiła.

Czy to nie jest przeniesienie obyczajów z grupy terapeutycznej do rodziny?
Nie, to jest wprowadzenie do rodziny tych naturalnych zachowań, których człowiek nauczył się w grupie terapeutycznej. Jeśli dziś mogę powiedzieć, że ta choroba alkoholowa przyniosła mi wielkie dobro, to dlatego, że dzięki niej odsłonił się przede mną obszar naturalnych, sensownych zachowań, które były mi obce.

W leczeniu alkoholików stosuje się taką zasadę, że człowiek powinien innym zadośćuczynić za krzywdy, które wyrządził, o ile to nie spowoduje kolejnych krzywd. Co to znaczy "zadośćuczynić"? I czy można zadośćuczynić?
Trzeba wyznać swoje winy i poprosić o przebaczenie. Trzeba tej osobie powiedzieć, że się wie o swojej winie.

Co ma zrobić ta osoba, której Pan winy wyznaje? Ma uciąć sobie pamięć?
Ta druga osoba może tego przeproszenia nie przyjąć i powiedzieć: odchrzań się ode mnie.

Po co Pan pił?
Po to, aby uwolnić się od własnej niskiej samooceny, od rzeczywistości, która mnie ujarzmia, po to, aby przeżyć barwny film, który moja wyobraźnia pobudzona alkoholem wyświetlała. Żeby dobrze się czuć. Mieć poczucie siły. Sukcesu.

Życie wydawało się Panu wtedy lepsze?
Tak.

A teraz wydaje się Panu gorsze?
Teraz wydaje mi się lepsze. Życie mam trudne. Żyję w niedostatku. Jestem coraz starszy i czuję się coraz słabszy. Żyję z lękiem o przyszłość materialną. Natomiast wiem, że to życie ma sens, głębię, barwę. Że jest tak fajne i bogate, że żadnego wzbogacenia nie potrzebuje.

Głębia, barwa - co to jest?
To przeczytanie książki. Pójście na spacer z własnymi myślami, rozważanie jakiegoś problemu i satysfakcja z tego, że stawia się precyzyjne pytanie i ma się jasną myśl. To radość z tego, że pójdę z żoną na spacer lub do znajomych i wrócę trzeźwy, nie odgrywając żadnej hecy. Że nie będę niczego udawał, nie robił małpiej komedii. Alkoholik bardzo często, kiedy jest pijany, robi teatr, odgrywa fabułę, która się innym podoba, a przede wszystkim jemu się podoba. Rozmaite konfabulacje, barwne opowieści, błyskotliwe skojarzenia, żarciki. Swada alkoholowa. To wszystko jest puste, zakłamane, bo odbiera człowiekowi kontakt z sobą samym i z innymi.

O czym teraz Pan rozmawia z tymi znajomymi?
O ważnych dla mnie i dla nich sprawach. Niekiedy błahych, ot, po prostu.

Nie ma Pan poczucia, że się Pan musi napić, bo to wszystko jest jakieś miałkie?
Wręcz przeciwnie. Mam poczucie, że rzeczywistość jest bogatsza niż nasza fantazja.

Co to jest pójście na spacer z własnymi myślami?
To fantastyczne być sam na sam z własnymi myślami, trzeźwymi, takimi, które rozpalają umysł i duszę. Mam w kieszeni kartkę i ołówek. Niekiedy się zatrzymuję i zapisuję coś, co mi do głowy przychodzi.
Kiedy piłem, moje myśli były często zaprzątnięte tym, co się działo ze mną. Miałem strzępy wspomnień, niekiedy strasznych. Byłem w stałym osaczeniu. Traciłem poczucie granicy między realnością a fantazją. Teraz jestem z sobą pojednany. Czuję się wolny do myślenia.


Trzeźwe uczucia

Jak się Pani udało przeżyć prawie dziesięć lat z pijanym człowiekiem?
Najpierw musiałam zrozumieć, że to jest człowiek chory, że to nie jego złośliwość, że nie pomyliłam się, wychodząc za niego. Wiedziałam wcześniej, że on pije, nawet jego rodzina mnie przed nim ostrzegała, widziałam sama, jak pił. Ale nie miałam w rodzinie nikogo pijącego. Nie miałam pojęcia, co to jest za choroba. Myślałam naiwnie, że wszyscy w Polsce piją, a jeśli nawet jest w jego piciu coś niepokojącego, no to mój Boże: był nieszczęśliwy, to pił, będzie szczęśliwy - to przestanie. I ja go urządzę, że będzie szczęśliwy.
To było bajkowe myślenie, bo od bycia szczęśliwym nie przestaje się pić.
Jak mi się udało? Trudno jest być samemu w takiej sytuacji, a ja miałam duże wsparcie. A poza tym chyba jestem twardą osobą. Wychowano mnie tak, że nie wolno się rozczulać, jak się człowiek czegoś podjął, to trzeba to zrobić, że jak się powiedziało słowo, to się go dotrzymuje. Że tak się żyje, że Polka, kobieta, człowiek - bierze się za bary z losem. Pomogło mi to, że jestem osobą wierzącą.
Trzeciego dnia po ślubie zdałam sobie sprawę, że alkohol u mego męża to sprawa na śmierć i życie. Pojechaliśmy w podróż poślubną. Nie wiedziałam, że mąż wziął z sobą butelkę. Jechaliśmy strasznie zatłoczonym pociągiem. W pewnym momencie mąż wyszedł na korytarz. Gdy okazało się, że nadszedł czas przesiadki, zaczęłam gromadzić nasze bagaże i szukać męża. I okazało się, że mam do przetransportowania trzy walizki i kompletnie pijanego faceta. Wściekła, upokorzona, nieszczęśliwa zaczęłam przepychać się do wyjścia, popychając męża, ciągnąc walizy. Byłam kłębkiem złości, nienawiści: co ja zrobiłam, po co mi to, dlaczego on mi to zrobił. Wstyd, hańba. Ludzie patrzą ze wstrętem, bo on był naprawdę bardzo pijany. Myślałam, że go zostawię na dworcu i wrócę do Warszawy.
I na korytarzu w tym pociągu spotkałam księdza. Odruchowo powiedziałam: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". I wtedy sobie przypomniałam, że niecałe trzy dni wcześniej przysięgałam mężowi "na dobre i na złe". I że nikt mi nie obiecywał, że to złe będzie za 40 lat, że może być już zaraz. I to mi strasznie pomogło.

A co ten ksiądz z pociągu zrobił?
Odpowiedział "na wieki wieków, amen". To był jednak znak, coś, co skierowało moją myśl z rozczulania się nad sobą na nasze małżeństwo. Wielokrotnie ta scena z pociągu mi później pomagała.

Dlaczego?
Bo poczułam, że skoro "na złe", to ja go nie zostawię. Że to moje zobowiązanie, moja przyszłość, moja decyzja. Że jestem za niego odpowiedzialna, on za mnie, choć akurat w tej chwili bardziej ja za niego, ale w przyszłości może być inaczej. Dla człowieka wierzącego małżeństwo to sakrament, nie tylko w tym sensie, że nie mogę tego związku rozwiązać, ale też w tym znaczeniu, że z wiary płynie konkretna pomoc. Jeśli ja zawisnę, będę molestować niebo i prosić, to dostanę stamtąd pomoc.

Co to znaczy "zawisnę"?
Oprę się.

Mówiła Pani, że dobrze jest mieć wsparcie w takiej sytuacji. Miała Pani na myśli Boga?
Boga, a także swoją wspólnotę. Taką grupą wsparcia są także grupy terapeutyczne wokół ruchu AA. To jest potrzebne nie po to, aby otrzymać jakąś konkretną radę. Chodzi o to, aby znaleźć ludzi, którzy podobnie myślą i którzy okażą wsparcie emocjonalne. Powiedzą: jest ciężko, ale jesteśmy z tobą. Którzy będą, kiedy człowiek jest zraniony, opuszczony, przestraszony przez kogoś, na kogo miał prawo liczyć. Chodzi o ludzi, którzy wysłuchają, a nie o tych, którzy zasypią człowieka dobrymi radami.

Czy Pani życie składało się z kolejnych tygodni picia męża?
Nie. Mąż był typowy: gdy była okazja - a w Polsce okazje zdarzają się często - to on nie umiał się zatrzymać. Wtedy pił do oporu. Wpadał w ciąg. Zwalał się pod stół. Wielkim szczęściem dla mnie było, że on miał słabą głowę i że się szybko upijał. To było obrzydliwe i udręczające, dawało ohydne skutki, ale to pijaństwo szybko się kończyło. Choć i tak męczył go później kac, poczucie winy, a to najlepiej leczyć alkoholem. Potrafił jednak całymi tygodniami nie pić. Zależało mu na pracy, na opinii. Z czasem był jednak dla siebie liberalniejszy.

Jak się Pani czuła?
Dosyć szybko przestałam liczyć na niego. Zawsze miałam jakąś asekurację, żeby móc np. sprawdzić, czy odebrał dzieci z przedszkola. Nie mogłam izolować go od dzieci, ale nie mogłam też wierzyć, że się nimi zaopiekuje. Były takie sytuacje, gdy zawodził. Kiedyś na wakacjach zachorowałam. Byłam w kolejnej ciąży. Zostawiłam męża z dziećmi na wsi. Pojechałam do domu, do lekarza, a oni mieli sami wrócić po paru dniach. Wrócili ze znajomymi, ale mąż był całkowicie pijany. Byłam wściekła, oburzona, zawiedziona, rozgoryczona, ale póki był pijany, to nie było jak z nim rozmawiać. Po trzeźwemu rozmawialiśmy. On próbował się leczyć. Chodziliśmy do przychodni. Po latach on coś zrobił i wyszedł z tego. On to zrobił, nie ja.

Jak Pani to wytrzymywała?
Robiłam klasyczne rzeczy: wylewałam alkohol, starałam się zacierać ślady, robić dobrą minę, ukrywać jego błędy. Gdy się z kimś umówił w domu i nie przyszedł, bo był pijany, starałam się to ukryć przed tymi gośćmi, cudzoziemcami. Nie chciałam, aby i na niego, i na naszą znękaną ojczyznę bodaj cień padł. Dochodziło między nami do okropnych awantur, których świadkami były dzieci. Starałam się je chronić. Miałam rodzinę. On był dla nas wartością i jestem przekonana, że my dla niego też. Był to rozumny człowiek, który znajdował się na równi pochyłej. Gdybym go odtrąciła, to by go zepchnęło w dół. No i kochaliśmy się.

Nie przychodziło Pani do głowy, żeby wyjść z domu i nie wrócić? Przecież Kościół zezwala na separację?
Kiedyś miałam pojechać poza Warszawę na trzy dni na spotkanie mojej wspólnoty. Proszono, żeby nie zabierać dzieci, bo tam nie było do tego warunków. Mąż miał więc z nimi przez te trzy dni zostać. Miałam nagotować im jedzenia. I w dniu mego wyjazdu mąż pojawił się pijany. I wyszedł. Więc zrezygnowałam z wyjazdu. Wpadła jednak po mnie kuzynka. Powiedziała: trudno, pakujemy dzieci i jedziemy. Przekonała mnie, że to dla mnie na tyle ważny wyjazd, że nie mogę z niego zrezygnować. Spakowałyśmy wszystkie dzieci, pieluchy, jedzenie, sweterki, zabawki. To był listopad, popołudnie, na dworze ciemno. Światło zgasło. Wszystko się przeciw mnie sprzysięgło. Moja mała córka buch na kolana i zaczyna się modlić: "Panie Boże, zrób, żeby było światło". Światło się zapala. Jak on przyszedł, w domu było pusto. I to była jedyna sytuacja, gdy zniknęłyśmy z horyzontu, poradziłyśmy sobie. Uważałam, że jestem w stanie dużo wytrzymać, że dom jest nasz i naszych dzieci. Jedyne, co bym mogła zrobić, to jego nie wpuścić. Ale to mi się wydawało bardzo drastycznym pociągnięciem, ostatecznym ruchem. Wydawało mi się, że lepiej jest liczyć na dobro w człowieku. Sądziłam, że przyjdzie moment, gdy on się opamięta. Uważałam więc, że moją główną rolą jest chronić dzieci i przetrwać. Bo będzie lepiej. I czekaliśmy na moment, gdy on osiągnie swoje dno. Na szczęście nie było ono potwornie głębokie. Gdy doszło do tego dna, gdy go pobito, okradziono, gdy leżał na pryzmie śniegu jak Łazarz na kupie gnoju i go przypadkowo znajomi rozpoznali i przywieźli do domu, wtedy naprawdę zrozumiał, że jest alkoholikiem i że musi szukać dla siebie ratunku.

Czekając na męża, wyglądała Pani przez okno?
Różnie. Czasem było mi fajnie, gdy go nie było. Bycie z nim pijanym bywało tak męczące i przerażające, że jego nieobecność dawała chwilową ulgę. Kiedyś wróciliśmy z wakacji i trzeba było odebrać z dworca wózek dziecka nadany na bagaż. Mąż poszedł po wózek i wrócił trzy dni później. Wtedy wyglądałam oknem - i czy mąż wraca, i czy ma wózek.

I miał?
Miał.

Jak Pani chroniła dzieci?
Starałam się, aby awantury odbywały się przy drzwiach zamkniętych, żeby go dzieci takiego zapitego, brzydkiego nie widziały, żeby go jak najszybciej położyć spać.

Pytały o coś?
Starsze - tak. Czy tatuś jest chory? One wszystkie wiedzą o alkoholu i o męża piciu. Jeździliśmy przecież na wczasy terapeutyczne, razem z dziećmi. Teraz o tym otwarcie w domu mówimy.

Po każdym piciu była Pani skłonna mu wybaczyć? Nie miała Pani poczucia krzywdy, samotności?
Oczywiście, że miałam. Ale to są uczucia, które, jeśli się ich nie hołubi, przechodzą. A ile ja zła zrobiłam w życiu? I na szczęście ciągle mam kredyt otwarty u ludzi.
Starałam się znajdować ludzi, którzy myślą "do przodu" i pozytywnie. Żyłam w poczuciu, że innym ludziom też coś podobnego się zdarza, i że to, co jest, nie jest ostateczne. Że nawet jeśli mnie teraz skrzywdzono, to się może zmienić. Że jest perspektywa. Że w tym człowieku, który mnie teraz rani, są pokłady dobra, że on jest nie w pełni sobą. Zrezygnowałam z omawiania naszej sytuacji z bratem, z którym zawsze się rozumiałam bez słów. Bo on był tak oburzony na męża, tak pełen do niego niechęci, dotknięty, że mnie to spotkało. Nie mógł mi pomóc, bo tylko potęgował te moje złe uczucia. Nie pytał, jak pani teraz, co czułam, itd.

I jak Pani wytrzymywała?
Jestem silna - to po pierwsze. Po drugie - to nie było takie straszne. Do rękoczynów nie dochodziło - dwa razy we mnie czymś rzucił, parę razy mnie ścisnął i dwa razy mnie popchnął.
Nie byłam jednak katowana, lana, nie biesiadował z oprychami. Właściwie - kanada, jak na to, co może spotkać żonę pijącego człowieka. Ale prawdziwe schody to się zaczynają, gdy człowiek przestaje pić.

Dlaczego?
Roiłam jak dziewczę, że jak przestanie pić, to wszystko będzie fantastycznie, że zwiąże się bardziej z domem, że finansowo staniemy na nogi. Nieprawda. Żyć bez picia a żyć po trzeźwemu to zupełnie różne rzeczy. To, że się przestało ból duszy zalewać alkoholem, nie powoduje, że się umie stawić po trzeźwemu czoło temu bólowi. To, przed czym uciekał w alkohol, staje mu teraz wyraźnie przed oczyma. I nie ma na co zwalić. Przedtem mogłam sobie powiedzieć: jest niedobry, niesprawiedliwy, bo pije. A teraz nie mam na co zwalić. I to go stawia często bardziej w stan oskarżenia. Zrób coś! Zaradź! Dom się sypie - zreperuj. Dzieci się nie uczą - przypilnuj. A tymczasem on ma dygot, bo mało pieniędzy, ciasno, bo choroby, bo ja się starzeję. I to się czuje w domu.
Na szczęście mąż zdaje sobie z tego sprawę i cały czas leczy się w klubie antyalkoholowym, w grupie AA. Alkoholizm to nie odra, po której przejściu człowiek jest zdrowy. Tu trzeba leczyć głębiej, leczyć duszę i pijane uczucia.

Miało to wszystko sens?
Wielki. Wiele razy słyszałam od niego poważnie powiedziane słowo: przepraszam. To wielka rzecz umieć się przyznać do błędu. Wina nigdy nie jest po jednej stronie. Wiem, jak mnie trudno jest przepraszać. Wierzę, że my w jego życiu też jesteśmy ważni, zwłaszcza dzieci. Mąż mi mówił wielokrotnie, że zrobił błąd, że gdyby mógł drugi raz od początku, to zrobiłby wszystko inaczej - może by poszedł do klasztoru, może by pracował naukowo, a może to by była inna kobieta. Ma uczucie, że zmarnował całe lata. To, że przestał pić, to jego zasługa, to, że jesteśmy razem - w dużym stopniu moja. I nie wiem, czy mąż umiałby przestać pić, gdyby był sam. W moim życiu mąż wypełnił olbrzymią potrzebę kochania kogoś, opiekowania się kimś, ale także potrzebę przyjmowania opieki. Bo on jest wspaniałym partnerem, może mało praktycznym.

Mówi Pani, że wina nigdy nie jest po jednej stronie. Jaka była Pani wina w tym, że mąż pił?
0 W tym, że pił, mojej winy nie było. Takim go już zastałam, gdy się poznaliśmy. Ale często nie mam cierpliwości. Ktoś obolały, tak jak mój mąż, wymaga specjalnie delikatnego traktowania, a często temu nie mogę sprostać. Gdy mąż jest sfrustrowany, że nie zrobił kariery, że nie mamy pieniędzy, zdarza się, że mu mówię: gdy był na to czas, to ty piłeś. A nie powinnam tak mu mówić. Nie zawsze potrafię współczująco milczeć. Bo przysięga małżeńska "na dobre i na złe" jest też na takie sytuacje. Nie powinnam odgdakiwać, lecz milczeć.

Ewa Milewicz
"Gazeta Wyborcza" 6 styczeń 2001 rok


Co zrobić, żeby on nie pił?

Jest to pytanie, z którym spotykam się najczęściej, zarówno w
gabinecie lekarskim jak i podczas wykładów, pogadanek czy prelekcji. Muszę przyznać, że odpowiedź na nie jest niezmiernie trudna. Odpowiadając mam zawsze świadomość, że możliwości bezpośredniego oddziaływania na drugiego człowieka są niewielkie. Możemy natomiast wpływać na innych w sposób pośredni tj. poprzez zmianę własnej postawy względem nich. Ta zmiana postawy wymusza często zmianę w zachowaniach drugiej osoby, szczególnie wówczas kiedy istnieją silne powiązania (rodzinne, emocjonalne, finansowe itp.). Dzieje się to na podobnej zasadzie jak w zegarku, gdzie cały mechanizm (w naszym przypadku rodzina) składa się z pojedynczych trybów (żona, mąż, dzieci, dziadkowie), które zazębiają się wzajemnie i obracają w tym samym rytmie. Tak jak alkoholik (jeden z trybów) potrafi wymusić zmianę obrotów innych trybów tak samo członkowie rodziny (pozostałe tryby) są w stanie zmusić go do podporządkowania się ich rytmowi. Szanse na powodzenie całej akcji są tym większe im więcej członków rodziny (więcej trybów) uczestniczy w tym przedsięwzięciu.

Pozostaje więc pytanie jak się zachowywać, jak postępować albo co robić, żeby nie pomagać w piciu. Podpowiedzi i wskazówek jest wiele, jednak znacznie trudniejsza jest ich realizacja. Oto garść propozycji:
- nie należy zapominać, że alkoholizm jest chorobą przewlekłą i aby pomóc w wyzdrowieniu trzeba koniecznie zaakceptować ten fakt i przestać się wstydzić;
- nie należy również traktować alkoholizmu tak jakby był hańbą dla rodziny; jest to bowiem jedna z chorób a powrót do zdrowia jest możliwy, podobnie jak w większości innych;
- nie należy traktować alkoholika tak jak niegrzeczne dziecko, bo przecież nie postępuje się tak kiedy ktoś cierpi na jakąkolwiek inną chorobę;
- wątpliwy sens ma robienie wyrzutów i wdawanie się w kłótnie, szczególnie wówczas, kiedy alkoholik znajduje się pod działaniem alkoholu;
- wygłaszanie kazań i robienie wykładów nie ma również większego sensu, ponieważ alkoholik prawdopodobnie wie już to wszystko o czym chcemy mu powiedzieć, można natomiast sprowokować go do dalszych kłamstw i wymusić obietnice, których nie będzie w stanie dotrzymać;
- nie należy przyjmować obietnic, o których wiadomo, że nie będą możliwe w tym momencie do spełnienia;
- dając okłamywać się i udając, że się wierzy można doprowadzić do tego, że alkoholik dojdzie do przekonania, że potrafi przechytrzyć;
- używanie szantażu w formie "gdybyś mnie naprawdę kochał to byś przestał pić..." niczego nie zmienia, a jedynie zwiększa poczucie winy, nie mówi się przecież "gdybyś mnie kochał, nie przeziębiłbyś się";
- wypowiadanie gróźb, których nie jest się w stanie spełnić pozwala alkoholikowi sądzić, że nie traktuje się poważnie swoich słów;
- nie warto sprawdzać ile alkoholik pije, bowiem i tak nie ma szans na to, aby wiedzieć o wszystkim;
- szukanie schowanego alkoholu, zmusza alkoholika do ciągłego wymyślania nowych kryjówek;
- chowanie i wylewanie alkoholu jedynie skłania alkoholika do bardziej desperackich prób zdobycia go i ukrycia, a przecież wiadomo, że w końcu i tak znajdzie sposób żeby się napić;
- wspólne picie alkoholu nie spowoduje wcale, że alkoholik wypije w sumie mniej, natomiast odwlecze to niewątpliwie moment, w którym zdecyduje się on poprosić o pomoc;
- nie należy robić za alkoholika niczego, co mógłby zrobić sam, natomiast usuwanie problemów, chronienie przed ponoszeniem konsekwencji swoich własnych, nieodpowiedzialnych, zachowań (np. nieobecności w pracy, zaciąganie długów i inne skutki picia) odbierają szansę na to, aby alkoholik zauważył do czego doprowadziło go picie i aby zechciał zmienić swoje dotychczasowe postępowanie;
- nie należy oczekiwać natychmiastowego wyleczenia, bowiem tak jak w każdej przewlekłej chorobie okres leczenia i rekonwalescencji jest długi, a nawroty choroby są możliwe;
- bardzo potrzebne jest alkoholikowi otrzymywanie miłości, wsparcia i zrozumienia podczas podejmowanych prób zaprzestania picia i utrzymywania się w trzeźwości.

Dążąc do osiągnięcia swojego celu, należy konsekwentnie stosować zasadę tzw. "twardej miłości". Polega on a na tym, że kocha się drugiego człowieka a jednocześnie wymaga, aby osobiście ponosił konsekwencje wszelkich swoich decyzji i działań (nawet wówczas, kiedy widzi się, jak bardzo on cierpi z powodu swoich działań czy decyzji i z tego powodu bardzo "boli serce"). Dopiero wówczas alkoholik otrzyma szansę zauważenia do czego doprowadziło picie.

Należy mieć świadomość, że przyjęcie takiej postawy może okazać się bardzo trudne, bowiem u większości osób związanych emocjonalnie z alkoholikiem występują objawy tzw. współuzależnienia, które nazywane są często koalkoholizmem. Za obecnością współuzależnienia przemawiają następujące zachowania: poddanie się rytmowi picia alkoholika, przejmowanie za niego odpowiedzialności, obsesyjne kontrolowanie go, pomaganie i nadmierne opiekowanie się nim (w tym niedopuszczanie do tego, aby ponosił on pełne konsekwencje swojego picia i swoich zachowań), wysoka tolerancja na różnego rodzaju patologiczne zachowania alkoholika z jednoczesnym występowaniem poczucia winy i poczucia małej wartości oraz zaniedbywaniem dzieci oraz samego siebie.

Osoby współuzależnione są najczęściej, nieświadomymi pomocnikami w piciu i w największym chyba stopniu przyczyniają się do odwlekania decyzji o zaprzestaniu picia i zwróceniu się o pomoc.
Zmieniając swoją dotychczasową postawę w stosunku do alkoholika nie należy jednak liczyć na natychmiastowy efekt, bowiem dzisiejsza sytuacja jest sumą wydarzeń, które gromadziły się przez całe lata. Teraz również, do uzyskania oczekiwanych zmian, potrzebne będą tygodnie, miesiące, a może nawet lata. Jedno jest natomiast pewne, że tylko te osoby, które cierpliwie i konsekwentnie będą stosowały powyższe rady mają szansę na sukces, który musi w końcu ukoronować ich wytrwałość. Uczestniczenie w proponowanym przez nas programie terapeutycznym dla rodzin może przyspieszyć ten proces.
dr n. med. Bohdan T. Woronowicz


Kobieta i alkohol

Wprowadzenie
Choroby spowodowane piciem alkoholu występują u ok. 50% mężczyzn i 10% kobiet zgłaszających się do lekarza. Lekarze nie rozpoznają jednak uzależnienia od alkoholu u większości swoich pacjentów cierpiących na tę chorobę. Dotyczy to zwłaszcza uzależnienia u kobiet. Z badań wynika jednoznacznie, że kobiety piją alkohol rzadziej niż mężczyźni i stąd wśród nich częściej spotykamy osoby utrzymujące pełną abstynencję.
Zrozumiałe jest więc, że wśród osób leczonych z powodu uzależnienia od alkoholu spotyka się kilkakrotnie mniej kobiet (ok. 7-8 razy). W ostatnich latach obserwuje się, na świecie, wyraźny wzrost odsetka kobiet pijących w sposób szkodliwy dla zdrowia oraz kobiet, u których można stwierdzić obecność objawów uzależnienia od alkoholu.
Następstwem tego będzie prawdopodobnie wzrost liczby kobiet leczących się w związku z uzależnieniem. W USA stwierdzono na przykład, że na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat nastąpił znaczny wzrost występowania uzależnienia od alkoholu wśród kobiet. Sposób picia alkoholu przez kobiety coraz bardziej upodabnia się do wzorca męskiego, co można tłumaczyć coraz bardziej skuteczną rywalizacją zawodową kobiet z mężczyznami. Występowanie powikłań zdrowotnych i umieralność z powodu alkoholu wzrasta jednak wśród kobiet szybciej niż częstość występowania wśród nich uzależnienia od alkoholu.
Zdaniem Cloningera czynniki dziedziczne, wpływające na formowanie się uzależnienia od alkoholu, odgrywają u kobiet mniejszą rolę niż u mężczyzn. W rodzinach kobiet-alkoholiczek stwierdzano natomiast znacznie częściej zaburzenia psychiczne, w tym choroby afektywne, przypadki samobójstw i patologię osobowościową. Tak jak mężczyźni traktują częściej alkohol jako środek pobudzający (co wiążę się prawdopodobnie z obniżoną aktywnością układu serotoninergicznego) tak kobiety częściej sięgają po alkohol w stanach obniżonego nastroju i w celu złagodzenia stanów lękowych, co jest z kolei prawdopodobnie związane z obniżoną aktywnością układów noradrenergicznego i dopaminergicznego.

Schwoon i Saake wyróżnili pięć typów alkoholizmu kobiecego:
1. młode kobiety o dużym, uwarunkowanym raczej środowiskowo, spożyciu alkoholu, któremu towarzyszą poważne problemy zdrowotne,
2. kobiety pijące w celu zapobieżenia stresowi, u których nie stwierdza się poważniejszych skutków zdrowotnych,
3. kobiety pijące przewlekle alkohol, głównie z powodu osamotnienia, przeżywające nasilone objawy zespołu abstynencyjnego i mające za sobą wiele nieudanych prób leczenia,
4. kobiety pijące w ilościach średnio-wysokich z obecnymi somatycznymi powikłaniami uzależnienia,
5. kobiety pijące głównie z przyczyn środowiskowych, bez poważniejszych powikłań zdrowotnych.
Różnice w reagowaniu na spożycie alkoholu oraz nieco inny niż u mężczyzn przebieg procesu uzależniania się można więc wiązać zarówno z czynnikami biologicznymi, psychologicznymi jak i socjokulturowymi.

Czynniki biologiczne
Ze względu na odmienność biochemiczną, spożycie tej samej ilości alkoholu przez mężczyznę i kobietę powoduje u kobiety większą koncentrację alkoholu we krwi, a tym samym wyraźniejsze objawy zatrucia. Związane jest to głównie z proporcjonalnie większą ilością tłuszczu oraz mniejszą ogólną ilością wody w organizmie kobiety. Różnica w stężeniu alkoholu we krwi mężczyzn i kobiet, pomimo spożycia tej samej ilości alkoholu, wynika z różnej zawartości płynów w stosunku do masy całego ciała (u kobiet płyny stanowią ok. 60%, a u mężczyzn - ok. 70%). Obraz ten zmienia się w okresie okołomiesiączkowym, kiedy to organizm kobiety zatrzymuje nieco więcej wody. Metabolizm alkoholu jest tym samym różny w poszczególnych okresach cyklu miesięcznego kobiety.

Od strony biologicznej kobieta jest więc bardziej niż mężczyzna narażona na wszelkie negatywne konsekwencje spożywania alkoholu i dlatego:
- objawy marskości wątroby u kobiet pojawiają się już po 5 latach intensywnego picia, podczas gdy u mężczyzn okres ten wynosi 10-20 lat i umierają one z powodu marskości w młodszym wieku niż mężczyźni;
- potrzeba znacznie mniej czasu na to, aby u kobiety rozwinął się pełny obraz zespołu uzależnienia od alkoholu;
- stwierdzono związek między piciem alkoholu a występowaniem raka sutka u kobiet.
Można więc powiedzieć, że szczególną rolę w rozwoju uzależnienia u kobiet odgrywają prawdopodobnie:
- mniejsza zawartość wody w organizmie;
- na ogół niższa aktywność dehydrogenazy alkoholowej w śluzówce żołądka co skutkuje przedostawaniem się do krwi większej ilości alkoholu i powoduje wyższe o ok. 30% stężenie alkoholu we krwi;
- wpływ, na metabolizm alkoholu, hormonów produkowanych przez gonady podczas miesiączki, (uwrażliwienie na fizjologiczne konsekwencje spożywania alkoholu a w tym zwiększanie przez estrogeny toksyczności głównego metabolitu alkoholu - aldehydu octowego);

Czynniki psychologiczne
Z badań wynika, że kobiety:
- częściej przeżywają poczucie winy, depresję lub stany lękowe,
- częściej piją w związku z problemami emocjonalnymi i w ramach kompensacji problemów (mężczyźni - z przyczyn socjalnych),
- częściej cierpią z powodu objawów nerwicowych oraz zaburzeń snu;
- częściej zaczynają pić po traumatyzujących wydarzeniach lub w stresie;
- częściej piją w związku z sytuacją domową (mężczyźni częściej - z pracą),
- mogą pić ze względu na wahania nastroju związane ściśle z cyklem miesiączkowym (tzw. zespół napięcia przedmiesiączkowego);
- piją z powodu samotności (np. "gospodyni domowa");
- piją w związku z objawami tzw. "zespołu pustego gniazda" (zagubienie i samotność spowodowane spadkiem liczby obowiązków po opuszczeniu domu przez dorosłe dzieci);
- częściej nadużywają alkoholu jeżeli w dzieciństwie były wykorzystywane seksualnie;
- są obciążone większym ryzykiem nadużywania alkoholu jeżeli obecne są nich problemy (lub zaburzenia) seksualne.
Czynniki socjokulturowe
Mają istotny wpływ na szybszy rozwój uzależnienia u kobiet oraz zwracanie się po pomoc, bowiem w wielu społeczeństwach kobieta:
- jest osobą odpowiedzialną za dom i wychowanie dziecka, a więc za jakość życia rodzinnego;
- staje przed innymi wymaganiami moralnymi i etycznymi oraz inne są względem niej oczekiwania;
- nie jest akceptowana jako osoba pijąca co determinuje bardziej staranne ukrywanie picia, późniejsze uświadomienie sobie problemu oraz odwlekanie decyzji dotyczącej zwrócenia się po pomoc;
- szybciej wypada z ról społecznych (bardziej widoczne są zaniedbania spowodowane piciem);
- zdarza się, że pije w związku z zachowaniami partnera (niejednokrotnie picie z partnerem spowodowane uległością, chęcią niedopuszczenia, żeby się upił itp.);
- szybciej jest odrzucana przez otoczenie;
- szybciej schodzi na tzw. margines.
Przeprowadzone w USA badania wykazały na przykład, że tak jak na 10 żonatych mężczyzn leczących się z powodu alkoholizmu - małżeństwo jednego z nich kończy się rozwodem tak na 10 leczących się zamężnych kobiet w jednym tylko przypadku małżeństwo nie ulega rozpadowi.

Stwierdzono również, że kobiety:
- zaczynają pić później niż mężczyźni (nierzadko po 40 r.ż.),
- częściej piją samotnie i ukrywają swoje uzależnienie,
- szybciej niż mężczyźni osiągają kolejne stadia uzależnienia,
- mężowie kobiet alkoholiczek mają częściej problemy alkoholowe niż w populacji ogólnej a także mężowie mają częściej problemy alkoholowe niż żony mężczyzn alkoholików - częściej są rozwiedzione.
Co utrudnia kobietom leczenie?

Najpoważniejszymi przeszkodami w leczeniu uzależnionych kobiet są:
- błędne zdiagnozowanie (jako depresja, nerwica itp.),
- poczucie wstydu i winy (przyznanie się do alkoholizmu może być traktowane jako świadectwo niepowodzenia w roli matki czy żony),
- obawa przed wykryciem zaniedbywania czy nadużywania swoich dzieci obawa przed utratą (odsunięciem, odebraniem) dzieci,
- sprzeciw rodziny (wstyd przed otoczeniem),
- trudności w zapewnieniu opieki nad dzieckiem (nie mogą ich opuścić ponieważ wśród bliskich nie ma osoby, która mogłaby zająć się dziećmi na czas leczenia),
- mężowie, przyjaciele lub kochankowie nie pozwalają "swoim kobietom" na udział w terapii, szczególnie gdy terapeutami są mężczyźni, ponieważ większość uczestników grupy terapeutycznej stanowią mężczyźni sprawy istotne dla kobiet mogą być pomijane,
- brak specyficznych dla kobiet programów terapeutycznych co np. z powodu wstydu uniemożliwia niektórym kobietom rozmowy na tematy związane z seksem (nieuporządkowane życie seksualne czy udziału w orgiach seksualnych).

Ponadto kobiety:
- preferują terapię indywidualną i do tego w warunkach bardziej kameralnych, aby uniknąć społecznego piętna "alkoholiczki".
- mogą unikać ośrodków, w których pracują terapeutki lub w których działają grupy dla kobiet, ponieważ wolą mieć do czynienia z mężczyznami, których uważają za łatwiejszych do manipulowania,
- unikają ośrodków prowadzonych przez mężczyzn ponieważ w przeszłości padały ich ofiarą (były bite, gwałcone itp.).

Alkohol a ciąża
Badania nad spożywaniem alkoholu przez kobiety ciężarne wykazały, że:
- po upływie 40-60 min. od spożycia przez matkę alkoholu jego stężenie w krwiobiegu płodu będzie równe stężeniu alkoholu we krwi matki;
- ponieważ alkohol działa szczególnie toksycznie na organizmy młode, u kobiet które piją alkohol w okresie ciąży, spotykane są znacznie częściej porody niewczesne i przedwczesne oraz poronienia samoistne. Z badań wynika, że poronienia samoistne występują istotnie częściej u kobiet, które w okresie ciąży piły niewielkie nawet ilości alkoholu (np. 1-2 razy tygodniowo 1-2 "drinki" czyli 250-500 ml piwa, 100-200 ml wina czy 25-50 ml 40% alkoholu);

- u noworodków, matek pijących podczas ciąży, obserwowano bezpośrednio po urodzeniu obecność objawów zespołu abstynencyjnego (drżenia, wzmożone napięcie mięśniowe, osłabienie, zaburzenia snu, płaczliwość, trudności w ssaniu itp.).
Późne skutki spożywania alkoholu podczas ciąży to opóźniony wzrost oraz osłabienie koncentracji uwagi i spowolnienia reakcji u dzieci.
Najpoważniejszym powikłaniem spożywania alkoholu podczas ciąży jest jednak, opisany po raz pierwszy w 1968 r., tzw. alkoholowy zespół płodowy (Fetal Alcohol Syndrome - FAS).
Zespół ten charakteryzuje się niską wagą urodzeniową i złym stanem ogólnym noworodka (m.in. częste wady serca, deformacje stawów), opóźnieniem rozwoju psychomotorycznego oraz obecnością licznych wad rozwojowych (głównie twarzy i układu kostno - stawowego).
Objawom tym towarzyszą różnego rodzaju zaburzenia neurologiczne oraz obniżenie sprawności intelektualnej i zaburzenia zachowania. Zmiany są efektem bezpośredniego, teratogennego działania alkoholu na płód. Alkohol powoduje bowiem m.in. niedotlenienie płodu (skurcz naczyń pępowinowych), niedobory hormonalne a także hamuje rozmnażanie się i różnicowanie komórek płodowych.

Badacze amerykańscy oceniają częstość występowania alkoholowego zespołu płodowego na ok. 2-6 przypadków, natomiast w populacji kobiet uzależnionych liczba ta dochodzi nawet do 25 przypadków na 1000 żywych urodzeń. Są również badania, z których wynika, że ryzyko wystąpienia alkoholowego zespołu płodowego u ciężarnych kobiet pijących dużo i systematycznie może sięgać nawet 50% urodzeń. Prawdopodobieństwo zwiększa się, jeżeli obok picia alkoholu, kobieta ciężarna pali papierosy, pije dużo kawy bądź zażywa leki.
U części noworodków mogą występować pojedyncze objawy lub grupy objawów spośród wyżej wymienionych. Mówimy wówczas o niekorzystnych skutkach działania alkoholu na płód (tzw. FAE - fetal alcohol effects).

dr n. med. Bohdan T. Woronowicz

Alkoholizm

Model rozwoju uzależnienia i powrotu do zdrowia


Przedstawiłem rozwój uzależnienia i powrót do zdrowia w odniesieniu tylko do relacji z używką - alkoholem. Rozwój uzależnień oznacza jednak także zmiany w różnych obszarach życia człowieka. Opisałem poniżej kolejne etapy tego procesu. Jak wynika z tego opisu proste wyeliminowanie alkoholu - abstynencja - może nie wystarczać do poprawy życia osoby uzależnionej. Osoba taka - mimo że nie będzie piła - może zachowywać się "jak pijana". Pokazuje to, że zdrowienie z uzależnienia jest możliwe tylko dzięki często wręcz tytanicznej pracy nad zmianą swego funkcjonowania. Zaniedbanie tej pracy na ogół prędzej czy później prowadzi do powrotu do aktywnego picia. Pijane życie i samo picie są ze sobą ściśle powiązane - nie mogą bez siebie istnieć. Jedno wkrótce przyciągnie drugie. Zdrowienie zaś w każdym z opisanych tu obszarów jest na ogół gwarancją trzeźwości.
Opisane zmiany przedstawiam w obszarach życia emocjonalnego, poczucia tożsamości, stosunków z ludźmi, kontaktu z rzeczywistością, życia duchowego, organizacji życia i zdrowia fizycznego. Wybrałem te obszary, ponieważ praktyka pomagania osobom uzależnionym pokazała, że właśnie w nich występuje najwięcej szkód, z którymi długo borykają się osoby uzależnione wybierające drogę trzeźwości.

Zmiany w różnych obszarach życia człowieka w poszczególnych etapach rozwoju uzależnienia i powrotu do zdrowia

Życie emocjonalne
I. Etap używania - uczenie się, że alkohol może być źródłem pozytywnych uczuć i że przy jego pomocy można na nie wpływać.
II. Etap nadużywania - osiąganie sprawności w wywoływaniu pożądanych uczuć. Coraz więcej jest sytuacji, w których się to robi.
III. Etap dominacji picia - alkohol staje się głównym sposobem wywoływania uczuć. Przy jego pomocy eliminuje się przykre stany, przez co skala emocji staje się uboższa. Rezygnuje się z naturalnego przeżywania na rzecz sztucznego wywoływania uczuć za pomocą alkoholu.
IV. Etap używania problemowego - pojawiają się problemy emocjonalne związane z piciem: wstyd, lęk, poczucie winy, huśtawka nastrojów. Ucieka się od nich w alkohol, "żeby nic nie czuć". Jednak coraz trudniej osiągnąć ukojenie.
V. Etap kryzysu - przeżywanie głównie bezradności i lęku, gdyż alkohol już nie działa znieczulająco. Wahanie: pozwolić na przypływ naturalnych uczuć, czy nadal próbować zagłuszać je alkoholem ?
VI. Etap wymuszonej abstynencji - chwilowe zaprzestanie używania alkoholu do wpływania na uczucia. Abstynencja co prawda zmusza do konfrontacji z przykrymi uczuciami, ale zaczyna też dawać ulgę i spokój, ponieważ przestaje przybywać problemów. "Uczucia na trzeźwo zaczynają być do wytrzymania".
VII. Etap dominacji abstynencji - abstynencja staje się głównym źródłem pozytywnych uczuć, przynosi satysfakcję, zadowolenie, radość. Pozwala uczyć się rozpoznawania i przeżywania emocji.
VIII. Etap rozwoju - abstynencja przestaje wystarczać, pojawiają się nowe, konstruktywne sposoby radzenia sobie z uczuciami. Skala przeżyć staje się coraz bogatsza.

Poczucie tożsamości - kim jestem ?
I. Etap używania - pojawia się nowy element samookreślenia: ja jako osoba pijąca. Po alkoholu zaczyna się uzyskiwać lepszy, lecz zafałszowany obraz samego siebie.
II. Etap nadużywania - w obrazie siebie coraz ważniejsza staje się sprawność w piciu. Alkoholowe zniekształcenia obrazu własnej osoby ogarniają coraz większy obszar.
III. Etap dominacji picia - "Ja jako pijący - to liczy się dla mnie najbardziej". Inne elementy samookreślenia przestają być ważne. Buduje się coraz więcej fałszywych przekonań i iluzji na swój temat, porzucając prawdę jako sposób zdobywania informacji o sobie.
IV. Etap używania problemowego - pojawia się pytanie, czy przypadkiem nie jestem alkoholikiem. Zaprzeczanie temu i uciekanie w picie staje się coraz ważniejsze. Ciągłe fałszowanie obrazu siebie powoduje trudności z określeniem, kim naprawdę jestem.
V. Etap kryzysu - nie udaje się zaprzeczyć, że jestem alkoholikiem. Wahanie: spotkać się z prawdą o sobie czy dalej próbować od niej uciekać ?
VI. Etap wymuszonej abstynencji - przyznanie, iż aktualnie najważniejsze w moim obrazie siebie jest to, że mam problemy z piciem. Przestaje się im zaprzeczać, zaczynają docierać prawdziwe informacje o sobie, zaś abstynencja ułatwia pogodzenie się z nimi.
VII. Etap dominacji abstynencji - prawda o sobie jako alkoholiku staje się głównym źródłem samopoznania. "Trzeźwy alkoholik" to podstawowy wyznacznik poczucia tożsamości.
VIII. Etap rozwoju - poszukiwanie nowych źródeł i sposobów budowania obrazu własnej osoby. Przestaje się widzieć siebie wyłącznie jako niepijącego alkoholika, coraz większego znaczenia zaczynają nabierać inne cechy.

Stosunki z ludźmi
I. Etap używania - w bliskim otoczeniu pojawiają się pijący. Wspólne picie zaczyna być sposobem kontaktowania się z ludźmi.
II. Etap nadużywania - picie i stan nietrzeźwości ułatwia kontakty z ludźmi. "Wokół mnie jest coraz więcej pijących".
III. Etap dominacji picia -wybiera się kontakty z pijącymi, wspólne picie staje się główną formą kontaktowania się z ludźmi. Niepijący odsuwają się, coraz mniej jest wartościowych związków.
IV. Etap używania problemowego - z powodu alkoholu pojawia się coraz więcej kłopotów i konfliktów w stosunkach z ludźmi. Ucieka się od nich w coraz bardziej przypadkowe kontakty "alkoholowe", które powodują dotkliwe straty (np. kradzieże, pobicia). Coraz częściej jest się skazanym na samotność.
V. Etap kryzysu - nasila się lęk przed pijącymi i wspólnym piciem, a jednocześnie przed samotnością lub koniecznością konfrontowania się z ludźmi na trzeźwo. Wahanie: zostać przy dawnych kontaktach czy je porzucić ?
VI. Etap wymuszonej abstynencji - żeby uniknąć dalszych problemów, na jakiś czas porzu-ca się kontakty "alkoholowe". Udaje się bez alkoholu pobyć z ludźmi, załatwić coś.
VII. Etap dominacji abstynencji - wybiera się wyłącznie kontakty na trzeźwo, z niepijącymi. Sprawa utrzymania abstynencji jest główną treścią tych kontaktów i podstawą satysfakcjonujących więzi.
VIII. Etap rozwoju - poszukuje się nowych, wartościowych kontaktów opartych na innych podstawach niż tylko abstynencja. Wzbogaca się sposoby nawiązywania i utrzymywania związków z ludźmi.

Kontakty z rzeczywistością - zdolność do bycia tu i teraz
I. Etap używania - uczenie się dystansowania od realnych sytuacji i kontaktowania się pod wpływem alkoholu z fałszywym obrazem rzeczywistości.
II. Etap nadużywania - coraz częściej i łatwiej za pomocą picia ucieka się od rzeczywistości we wspomnienia, marzenia i alkoholowe oszołomienia.
III. Etap dominacji picia - wybiera się właściwie na stałe brak kontaktów z rzeczywistością lub jej obraz zniekształcony przez alkohol. Przez to nie wykorzystuje się realnych szans, jakie niesie życie.
IV. Etap używania problemowego - fałszywy obraz świata uniemożliwia orientację w rzeczywistości, a w konsekwencji - zaspokajanie potrzeb i rozwiązywanie zadań życiowych. Alkohol ułatwia ucieczkę od narastających problemów w rozpamiętywanie przeszłości lub marzenia o lepszej przyszłości.
V. Etap kryzysu - całkowita utrata rozeznania w swojej realnej sytuacji, a jednocześnie nie-zdolność do skonfrontowania się z nią bez alkoholu. Wahanie: zobaczyć rzeczywistość taką, jaka jest, czy dalej odcinać się od niej ?
VI. Etap wymuszonej abstynencji - dopuszczenie do świadomości problemów wynikających z picia i dostrzeganie pierwszych korzyści z faktu, że się od nich nie ucieka, lecz je rozwiązuje. Otwieranie się na prawdę o rzeczywistości.
VII. Etap dominacji abstynencji - aktywnie poszukuje się takich informacji o swojej sytuacji, które pomagają utrzymać abstynencję. Dzięki trzeźwieniu wzrasta koncentracja na bieżących sprawach. Coraz lepiej rozpoznaje się i eliminuje zafałszowania obrazu rzeczywistości, zwłaszcza związane z uzależnieniem.
VIII. Etap rozwoju - poszukuje się nowych sposobów, aby bardziej świadomie i pełniej odbierać rzeczywistość.

Życie duchowe - co jest źródłem wewnętrznej mocy ?
I. Etap używania - uczenie się, że picie może dawać poczucie mocy i oparcia. Pojawia się wiara w możliwość łatwego osiągania takiego poczucia.
II. Etap nadużywania - coraz częstsze wykorzystywanie picia jako źródła mocy, wzrost zaufania do niego.
III. Etap dominacji picia - wybieranie picia jako najważniejszego źródła mocy. Zaniechanie innych sposobów zdobywania siły i oparcia, zwłaszcza wymagających wysiłku: wiary w Boga, kontaktu z natura, więzi z ludźmi, pielęgnowania wyższych wartości.
IV. Etap używania problemowego - w wyniku picia pojawiają się i narastają rozterki duchowe: wyrzuty sumienia, chaos w wartościach, bezradność, trudności w podejmowaniu ważnych decyzji. Lekarstwo na te rozterki próbuje się znaleźć w piciu ("Nie chce się nad tym zastanawiać"), jednak coraz trudniej odzyskać dzięki niemu poczucie mocy.
V. Etap kryzysu - lęk przed dalszą utratą mocy spowodowaną piciem, a jednocześnie lęk przed bezsilnością, jeżeli się przestanie pić. Wahanie: próbować walczyć z bezsilnością pijąc dalej, czy zrezygnować z alkoholu i odzyskać moc ?
VI. Etap wymuszonej abstynencji - powstrzymywanie się od picia sprawia, że już nie traci się sił, a nawet zaczyna się je odzyskiwać. Wzrasta zaufanie do abstynencji jako szansy odzyskania mocy, również poprzez własny wysiłek i mobilizację.
VII. Etap dominacji abstynencji - głównym źródłem mocy staje się świadomość, że potrafię nie pić i połączyć własny wkład w utrzymanie abstynencji z pomocą i oparciem w sile większej od własnej: pochodzącej od innych ludzi, Boga, przyrody, wyższych wartości.
VIII. Etap rozwoju - korzystanie z innych niż abstynencja źródeł mocy i poszukiwanie nowych.

Organizacja życia
I. Etap używania - uczenie się, że poświęcanie czasu na picie może mieć wartość. W planie dnia zaczynają się pojawiać nieprzewidziane sytuacje, gdy się pije.
II. Etap nadużywania - picie zajmuje coraz więcej miejsca wśród innych zajęć. Coraz sprawniej udaje się wygospodarować czas na sytuacje alkoholowe. Większego znaczenia niż planowane zajęcia nabierają różne "niespodzianki".
III. Etap dominacji picia - zaniedbuje się i porzuca dotychczasowe wartości, sposoby spędzania czasu, wybierając głównie sytuacje alkoholowe ("imprezy", spotkania). Brak planu dnia - zdawanie się na przypadek. Zanikanie umiejętności planowania, organizowania czasu, kontrolowania jego upływu.
IV. Etap używania problemowego - zaniedbywanie ważnych czynności i obowiązków na rzecz picia. Narastające poczucie, że czas "przecieka przez palce", a życie wymyka się spod kontroli. Trudności w przewidywaniu i realistycznym planowaniu. Uciekanie od tych problemów w kolejne przypadkowe, nagłe sytuacje alkoholowe. V. Etap kryzysu - lęk przed dalszymi przykrymi
zaskoczeniami, które zdarzają się w związku z piciem, a jednocześnie lęk przed koniecznością realistycznego nadrobienia wszystkiego, co się zaniedbało. Wahanie: dalej próbować używać alkoholu do wywoływania beztroskiego poczucia, że "jakoś się ułoży", czy zacząć organizować swoje życie planując je.
VI. Etap wymuszonej abstynencji - zaprzestanie picia stwarza możliwość zorganizowania czasu i przystąpienia do planowego rozwiązywania spiętrzonych problemów. Rosną możliwości zapanowania nad organizacją własnego życia.
VII. Etap dominacji abstynencji - najważniejsze staje się planowanie czasu i zajęć koniecznych do utrzymania abstynencji. Przestrzeganie porządku dnia i budowanie realistycznych planów umożliwia wykonywanie koniecznych zadań życiowych.
VIII. Etap rozwoju - coraz lepsza organizacja życia, znajdowanie w nim miejsca także na inne niż abstynencja, wartościowe czynności i zadania (odpoczynek, obowiązki, własny rozwój).

Zdrowie fizyczne
I. Etap używania - uczenie się, że picie może być sposobem na nie odczuwanie dolegliwo-ści fizycznych i na mobilizację organizmu, dającą złudzenie lepszej kondycji.
II. Etap nadużywania - używanie alkoholu do złagodzenia coraz to nowych dolegliwości i mobilizowania organizmu w coraz większej ilości sytuacji. Znieczulanie się i wzmacnianie piciem staje się ważnym sposobem dbania o swój organizm.
III. Etap dominacji picia - poczucie sprawności, złudzenie zdrowia i dobrego funkcjonowania różnych organów uzyskuje się głównie poprzez picie. Zaniedbuje się swój organizm, nie troszcząc się o te funkcje i narządy, które nie dają znać o sobie.
IV. Etap używania problemowego - coraz liczniejsze są sygnały, że różne zaniedbywane organy źle funkcjonują, chorują, a ogólna kondycja "poprawiana" piciem jest coraz gor-sza. Nasilają się próby "znieczulenia", uciekania przy pomocy picia od informacji o złym stanie swojego zdrowia.
V. Etap kryzysu - lęk przed dalszym rujnowaniem zdrowia przez alkohol, a jednocześnie lęk przed znoszeniem dolegliwości na trzeźwo i zobaczeniem rzeczywistych rozmiarów szkód zdrowotnych. Wahanie: przestać pić, żeby nie pogarszać stanu zdrowia, czy nadal się "znieczulać" ?
VI. Etap wymuszonej abstynencji - przerywa się picie, żeby trochę wydobrzeć. Abstynencja ułatwia poprawę zdrowia i kondycji fizycznej, zwłaszcza dzięki unikaniu szkodliwego wpływu alkoholu i zmianie dotychczasowego trybu życia.
VII. Etap dominacji abstynencji - abstynencja i zdrowszy tryb życia staje się podstawowym sposobem odzyskiwania dobrej kondycji. Podejmuje się leczenie różnych chorób, stan ca-łego organizmu rzeczywiście się poprawia. Rośnie zapotrzebowanie na dalszy wzrost formy.
VIII. Etap rozwoju - racjonalne dbanie o zdrowia, poszukiwanie i stosowanie nowych sposo-bów na osiąganie coraz lepszego stanu fizycznego.
Leszek Kapler - Model rozwoju uzależnienia i powrotu do zdrowia (Świat Problemów 7-8/94)

Objawy ostrzegawcze alkoholizmu
O podstępnie rozwijającym się uzależnieniu od alkoholu mogą przemawiać następujące objawy:
" stwierdzenie, że alkohol odpręża i daje ulgę, redukuje napięcie i niepokój, osłabia poczucie winy, ośmiela, ułatwia zaśnięcie itp.;
" poszukiwanie, inicjowanie i organizowanie okazji do wypicia oraz picie z chciwością, wyprzedzanie kolejek, powtarzające się przypadki upicia;
" picie alkoholu w miejscach, gdzie nie powinno się tego robić (np. w pracy);
" możliwość wypicia większej niż uprzednio ilości alkoholu tzw. "mocna głowa";
" trudności z odtworzeniem wydarzeń, które miały miejsce podczas picia (tzw. palimpsesty alkoholowe, "urwane filmy", "przerwy w życiorysie");
" picie alkoholu w samotności przez osoby, które uprzednio piły wyłącznie w sytuacjach towarzyskich, a później - już świadome ukrywanie swojego picia;
" podejmowanie prób ograniczania picia;
" unikanie rozmów na temat swojego picia, a dalej - reagowanie gniewem lub agresją na sygnały sugerujące ograniczenie picia;
" reagowanie rozdrażnieniem w sytuacjach utrudniających dostęp do alkoholu;
" picie alkoholu pomimo zaleceń lekarskich sugerujących powstrzymywanie się od picia; powtarzające się przypadki prowadzenie samochodu po niewielkiej nawet ilości alkoholu; zaniedbywanie obowiązków (rodzinnych, zawodowych itp.) w związku z piciem.
dr n. med. Bohdan T. Woronowicz

Podstępny zabójca

Coraz więcej osób w Polsce jest uzależnionych od alkoholu. Aż 20 proc. mieszkańców Polski jest dotkniętych problemem alkoholowym (łącznie z rodzinami alkoholików) . Za kilka lat spodziewana jest nowa fala uzależnień, gdyż obniża się wiek dzieci, które miały pierwszy kontakt z alkoholem - z 14 do 10 lat. Trzy czwarte z nich twierdzi, że po raz pierwszy zetknęło się z nim w domu.

"Od alkoholu uzależnia się około jednej piątej ludzi, ale najbardziej widoczni są tylko ci, którzy stracili wszystko: widać ich na ulicach, są często bezdomni, piją praktycznie wszystko" - uważa Jarosław Kalinowski, szef ośrodka profilaktyki, edukacji i terapii uzależnień "OLCHA" w Warszawie. Podobne placówki powstają jak grzyby po deszczu. Trafiają do nich ludzie, którzy mają jeszcze dużo do stracenia - pracę, dom i rodzinę. Najczęściej są motywowani do leczenia przez najbliższą rodzinę, zdesperowaną ciężką i śmiertelną chorobą, za jaką uważany jest alkoholizm.

Bezsilność wobec nałogu

Liczbę ludzi nadużywających w kraju alkoholu ocenia się na ponad 5 mln, ale uzależnionych są już dwa miliony. Najczęściej są to osoby w wieku produkcyjnym, często w średnim wieku. Najmniej, bo zaledwie 3-5 proc. , jest właśnie tych, którzy w społecznej percepcji są "wizytówką" wszystkich alkoholików. Najliczniejszą grupę (75 proc. ) tworzą osoby nie zdające sobie sprawy ze swej choroby: cierpią, piją i przedwcześnie umierają, ale do końca sądzą, że nie są uzależnieni. Jedynie 20 proc. pozornie normalnie funkcjonujących alkoholików uświadamia sobie, że ma problem, z którym coś trzeba zrobić. To oni mają największą szansę na wyrwanie się z nałogu. "Ani esperal, ani hipnoza nie są lekarstwem na tę chorobę, lecz wszechstronna pomoc. Bo jedynym wyjściem jest nauczenie się, co robić, żeby nie pić" - mówi Elżbieta Tomaszewska, terapeuta ośrodka "OLCHA". Choroba alkoholowa jest przewlekła i całkowicie nie można jej wyleczyć. Terapeuci przekonują jednak, że można powstrzymać jej rozwój, właśnie ucząc się, jak z nią żyć. Temu służą porady, edukacja, terapia indywidualna i grupowa, a także psychoterapeuta, pełniący rolę przewodnika uwalniania się od nałogu. Znakomicie pomaga przykład innych ludzi, którzy nadal mówią o sobie, że są alkoholikami, ale nie piją od 6, 9 lub 12 lat. Jak tego dokonali? Według Jarosława Kalinowskiego, uwolnienia od nałogu nie zapewni nawet najlepszy program odwykowy, jeśli osoba nadużywająca alkoholu nie będzie miała motywacji do zerwania z nim. Nie ma znaczenia, jak długo ktoś pił, a potem się leczył, jak bardzo sprzyja mu otoczenie i najbliższa rodzina. "Trzeźwość zachowują osoby, które spełniły trzy warunki: uczciwie zaakceptowały swą bezsilność wobec alkoholu, nabyły nową tożsamość jako alkoholicy, i nauczyły się nowego, bezalkoholowego stylu życia".

Droga przez mękę

Potrzeba przyznania się do bezsilności wobec nałogu wywołuje najwięcej nieporozumień. Jest najtrudniejszym etapem terapii: alkoholik musi pokonać w sobie niechęć przed ujawnieniem historii swego picia i opór przed szczerym mówieniem o własnym życiu. Trudno to zrozumieć. Alkoholik musi jednak zobaczyć w życiorysach innych ludzi uzależnionych odbicie sytuacji życiowej, w jakiej sam się znalazł, a wraz z nim - jego najbliżsi. Taka też jest idea ruchu AA - Anonimowych Alkoholików. "Alkoholik musi zrozumieć, że postępuje tak samo. A im więcej ma takich "luster", tym lepszy jest ogląd jego własnej choroby" - mówi Agnieszka Tylska z ośrodka "OLCHA".

Uznanie i zaakceptowanie własnej bezsilności nie jest łatwe. Burzy wszystko, w co alkoholik tak długo wierzył: że kontroluje picie i że sam poradzi sobie ze swymi problemami. Przekonanie to jest tak silne, że większość uzależnionych nigdy nie uświadomi sobie, w jak dużym jest błędzie. Jak dowodzą statystyki amerykańskie, większość alkoholików - aż 80 proc. ! - nigdy nie wyrwie się z nałogu. Mówi J. Kalinowski: Najważniejszą sprawą jest uczciwość wobec siebie samego, szczerość bez zaprzeczeń i racjonalizacji. Często jest to trudne, bo alkoholik przez wiele lat podtrzymuje nałóg dzięki rozwiniętemu systemowi iluzji i zaprzeczeń. A żeby wyzdrowieć, trzeba te systemy przełamać, a do tego potrzebna jest cierpliwość, skupienie, determinacja i pomoc innych ludzi.

Tę "drogę przez mękę" najłatwiej pokonać ludziom, którzy dopiero wciągają się w nałóg. Ale nie sposób ocenić, które osoby nadużywające alkoholu są bardziej narażone na uzależnienie. Zależy to od predyspozycji genetycznych, umiejętności radzenia sobie ze stresami, a także od sytuacji rodzinnej. Nie ma też żadnych ograniczeń wiekowych: w nałóg wpadają zarówno ludzie młodzi, jak i w wieku emerytalnym, przeżywający np. samotność i opuszczenie. Szczególnie jednak zagrożone są osoby, które wcześnie zaczęły zaglądać do kieliszka - już w szkole podstawowej. Stąd tak duże jest zaniepokojenie obserwowanym w kraju obniżaniem się wieku dzieci, mających pierwszy kontakt z alkoholem.

Problem całej rodziny

Według Bridget Grant, dzieci, które zaczę pić przed ukończeniem 15 roku życia, czterokro nie częściej wpadają w nałóg niż osoby, które z częły sięgać po alkohol po ukończeniu 21 la Wykazały to badania, jakie uczona prowadziła na zlecenie Narodowego Instytutu Nadużywania Alkoholu i Alkoholizmu (NIAAA) w Waszyngtoni Podejrzewa, że zbyt wczesny kontakt z alkoholem zwiększa ryzyko utrwalenia zachowań sprzyjających jego nadużywaniu - zanim ludzie młodzi zdążą wykształcić w sobie mechanizm obronne. Rzadziej zdobywają jakiś zawód, ma większe trudności z podjęciem pracy, tracą szansę ułożenia sobie życia.

Niedawno powstał projekt przystąpienia Polski do europejskiej pozarządowej sieci tzw. rodzinnych ognisk rozwiązywania problemów a koholowych IOGT (Organizacja Dobrych Tem plariuszy) . Jej organizatorzy uważają, że problem alkoholowy powinien być rozwiązywany tam gdzie powstaje - na poziomie rodziny. Na "ognisko" składa się od 2 do 12 rodzin, które podcza regularnych spotkań w obecności przeszkolonego doradcy, leczą się z alkoholizmu" - twierdzi dr Jacek Morawski, dyr. Pozarządowego Centrum Informacji o Alkoholu i Narkotykach. Pierwsze szkolenia polskich doradców odbędą się jeszcze w tym roku we Włoszech.

Nałóg jest porażający dla całej rodziny. Osoba uzależniona stwarza tyle kłopotów życiowych, finansowych i emocjonalnych, że zburzone zostaje życie całego otoczenia. Dochodzi do tego, że nawet jej najbliżsi popadają we współuzależnienie mają obsesje alkoholowe, polegające na uporczywym myśleniu o tym, kiedy alkoholik znów si upije. Mimo że osoby te same nie piją, ich myś koncentrują się wyłącznie wokół alkoholu. Zani dbują siebie, pracę, dom i własne dzieci. Czasam same wpadają w nałóg -- nadużywają lekó i środków uspokajających. Powstaje sytuacj w której pomocy potrzebuje cała rodzina. Ale pomoc może przyjść tylko z zewnątrz.

ZBIGNIEW WOJTASIŃSKI
"Rzeczpospolita 30 marzec 1998 r."


FAZY I CELE PRACY Z RODZINĄ

Fazy (za A. Dodziuk), przez które może przechodzić rodzina w okresie podejmowania abstynencji przez alkoholika to:

1. Faza wahań rodzina głównie koncentruje się na alkoholu, sprawy małżeńskie schodzą na dalszy plan.
2. Faza ulgi rodzina czerpie zadowolenie z samego faktu niepicia, nie widzi potrzeby zmian w małżeństwie.
3. Faza ujawniania się trudności nieunikniona, biorąc pod uwagę wszystko to, co działo się w rodzinie w okresie picia, również sprzeczne oczekiwania członków rodziny.
4. Faza konstruktywnych zmian może się pojawić w wyniku pracy członków rodziny nad sobą, zdobywania nowych umiejętności, również lepszego oglądu własnej sytuacji rodzinnej.
Z punktu widzenia terapii istotna jest faza ujawniania się trudności i diagnozowania pojawiających się problemów w celu określenia kierunku, w jakim rodzina zmierza.
By mogło dojść do zmiany, musi zostać określony cel. Zacznijmy od ogólnych celów, jakie stoją przed rodziną (za J.C. Czabała ,,Rodzina w terapii"): zaspokajanie różnych, indywidualnych potrzeb członków rodziny (m.in. popędowych, emocjonalnych, społecznych i ekonomicznych), realizowanie różnych zadań społecznych (m.in. wychowanie dzieci, przekazywanie wartości kulturowych). Cele te nie mogą być realizowane, dopóki nie staną się wspólne dla członków rodziny. Uzgodnienie celów wspólnych, chociaż wynikających z indywidualnych potrzeb i wyobrażeń, jest warunkiem dobrego funkcjonowania rodziny. Musi również zostać ustalone, w jaki sposób te cele będą osiągane. Wymaga to następujących uzgodnień:

- dopasowania sposobów realizacji celów do indywidualnych właściwości poszczególnych członków rodziny: fizycznych (np. choroba, kalectwo), intelektualnych, cech osobowości czy temperamentu.

- stworzenia optymalnej struktury rodziny (rodzaj ról, zasad regulujących funkcjonowanie w rolach i określających relacje między osobami pełniącymi różne role). Struktura rodziny zależy od przyjętych przez rodzinę, zmieniających się celów, od indywidualnych właściwości poszczególnych członków rodziny i wreszcie od warunków społecznych i kulturowych, w jakich funkcjonuje,

- dostosowania sposobów realizacji celów do warunków zewnętrznych, w jakich żyje rodzina (materialnych, prawnych, kulturowych).

Rodzina z problemem alkoholowym staje oczywiście przed takim samym procesem. Trwa on od samego początku, także przez okres picia. Szczególnie nasila się w momencie podjęcia leczenia przez alkoholika (lub innego członka rodziny), kiedy cele muszą być na nowo zdefiniowane i uzgodnione sposoby ich realizacji.

Szczegółowe problemy, z którymi borykają się rodziny alkoholowe, wynikają z (za A. Dodziuk): braku zmiany w funkcjonowaniu członków rodziny po zaprzestaniu picia, braku nowych reguł współżycia i nowego układu ról, nierozwiązanego problemu zadośćuczynienia, unikania rzeczowych rozmów o chorobie, sprzecznych oczekiwań, zwykle nieujawnianych, problemów związanych z realizacją potrzeby przynależności i potrzeby własnej tożsamości w rodzinie, trudności w komunikowaniu się, problemów związanych z odzyskiwaniem kontaktu z dziećmi (czasami przez oboje małżonków), problemów seksualnych.
Każdy z nich może być zgłaszany zarówno przez męża, jak i żonę. Przed terapeutą uzależnień powstają jednak problemy związane z rozstrzygnięciem:

1. Czy zgłaszany przez pacjenta problem jest problemem w jego rodzinie, czy wynika z mechanizmów choroby (szczególnie iluzji i zaprzeczenia)?
2. Czy czas zgłoszenia problemu jest odpowiedni do rozpoczęcia pracy nad nim (ze względu na terapię uzależnienia bądź współuzależnienia)?
3. Jakie zmiany muszą nastąpić (postępy w terapii) w małżonkach, by można było rozpocząć terapię rodzinną? (Czy uznanie faktu uzależnienia wystarczy? Czy żona powinna zakończyć terapię współuzależnienia?)
4. Czy jest możliwa terapia rodziny przed nabyciem umiejętności komunikowania się, rozpoznawania własnych potrzeb i uzupełnienia innych deficytów?
5. W jaki sposób pracować nad rozwiązaniem problemów w rodzinie?
Odpowiedzi na te i inne pytania muszą być też związane z rozstrzygnięciem, czy uznajemy uzależnienia występujące w rodzinie, jako "objaw" (zgodnie z teorią systemów), czy za objaw traktujemy inne elementy (problemy w rodzinie), które pojawiają się (są zgłaszane) po lub w trakcie psychoterapii uzależnienia.

Wydaje się, że zgodnie z wiedzą na temat istoty uzależnienia i założeniami strategiczno strukturalnej psychoterapii, traktowanie alkoholizmu jako objawu i próba prowadzenia terapii rodzinnej zamiast odwykowej są nie tylko stratą czasu (spotykamy się z mechanizmami pacjenta), ale mogą być wręcz szkodliwe.

W przypadku prowadzenia terapii rodzinnej należy więc brać pod uwagę przeszłość alkoholową, choć, być może, główny nacisk powinien zostać położony na rozwiązywanie problemu, z którym rodzina obecnie się zgłasza, metodami przyjętymi w zależności od orientacji terapeuty.
* * *

Poprawiać jakość życia rodziny można w różny sposób: pracując z całą rodziną lub z poszczególnymi jej członkami.

Zacznijmy od osób uzależnionych. Niewątpliwie już samo zaprzestanie picia alkoholu, wprowadza szereg zmian w rodzinie. Na początku terapii nie koncentrujemy się jednak na tym lecz na utrzymywaniu przez pacjenta abstynencji. Pozytywne zmiany w rodzinach zachodzą jakby przy okazji, gdy zalecimy pacjentowi, by to czego się dowiedział i nauczył, wprowadzał każdego dnia w życie (szczególnie w przypadku leczenia w placówkach ambulatoryjnych).

Bardziej systematycznie oglądamy sytuację rodzinną pacjenta już przy dokonywaniu diagnozy. Często problemy w rodzinie są jednym z elementów motywacji pacjenta do podjęcia leczenia i zaprzestania picia (żona zagroziła rozwodem, odeszła do matki, itp.). Zaczynamy więc pracę od nakłaniania pacjenta do szukania związku między tymi problemami a piciem alkoholu (praca nad destrukcją). Doświadczenia terapeutyczne pokazują przy tym wyraźnie, że jeżeli pacjent nie przepracował (nie ujawnił), zaprzecza istnieniu w tej sferze strat z powodu picia i często do niego powraca.

Procedurą, z jakiej często korzystamy, są karty Przewodnika Samopoznania ,,Alkohol i moje życie": ,,Wpływ picia na życie rodzinne" zadaniem pacjenta jest przeanalizowanie, jak zmieniły się zachowania najbliższych, ich reakcje, zwyczaje i normy panujące w rodzinie. W karcie ,,Wpływ picia na wykonywanie zadań życiowych" pacjenci opisują, jak wywiązywali się z obowiązków wynikających z pełnionych ról życiowych (w tym ojca czy matki, męża lub żony). Wydaje się jednak, że główny nacisk po wykonaniu zadania kładziemy na to, by pacjent uznał swoją bezsilność wobec alkoholu (po obejrzeniu szkód, jakie wyrządził). Jest to również materiał do pracy nad zmianą tej sytuacji.

Po raz kolejny temat poprawy życia rodzinnego pojawia się w pracy nad tym, co to znaczy być dobrym ojcem, matką. W tym kontekście musi pojawić się wątek opieki nad dziećmi sposób, w jaki pacjenci okazują im uczucia, jak wywiązują się ze swoich obowiązków wobec nich, jakie obecnie panują relacje między nimi a dziećmi.

Niewątpliwie najwięcej uwagi życiu rodzinnemu poświęcamy w etapie pogłębionej terapii, przy pracy nad poczuciem winy i zadośćuczynieniem. Pacjent ma wówczas okazję nie tylko doświadczyć tych uczuć, ale przede wszystkim zaplanować proces zadośćuczynienia i proszenia o wybaczenie oraz wprowadzić zmiany.

W wielu placówkach, od samego początku, włączamy niepijących członków rodziny do procesu terapii, np.: przy zawarciu kontraktu pojawia się punkt mówiący o wskazaniu osoby, z którą terapeuta będzie mógł się skontaktować. Organizujemy spotkania z małżonkiem lub innym członkiem rodziny i wykorzystujemy je do różnych celów: czasem do konfrontowania pacjenta, czasem do znalezienia pomostu między leczeniem w ośrodku a powrotem do domu.

Terapia dla osób współuzależnionych również zawiera elementy wpływające na poprawę życia rodzinnego. Uwagę kierujemy na zmianę w funkcjonowaniu pacjentki, co wpływa na układ w rodzinie i jakość jej życia. Czasami te zmiany są bardzo wyraźne i rewolucyjne, czasami zachodzą niepostrzeżenie. Poza tym, w niektórych placówkach, oferujemy po terapii różnego rodzaju treningi, np.: komunikacji, szkoła dla rodziców, itp.
* * *

Jak widać, nasza oferta dotycząca zmian w życiu rodzinnym, skierowana jest przede wszystkim do osób uzależnionych i współuzależnionych (głównie żon). Znacznie mniej zajmujemy się matkami, czy w ogóle rodzicami i dziećmi (co nie znaczy, że powinniśmy w placówkach odwykowych prowadzić dla nich terapię). Natomiast niewiele współpracujemy jako instytucje z placówkami socjoterapeutycznymi czy świetlicami, gdzie przebywają dzieci naszych pacjentów.

Uważne przyjrzenie się zagadnieniu ulepszania czy naprawy życia rodzinnego osób uzależnionych ujawnia wyraźne deficyty. Wszyscy zgadzamy się z tym, że środowisko rodzinne jest często ważnym źródłem wsparcia w trzeźwieniu. Zastanawiajmy się, jak w trakcie terapii możemy o nie lepiej zadbać.

Dorota Reguła


 Uzależniony mózg

Utarło się przekonanie, że nadmierny pociąg do alkoholu ma wyłącznie podłoże psychospołeczne. W ten sposób ludzie słabi radzą sobie z nadmiernymi stresami i niepowodzeniami. Tymczasem coraz więcej jest badań, które sugerują, że alkoholizm może mieć też podłoże fizjologiczne. W organizmie człowieka zachodzą zmiany, które niezależnie od jego woli zwiększają zainteresowanie różnymi trunkami. Sensacyjne wyniki eksperymentów w tym zakresie uzyskali specjaliści z Zakładu Amin Biogennych PAN w Łodzi.

Niektóre zaburzenia pracy organów mogą powodować daleko idące skutki. Tak jest też w przypadku wątroby. Znane są eksperymenty przeprowadzone przez specjalistów amerykańskich, szwedzkich i fińskich, które wskazują, że niektóre choroby tego organu wywołują też zaburzenia w mózgu. Powstają zarówno zakłócenia neurologiczne, jak i psychiczne.

Postanowiliśmy zatem sprawdzić, czy podobny mechanizm może zadziałać także w przypadku nadmiernej skłonności do alkoholu
- mówi prof. Czesław Maśliński.

Pijane zwierzęta

Wiadomo, że nadużycie alkoholu po jakimś czasie u wielu osób doprowadza do marskości wątroby. Powstają w tedy zakłócenia, które mogą spowodować śmierć. Nie przypuszczano jednak, że może też występować odwrotna zależność. Również zwłóknienie wątroby albo jej zanik mogą powodować zmiany w mózgu i wyzwolić pociąg do alkoholu. Ostatecznych dowodów nie ma. Ale wskazują na to eksperymenty, jakie na szczurach przeprowadziła prof. Wiesława Agnieszka Fogel.

- Zwierzęta nie piją alkoholu ze względów towarzyskich. Znakomicie zatem nadają się do badań
- stwierdza prof. Maśliński.

Szczur nie zapija się na śmierć z powodu kłopotów, tak jak człowiek. Zwykle woli pić z miseczki czystą w odę, nawet gdy obok ma wodę zmieszaną z niewielką ilością alkoholu. Jednak zwierzęta, u których badacze wywołali częściowy zanik wątroby lub jej zwłóknienie, zdecydowanie wybierały "drinka". Teraz pozostało już tylko sprawdzić czy w raz z regeneracją wątroby spada też zainteresowanie alkoholem. Tak też się stało. Nie było z tym kłopotów, ponieważ u szczurów wątroba szybko się regeneruje. Jest w stanie odrosnąć już po 2-3 tygodniach. Niestety, ludzie wykazują o wiele większą skłonność do alkoholu, a ich wątroba regeneruje się znacznie wolniej.

Podejrzane geny

Uczeni już wcześniej podejrzewali, że niekorzystne zmiany biochemiczne w organizmie mogą zwiększać u ludzi zainteresowanie alkoholem. Niedawno specjaliści z całego świata obradowali na ten temat w Instytucie Karolińskim w Sztokholmie. W spomniano m. in. , że niektórzy ludzie za pomocą alkoholu chcą poprawić swe samopoczucie, uwolnić się od gnębiących ich depresji, ponieważ mają zbyt mało naturalnych substancji uspokajających, jak np. serotonina czy endorfina. Co więcej, niski ich poziom może mieć podłoże genetyczne, a zatem nadmierna skłonność do alkoholu może być dziedziczona. W kilku laboratoriach uczeni poszukują odpowiednich leków. Podobno skuteczne są też naturalne środki, które podnoszą poziom "uspokajaczy", m. in. korzeń chińskiej rośliny kudzu (ich działanie sprawdzono na chomikach) , a także bardziej u nas dostępne ziarna soi.

Alkoholowe rozdrażnienie

Z innych badań wynika, że niektóre związki, tzw. alkaloidy, w strzykiwane w niewielkich dawkach do mózgu wywołują pociąg do alkoholu. Ich powstawanie może być związane ze schorzeniami wątroby, na co wskazują dotychczasowe badania polskich uczonych, publikowane w kilku specjalistycznych pismach zagranicznych. Przypuszczają oni, że uszkodzenie organu w wyniku reakcji łańcuchowej umożliwia przenikanie niektórych substancji do mózgu, które pobudzają w nim ośrodki wywołujące większą skłonność do alkoholu. Żeby to sprawdzić potrzebne są kolejne badania, na które - podobnie jak w całej nauce polskiej - brakuje pieniędzy. Jak na razie, z pomocą przyszła Fundacja Nauki Polskiej, dzięki czemu łódzcy uczeni mogli zakupić potrzebną aparaturę. Niewątpliwie alkoholizm ma wiele przyczyn. Nie wszystkie związane są z zaburzeniami wątroby, nawet gdyby potwierdziły się badania polskich specjalistów. Mogą one jednak wyjaśnić, dlaczego niektórych osób w ogóle nie udaje się wyleczyć z tej przewlekłej choroby, jaką jest alkoholizm, a której skutki odczuwają nie tylko jej ofiary, ale też najbliższa rodzina.

Z najnowszych danych wynika, że w Polsce od alkoholu uzależnionych jest ok. 1 mln osób, z tego każdego roku leczonych jest 100-125 tys. Tylko u 8 proc. z nich udaje się uzyskać okres abstynencji choćby na 6 miesięcy do roku (w krajach zachodnich - 20-30 proc. ). O prócz tego jest jeszcze 2-2, 5 mln osób uzależnionych, które nie padają na ulicy, ale często nie zdają sobie sprawy, że pozbawieni na dłuższy czas alkoholu są rozdrażnieni i rozdygotani.

Jan Wojt
"Rzeczpospolita" 20 październik 1993 r.


 

 

 

 

Zakaz picia na ulicach
W coraz większej liczbie miast w Polsce wprowadzany jest zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Ostatnio wprowadzono go w największej, blisko milionowej gminie Warszawa-Centrum. Zwolennicy wprowadzania zakazów zdają sobie sprawę, że trudno będzie je egzekwować. Jednak to właśnie przepisy powinny kształtować obyczajowość przekonują.

Według danych Jerzego Mellibrudy, szefa Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, zakazy spożywania alkoholu wprowadzono już w kilkunastu gminach w kraju, m. in. : Szczecinie, Siedlcach, Krakowie, Warszawie-Centrum, Aleksandrowie Łódzkim, warszawskiej Białołęce. Uchwały rad gminnych są zazwyczaj bardzo podobne. Zabrania się picia alkoholu w parkach, na skwerach, ulicach, placach, w ośrodkach sportowych i oświatowych. Zakazem nie objęte są ogródki przy restauracjach i kawiarniach; wolno pić zazwyczaj alkohol na ulicach w noc sylwestrową.

Precedensowy wyrok

Do tej pory gminy nie wprowadzały zakazów będąc pewne negatywnych rozstrzygnięć nadzorczych wojewodów oraz wyroków NSA. Twierdzono bowiem, że gminy nie mają prawa (na podstawie ustawy o samorządzie terytorialnym) uchwalania zakazów picia w miejscach publicznych.

Jedną z pierwszych gmin w Polsce, która podjęła taką uchwałę w 1993 roku, były Kęty (województwo bielskie) . Ośrodek Zamiejscowy NSA w Katowicach potwierdził prawomocność tej uchwały. Werdykt ten zaskarżył w rewizji nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego minister sprawiedliwości. Nieoczekiwanie dla ministra SN potwierdził, iż nie można bronić poglądu, że uchwały rad o zakazach picia są sprzeczne z prawem.

Ostatnio głośno było o wyroku NSA z 12 kwietnia 1995 roku, który oddalił skargę prokuratora wojewódzkiego w Siedlcach na analogiczną uchwałę miejscowej rady. W decyzji NSA stwierdzono, że "nie można mówić, by tego rodzaju uchwały, wprowadzające zakaz picia w miejscach publicznych, nie znajdowały podstawy prawnej w ustawie o samorządzie terytorialnym oraz o wychowaniu w trzeźwości". Wkrótce po tym wiele rad zapowiedziało wprowadzenie zakazów. Do działu prawa naszej gazety telefonowali przedstawiciele gmin, dopytując o dokładną sentencję wyroku sądu.

Jak egzekwować?

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych problemów dotyczących wspomnianych uchwał jest możliwość ich egzekucji. Przeciwnicy zakazów powtarzają, że skoro nie ma środków policyjnych, aby dopilnować wykonania sankcji (grzywny pieniężne od 150 złotych w Warszawie do 500 złotych w Aleksandrowie Łódzkim lub dwa miesiące aresztu) , to przepis będzie martwy nikt go nie będzie respektował. Zwolennicy twierdzą, że to właśnie przepisy powinny kształtować obyczajowość. Jerzy Mellibruda mówi, że choć zakazy nie zlikwidują problemów alkoholizmu w Polsce, to na pewno zmniejszą obojętność wobec ludzi pijących i często awaturujących się na ulicy.

Sceptyczni policjanci

Sceptyczni wobec zakazów są zazwyczaj przedstawiciele policji i straży miejskich. Według Witolda Gierałta, rzecznika Komendy Stołecznej Policji, "jeśli policja znajdzie pijanego, to zabiera go do izby wytrzeźwień i do tego uchwała rady nie jest potrzebna". Andrzej Troicki, komendant warszawskiej Straży Miejskiej, przypomina, że jego podopieczni nie mają nawet prawa odebrać pijącemu butelki, aby zabezpieczyć ją jako dowód wykroczenia. Policjanci pytają także, co będzie, jeśli raczący się alkoholem na ulicy przeleją go sobie na przykład do butelki po oranżadzie. W USA, gdzie w wielu stanach nie można pić na dworzu alkoholu, młodzież raczy się nim z butelki ukrytej w torebce. Policja nie może do niej zajrzeć i zobaczyć co się z niej spożywa. Zdecyzji rad gminnych cieszą się restauratorzy. Liczą bowiem, że część młodzieży, zamiast kupić piwo w sklepie i wypić je na ławce, usiądzie przy stoliku w ogródku. Na warszawskiej Starówce w weekendowe wieczory powszechny jest widok młodych ludzi spacerujących z butelką alkoholu w ręku.

l Na każdego Polaka wypada po około 11 litrów czystego spirytusu. Roczne szkody spowodowane piciem alkoholu sięgają 100 bilionów starych złotych (40 bilionów więcej od zysku z jego sprzedaży) . Trzy miliony osób stale nadużywają alkoholu.

Krzysztof Olszewski
"Rzeczpospolita 4 maj 1995 r."


ZATRUCIE ALKOHOLEM

Poniższe zestawienie obrazuje rozwój objawów zatrucia w zależności od poziomu alkoholu we krwi.

0,30-0,5 promila Upośledzenie koordynacji wzrokowo - ruchowej, nieznaczne zaburzenia równowagi oraz euforia i obniżenie krytycyzmu;

0,50-0,7 promila Zaburzenia sprawności ruchowej (niezauważalne osłabienie refleksu), nadmierna pobudliwość i gadatliwość, a także obniżenie samokontroli oraz błędna ocena własnych możliwości, które prowadza do fałszywej oceny sytuacji;

0,7-2,0 promile Zaburzenia równowagi, sprawności i koordynacji ruchowej, obniżenie progu bólu, pogłębiający się w miarę narastania intoksykacji alkoholowej spadek sprawności intelektualnej (błędy w logicznym rozumowaniu, wadliwe wyciąganie wniosków itp.), opóźnienie czasu reakcji, wyraźna drażliwość, obniżona tolerancja na innych, zachowania agresywne, pobudzenie seksualne, wzrost ciśnienia krwi oraz przyspieszenie akcji serca;

2,0-3,0 promile Zaburzenia mowy (bełkotliwa), wyraźne spowolnienie i zaburzenia równowagi (chód na szerokiej podstawie, chwianie i przewracanie się), wzmożona senność, znacznie obniżona zdolność do kontroli własnych zachowań ( w większości przypadków trudno jest mówić o jakimkolwiek samodzielnym działaniu i wykonywaniu skoordynowanych ruchów);

3,0-4,0 promile Spadek ciśnienia krwi, obniżenie ciepłoty ciała, zanik odruchów fizjologicznych oraz głębokie zaburzenia świadomości prowadzące do śpiączki;
Powyżej 4,0 promili Głęboka śpiączka, zaburzenia czynności ośrodka naczynioruchowego i oddechowego, możliwość porażenia tych ośrodków przez alkohol. STAN ZAGROŻENIA ŻYCIA


PROBLEMY ZDROWOTNE
Na stan zdrowia wpływają zarówno czynniki wewnętrzne jak i zewnętrzne. Wśród tych ostatnich ważną rolę odgrywa alkohol, którego działanie prowadzić może do wystąpienia powikłań zdrowotnych, zarówno somatycznych (fizycznych jak i psychicznych (psychiatrycznych). Wiadomo też, że osobnicze reakcje na alkohol mogą być różne i zależą od szeregu czynników zarówno fizycznych i psychicznych.

Powikłania somatyczne:

Układ nerwowy:
- Zaburzenia czucia, nerwobóle, osłabienie i brak odruchów ścięgnistych, nogi "jak z waty", niedowłady, porażenia;
- Uszkodzenie pozagałkowej części nerwu wzrokowego, retinopatia siatkówkowo-naczyniówkowa;
- Osłabienie siły i zanik mięśni, osłabienie siły skurczy mięśni gładkich m.in. macicy i jelit;
- Zmiany zanikowe móżdżku i mózgu;
- Padaczka alkoholowa;
- Encefalopatia Wernickego przejawiająca się porażeniem mięśni okołoruchowych, niezbornością, zaburzeniami świadomości, nierzadko ruchami mimowolnymi, a także zapaleniem wielonerwowym i spastycznym niedowładem kończyn;
- Psychoza Korsakowa, w której na pierwszy plan wysuwają się zaburzenia pamięci świeżej oraz towarzyszące im konfabulacje (zmyślanie);
- Porażenie podniebienia, gardła i krtani

Układ pokarmowy:

- Przewlekłe stny zapalne błon śluzowych jamy ustnej, przełyku, żołądka i dwunastnicy;
- Zaburzenia perystaltyki jelit oraz upośledzone wchłanianie;
- Ostre i przewlekłe zapalenia trzustki, samotrawienie się trzustki;
- Stłuszczenie, zapalenie, zwłóknienie a w końcu marskość wątroby.

Układ krążenia:
- Nadciśnienie tętnicze;
- Kardiomiopatia alkoholowa (zmiany zwyrodnieniowe włókien mięśnia sercowego, stłuszcenie i powiększenia serca);
- Zaburzenia rytmu serca;

ALKOHOL NIE POPRAWIA KRĄŻENIA

Układ oddechowy:
- Przewlekłe zapalenie błony śluzowej tchawicy;

Układ moczowy:
- Ostra niewydolność nerek;
- Dna moczanowa;
- Odkładanie się złogów magnezu w drogach moczowych.

Układ hormonalny:
- Nieprawidłowe wydzielanie testosteronu i luteotropiny;
- Zmniejszenie ruchliwości plemników i uszkodzenie ich struktury;
- U mężczyzn hypogonadyzm i feminizacja;
- U kobiet zanik jajników i maskulinizacja;
- Zaburzenia potencji i miesiączkowania, bezpłodność oraz wcześniejsze przekwitanie.

Zmiany skórne:
- Przebarwienia i pajączkowate znamiona naczyniowe;
- Przekrwienia twarzy z zapaleniem spojówek i obrzękami;
- Ogólny świąd.

Nowotwory:
- Zwiększone ryzyko pewnych odmian raka, szczególnie wątroby, przełyku, części nosowej gardła, krtani i tchawicy;
" U kobiet rak sutka.

Ciąża i płód:
-" Porody niewczesne i przedwczesne;
- Poronienia samoistne;
- U noworodków matek pijących podczas ciąży obserwowano bezpośrednio po urodzeniu drżenia, wzmożone napięcie mięśniowe, osłabienie, zaburzenia snu, płaczliwość, trudności w ssaniu;
- FAS - alkoholowy zespół płodowy - niska waga urodzeniowa i zły stan ogólny noworodka, opóźnienie rozwoju, obecność licznych wad rozwojowych, upośledzenie umysłowe.

Inne zaburzenia:
- Niedobory witaminowe;
- Utrata pierwiastków śladowych.

Powikłania psychiatryczne:
Majaczenie alkoholowe (majaczenie, delirium tremens, "biała gorączka") - niepokój, lęk, bezsenność, urojenia, iluzje, omamy. Wymaga leczenia szpitalnego. Może prowadzić do zgonu.
Ostra halucynoza alkoholowa - chory słyszy głosy, które mu grożą, nakazują popełnienie samobójstwa lub okaleczenie, omamy czuciowe.
Przewlekła halucynoza alkoholowa - utrzymywanie się niektórych w/w objawów przez wiele miesięcy a nawet lat.

Paranoja alkoholowa (alkoholowy obłęd zazdrości, obłęd opilczy, "zespół Otella") występuje u mężczyzn - podejrzliwość, wątpliwości co do wierności partnerki, dręczenie, pogróżki, agresja.

Psychoza Korsakowa - zaburzenia pamięci, konfabulacje,dezorientacja w czasie i miejscu, zafałszowane poznawanie osób, przechodzi w głębokie otepienie.

Inne zaburzenia psychiczne - stany depresyjne, myśli i zamachy samobójcze, zaburzenia pamięci i procesów poznawczych, obniżenie funkcji intelektualnych, obniżenie życia uczuciowego, zubożenie zainteresowań, osłabienie społecznej motywacji działania, osłabienie zdolności planowania.


OBJAWY OSTRZEGAWCZE
- Stwierdzenie, że alkohol odpręża i daje ulgę, redukuje napięcie i niepokój, osłabia poczucie winy, ośmiela, ułatwia zaśnięcie itp.;
- Poszukiwanie, inicjowanie i organizowanie okazji do wypicia oraz picie z chciwością, wyprzedzanie kolejek, powtarzające się przypadki upicia;
- Picie alkoholu w miejscach, gdzie nie powinno się tego robić;
- Możliwość wypicia większej niż uprzednio ilości alkoholu tzw. "mocna głowa";
- Trudności z odtworzeniem wydarzeń, które miały miejsce podczas picia;
- Picie alkoholu w samotności przez osoby, które uprzednio piły wyłącznie w sytuacjach towarzyskich, a później - świadome ukrywanie swojego picia;
- Podejmowanie prób ograniczania picia;
- Unikanie rozmów na temat swojego picia, a później - reagowanie gniewem lub agresją na sygnały sugerujące ograniczenie picia;
- Reagowanie rozdrażnieniem w sytuacjach utrudniających dostęp do alkoholu;
- Picie alkoholu pomimo zaleceń lekarskich sugerujących powstrzymywanie się od picia;
- Powtarzające się przypadki prowadzenia samochodu po niewielkiej nawet ilości alkoholu.


Trunek dobry na frasunek?
Oj, nie! Raczej wprost przeciwnie - wódeczka, nawet dobrze zmrożona, nie rozwiązuje żadnych problemów. Raczej przysparza nowych, zwłaszcza jeśli potraktować ją jako panaceum na liczne niedogodności życia. Wie o tym każdy, nawet mało rozgarnięty. Nawet taki, który pije nie tylko przy okazji, czyli alkoholik.

Potwierdza to interesująca ankieta, jaką przeprowadzono wśród pacjentów Oddziału Odwykowego Szpitala im. Babińskiego w Kobierzynie oraz I Kliniki Chirurgii i Gastroenterologii krakowskiej Akademii Medycznej. Ci ostatni nie byli i nie są alkoholikami.

Autorką ankiety jest pani Danuta Simon, psycholog i psychoterapeutka Oddziału Odwykowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Udział ankietowanych w badaniach był dobrowolny i anonimowy. Uczestnicy w yjawili swoje poglądy na picie alkoholu i jego skutki, omawiali także związane z tym własne doświadczenia. W trzeciej części ankiety zawarto somatyzację napięć psychicznych (objawy somatyczne) .

Hipotezy badawcze dotyczyły różnic między grupą leczących się alkoholików o niedługim stażu abstyneckim a grupą pacjentów z chorobami przewodu pokarmowego nie będących alkoholikami.

Różnice w poglądach

Jak wynika z badań, poglądy na temat picia alkoholu wykazują znaczne różnice między uczestnikami ankiety. O to na pytanie dotyczące picia - 9 alkoholików twierdzi, że wódka uspokaja, kiedy się jest rozzłoszczonym. Przeczy temu czterech spośród nich oraz trzech niealkoholików. Trzynastu pacjentów oddziału odwykowego pije dużo w porównaniu z innymi i tylko jeden - mało. Niealkoholicy deklarują coś przeciwnego: ani jeden nie pije dużo, zaś większość - mało. Bardzo częste picie w domu z różnych okazji deklarowało 11 osób spośród alkoholików i jeden niealkoholik; picie rzadkie i bardzo rzadkie - tylko dwóch alkoholików i aż14 niealkoholików. Bez specjalnej okazji bardzo często pije 11 leczonych w oddziale odwykowym i żaden spośród pacjentów krakowskiej kliniki.

Kłopoty spowodowane piciem w pracy miało dwunastu alkoholików i jeden niealkoholik. Nie miało ich natomiast trzech alkoholików i 14 niealkoholików.

Dlaczego piją?

Co tych ludzi skłaniało do sięgania po kieliszek? Jakie sytuacje lub stany psychiczne? A oto ich odpowiedzi:

Kaca leczyło klinem 14 spośród ankietowanych alkoholików i tylko jeden niealkoholik. To, co uczenie nazywamy upośledzeniem kontroli picia,przeżyli kilka lub wiele razy wszyscy ankietowani alkoholicy. Nie zdarzyło się to żadnemu spośród niealkoholików.

... I zgodność poglądów

Wszyscy ankietowani są wyjątkowo zgodni co do negatywnych skutków częstego zaglądania do kieliszka. I to zarówno w odniesieniu do indywidualnych losów pijącego, jak i strat społecznych. Jednomyślna wypowiedź, że przez alkohol ludzie mają kłopoty, dała wynik remisowy: w obu grupach powiedziano 15 razy tak.

Nie widać też rozbieżności w ankiecie rejestrującej odpowiedzi:

To dzięki tym owym obyczajowym przymusom, różnym okazjom isytuacjom stawiających nas przed koniecznością oblewania czegoś, chcąc nie chcąc - pijemy. No, bo jakże się wyłamać z powszechnie przyjętych norm? I tak to się zaczyna. Dosyć w cześnie zresztą, jak się okazuje, skoro 13 na 15 ankietowanych alkoholików zaczęło pić ukończywszy zaledwie szesnaście lat. Pijacką inicjację odbył z rodzicami jeden z nich oraz dwóch niealkoholików. Z dorosłymi krewnymi po raz pierwszy piło trzech ankietowanych z każdej grupy, z rówieśnikami - 14 alkoholików i 10 niealkoholików. Nie jest to obraz optymistyczny.

Soma

W omówieniu wyników ankiety znajduje się obszerna część poświęcona objawom somatycznym, występującym wśród ankietowanych. Tu widać wyraźnie, jak niealkoholicy górują nad stale pijącymi. Jeśli na przykład kołatanie serca dokucza często i bardzo często trzynastu alkoholikom (na 15 badanych) , to u niealkoholików taki objaw odnotowano tylko w trzech przypadkach. Duszność męczy często 10 alkoholików i tylko jednego niealkoholika. Na częste i b. częste drżenie rąk narzeka 12 osób z oddz odwykowego, a dwie z kliniki krak skiej. W iotczenie rąk i nóg ma się jak den do ośmiu na korzyść niepijący Podobnie przedstawiają się inne wyn Na przykład trudności w przełykaniu czuwa 8 alkoholików i ani jeden ni koholik. Tak też jest z brakiem łaknie marznięciem kończyn, bólami brzucha.

Badawcza rzetelność

Przygotowując się do omówionych tu pokrótce badań, ich autorka powiła na wstępie kilka hipotez roboczych Niektórym z nich zaprzeczyły uzyskane wyniki, o czym z całą rzetelnością informuje w podsumowaniu swej pracy. We wnioskach końcowych podkreśla się, że zaskoczeniem są wyniki ostatniej grupy badań. Nie sprawdziła się oto hipoteza o przewadze objawów somatycznych u pacjentów kliniki w porównaniu z pacjentami oddziału odwykowego. obserwowano bowiem tendencję przeciwną do tej, jakiej się spodziewano.

 

Celina Rybic
"Rzeczpospolita" 21 czerwiec 1993 r.

 


Czy decydować się na esperal?
Disulfiram (esperal, anticol) nie leczy uzależnienia od alkoholu, natomiast poprzez "uczulenie" na alkohol może powstrzymywać od picia oraz ułatwić podjęcie terapii. Reakcja disulfiram - alkohol rozpoczyna się zwykle po upływie 5-15 min. od spożycia alkoholu i jest spowodowana nadmiernym gromadzeniem się aldehydu octowego, który jest trucizną ok. 30 razy silniejszą niż sam alkohol etylowy. Osoby, które zdecydowały się na podjęcie ryzyka jakim jest "wszycie" disulfiramu powinny być pod stałą opieką specjalistyczną, a jednocześnie systematycznie uczestniczyć w programie terapii uzależnienia. W przeciwnym wypadku należy liczyć się z możliwością przeoczenia powikłań, które mogą wystąpić po zastosowaniu tego preparatu, zaś po okresie abstynencji wymuszonej strachem przed reakcją disulfiram - alkohol, najczęściej następuje powrót do picia alkoholu, a dalszy przebieg choroby okazuje się często znacznie bardziej groźny niż przed "wszyciem". Zanim zdecydujesz się na "wszycie" przyjdź do nas na konsultację. Jeżeli już masz "wszyty" esperal - przyjdź także, podpowiemy co robić dalej, żeby alkohol przestał być dla Ciebie problem po okresie działania esperalu.
dr n. med. Bohdan T. Woronowicz

 


Niewątpliwie najwięcej uwagi życiu rodzinnemu osób uzależnionych od alkoholu poświęcamy w etapie pogłębionej terapii, przy pracy nad poczuciem winy i zadośćuczynieniem.

NAPRAWA ŻYCIA RODZINNEGO
Rodzina odgrywa szczególną rolę w życiu każdego człowieka. Po pierwsze dlatego, że w procesie wychowania środowisko rodzinne ma ogromny wpływ na kształtowanie się cech jednostki. Po drugie, rodzina jest najważniejszym terenem, na którym działa jednostka, miejscem, gdzie realizuje swoje potrzeby i pragnienia, indywidualne i społeczne cele. Jakość funkcjonowania rodziny ma zatem kluczowe znaczenie dla satysfakcji życiowej człowieka.
Celem każdej terapii rodzin jest wywoływanie zmiany. Istota i treść tej zmiany określane są różnie, w zależności od podejścia teoretycznego, tj. od sposobów rozumienia mechanizmów funkcjonowania rodziny i procesu terapii.

W obszarze naszych oddziaływań znajduje się rodzina z problemem alkoholowym. Za taką uważa się rodzinę, w której przynajmniej jedna osoba pije w sposób przynoszący pozostałym jej członkom liczne szkody finansowe i e
mocjonalne, dostarczając przy tym wielu życiowych problemów.
Oczywiście, by doszło do jakiejkolwiek pozytywnej zmiany w rodzinie alkoholowej, nie musimy zajmować się wszystkimi jej członkami. Mówiąc jednak o ulepszaniu lub naprawie życia rodzinnego osób uzależnionych od alkoholu, musimy powiedzieć sobie jasno, że niewiele w tej sprawie systematycznie dzieje się w lecznictwie odwykowym. Raczej dzieje się ,,przy okazji". Tymczasem jest to zapewne jeden z ważniejszych elementów zdrowienia. Przyjrzyjmy się zatem temu, co proponujemy w tym zakresie i jakie są założenia teoretyczne.

HISTORIA RODZINY S.
Rodzina S. zgłosiła się do poradni w 1998r. po spowodowaniu przez męża, będącego pod wpływem alkoholu, wypadku samochodowego w centrum miasta. Wcześniej, gdy mąż zaczął więcej pić, żona szukała pomocy w Poradni Zdrowia Psychicznego (brała krótko leki).
Rodzina składa się z czterech osób. Ryszard ma 45 lat, wykształcenie średnie, pracuje w biurze, gdzie prowadzi dokumentację finansową. Jest uzależniony od alkoholu. 47-letnia Jolanta ma wykształcenie wyższe, pracuje jako bibliotekarka w liceum ogólnokształcącym. W rodzinie jest jeszcze 16-letnia córka (uczy się; bystra, zdolna, otwarta) oraz 21-letni syn, przebywający poza domem (studiuje w Warszawie, do domu przyjeżdża rzadko raz w miesiącu; często chorował; jest małomówny, zamknięty w sobie).

Obecnie sytuacja finansowa rodziny jest na poziomie minimum. Jolanta próbuje dorabiać.
Ryszard pochodzi z rodziny robotniczej, ma dwóch braci, z których jeden prawdopodobnie też jest uzależniony. Jego ojciec był kolejarzem (nie pił). Ryszard swoją rodzinę postrzega jako dobrą. Czuł się w niej bezpiecznie.
Ojciec Jolanty był żołnierzem zawodowym. Jolanta jest najstarszym dzieckiem. Kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania ze względu na stanowisko ojca. Nikt w jej rodzinie nie nadużywał alkoholu. Swojego ojca określa jako słabego, to matka rządziła w domu i decydowała o wszystkim.

Ryszard i Jolanta pobrali się po rocznej znajomości. Ryszard był nieśmiałym człowiekiem, więc często zdarzało mu się pić dla dodania sobie odwagi. Wcześniej Jolancie to nie przeszkadzało. W kolejnych latach incydenty picia nasilały się, tworząc napięcia w małżeństwie, ale interwencje, jakie podejmowała Jolanta, nie dawały efektu (prośby, kłótnie). Jednocześnie kobieta wierzyła w wyjaśnienia męża, jakimi usprawiedliwiał swoje picie. Z biegiem lat z coraz mniejszą chęcią uczestniczyła w spotkaniach, na których obecny był alkohol mąż po wypiciu publicznie ją wyśmiewał. Coraz częściej koncentrowała się na tym, czy Ryszard wróci z pracy pijany czy trzeźwy. Pojawiły się kłopoty finansowe. W tym okresie Jolanta często popadała w depresję, była na przemian płaczliwa lub agresywna wobec męża. Jak twierdzi, nie mogła zrozumieć, co się dzieje z nią i co się dzieje w rodzinie.

W tym okresie Ryszard miał, trwający 7 lat, romans z inną kobietą. Jolanta dowiedziała się o nim dwa lata temu, w momencie samobójczej śmierci kochanki. Ryszard bardzo rozpaczał i oczekiwał od Jolanty współczucia i zrozumienia. Zbuntowała sięprzeciwko temu dopiero rok po śmierci tamtej kobiety. Miała nadzieję, że skoro ona nie żyje, to ,,wszystko się ułoży". Natomiast Ryszard pił dalej. Jolanta przejęła większość obowiązków, dysponowała pieniędzmi i wzięła dodatkową pracę, bo nie starczało na życie (picie było bardzo kosztowne). Odsunęła się od męża, nie sypiali ze sobą.

Dzieci reagowały na tę sytuację odmiennie. Córka popadała w konflikty z ojcem, syn wycofywał się, pozostawał bierny.
Po zgłoszeniu się do poradni i postawieniu diagnozy Ryszard rozpoczął terapię uzależnienia, natomiast Jolanta terapię współuzależnienia. Leczenie Ryszarda było przerywane co 2 - 3 miesiące incydentami picia alkoholu. Po kolejnym takim zdarzeniu mężczyzna został skierowany na leczenie w stacjonarnym oddziale odwykowym. Ryszard tłumaczył swoje picie życiem w stresie, wynikającym z konieczności nadrabiania, spowodowanych piciem, zaległości w pracy. Leczenie na oddziale było okresem, w którym członkowie rodziny nabrali nadziei na zmianę. Jolanta stała się pogodniejsza, mówiła o wybaczeniu, jeżeli tylko Ryszard nie będzie pił. Przez moment skupiła większą uwagę na dzieciach szczególnie na córce (podejrzenie, że dziewczyna bierze narkotyki okazało się bezpodstawne).

Po powrocie Ryszarda z terapii wrócił wydawało się wzmocniony, utwierdzony w przekonaniu o swoim uzależnieniu Jolanta zaczęła czuć się znacznie gorzej. Źle sypiała (krótko), odczuwała bolesność napiętych mięśni, była skłonna do płaczu, mówiła o pojawiających się lękach. W domu nie rozmawiali o chorobie Ryszarda i zdradzie. A ten temat szczególnie Jolantę poruszał czuła się skrzywdzona, oszukana. Małżonkowie zadeklarowali jednak chęć bycia razem.

FAZY I CELE PRACY Z RODZINĄ
Fazy (za A. Dodziuk), przez które może przechodzić rodzina w okresie podejmowania abstynencji przez alkoholika to:

1. Faza wahań rodzina głównie koncentruje się na alkoholu, sprawy małżeńskie schodzą na dalszy plan.

2. Faza ulgi rodzina czerpie zadowolenie z samego faktu niepicia, nie widzi potrzeby zmian w małżeństwie.

3. Faza ujawniania się trudności nieunikniona, biorąc pod uwagę wszystko to, co działo się w rodzinie w okresie picia, również sprzeczne oczekiwania członków rodziny.

4. Faza konstruktywnych zmian może się pojawić w wyniku pracy członków rodziny nad sobą, zdobywania nowych umiejętności, również lepszego oglądu własnej sytuacji rodzinnej.

Z punktu widzenia terapii istotna jest faza ujawniania się trudności i diagnozowania pojawiających się problemów w celu określenia kierunku, w jakim rodzina zmierza.

By mogło dojść do zmiany, musi zostać określony cel. Zacznijmy od ogólnych celów, jakie stoją przed rodziną (za J.C. Czabała ,,Rodzina w terapii"): zaspokajanie różnych, indywidualnych potrzeb członków rodziny (m.in. popędowych, emocjonalnych, społecznych i ekonomicznych), realizowanie różnych zadań społecznych (m.in. wychowanie dzieci, przekazywanie wartości kulturowych). Cele te nie mogą być realizowane, dopóki nie staną się wspólne dla członków rodziny. Uzgodnienie celów wspólnych, chociaż wynikających z indywidualnych potrzeb i wyobrażeń, jest warunkiem dobrego funkcjonowania rodziny. Musi również zostać ustalone, w jaki sposób te cele będą osiągane. Wymaga to następujących uzgodnień:

- dopasowania sposobów realizacji celów do indywidualnych właściwości poszczególnych członków rodziny: fizycznych (np. choroba, kalectwo), intelektualnych, cech osobowości czy temperamentu.

- stworzenia optymalnej struktury rodziny (rodzaj ról, zasad regulujących funkcjonowanie w rolach i określających relacje między osobami pełniącymi różne role). Struktura rodziny zależy od przyjętych przez rodzinę, zmieniających się celów, od indywidualnych właściwości poszczególnych członków rodziny i wreszcie od warunków społecznych i kulturowych, w jakich funkcjonuje,

- dostosowania sposobów realizacji celów do warunków zewnętrznych, w jakich żyje rodzina (materialnych, prawnych, kulturowych).

Rodzina z problemem alkoholowym staje oczywiście przed takim samym procesem. Trwa on od samego początku, także przez okres picia. Szczególnie nasila się w momencie podjęcia leczenia przez alkoholika (lub innego członka rodziny), kiedy cele muszą być na nowo zdefiniowane i uzgodnione sposoby ich realizacji.

Szczegółowe problemy, z którymi borykają się rodziny alkoholowe, wynikają z (za A. Dodziuk): braku zmiany w funkcjonowaniu członków rodziny po zaprzestaniu picia, braku nowych reguł współżycia i nowego układu ról, nierozwiązanego problemu zadośćuczynienia, unikania rzeczowych rozmów o chorobie, sprzecznych oczekiwań, zwykle nieujawnianych, problemów związanych z realizacją potrzeby przynależności i potrzeby własnej tożsamości w rodzinie, trudności w komunikowaniu się, problemów związanych z odzyskiwaniem kontaktu z dziećmi (czasami przez oboje małżonków), problemów seksualnych.

Każdy z nich może być zgłaszany zarówno przez męża, jak i żonę. Przed terapeutą uzależnień powstają jednak problemy związane z rozstrzygnięciem:

1. Czy zgłaszany przez pacjenta problem jest problemem w jego rodzinie, czy wynika z mechanizmów choroby (szczególnie iluzji i zaprzeczenia)?

2. Czy czas zgłoszenia problemu jest odpowiedni do rozpoczęcia pracy nad nim (ze względu na terapię uzależnienia bądź współuzależnienia)?

3. Jakie zmiany muszą nastąpić (postępy w terapii) w małżonkach, by można było rozpocząć terapię rodzinną? (Czy uznanie faktu uzależnienia wystarczy? Czy żona powinna zakończyć terapię współuzależnienia?)

4. Czy jest możliwa terapia rodziny przed nabyciem umiejętności komunikowania się, rozpoznawania własnych potrzeb i uzupełnienia innych deficytów?

5. W jaki sposób pracować nad rozwiązaniem problemów w rodzinie?
Odpowiedzi na te i inne pytania muszą być też związane z rozstrzygnięciem, czy uznajemy uzależnienia występujące w rodzinie, jako ,,objaw" (zgodnie z teorią systemów), czy za objaw traktujemy inne elementy (problemy w rodzinie), które pojawiają się (są zgłaszane) po lub w trakcie psychoterapii uzależnienia.

Wydaje się, że zgodnie z wiedzą na temat istoty uzależnienia i założeniami strategiczno strukturalnej psychoterapii, traktowanie alkoholizmu jako objawu i próba prowadzenia terapii rodzinnej zamiast odwykowej są nie tylko stratą czasu (spotykamy się z mechanizmami pacjenta), ale mogą być wręcz szkodliwe.
W przypadku prowadzenia terapii rodzinnej należy więc brać pod uwagę przeszłość alkoholową, choć, być może, główny nacisk powinien zostać położony na rozwiązywanie problemu, z którym rodzina obecnie się zgłasza, metodami przyjętymi w zależności od orientacji terapeuty.

* * *
Poprawiać jakość życia rodziny można w różny sposób: pracując z całą rodziną lub z poszczególnymi jej członkami.
Zacznijmy od osób uzależnionych. Niewątpliwie już samo zaprzestanie picia alkoholu, wprowadza szereg zmian w rodzinie. Na początku terapii nie koncentrujemy się jednak na tym lecz na utrzymywaniu przez pacjenta abstynencji. Pozytywne zmiany w rodzinach zachodzą jakby przy okazji, gdy zalecimy pacjentowi, by to czego się dowiedział i nauczył, wprowadzał każdego dnia w życie (szczególnie w przypadku leczenia w placówkach ambulatoryjnych).

Bardziej systematycznie oglądamy sytuację rodzinną pacjenta już przy dokonywaniu diagnozy. Często problemy w rodzinie są jednym z elementów motywacji pacjenta do podjęcia leczenia i zaprzestania picia (żona zagroziła rozwodem, odeszła do matki, itp.). Zaczynamy więc pracę od nakłaniania pacjenta do szukania związku między tymi problemami a piciem alkoholu (praca nad destrukcją). Doświadczenia terapeutyczne pokazują przy tym wyraźnie, że jeżeli pacjent nie przepracował (nie ujawnił), zaprzecza istnieniu w tej sferze strat z powodu picia i często do niego powraca.

Procedurą, z jakiej często korzystamy, są karty Przewodnika Samopoznania ,,Alkohol i moje życie": ,,Wpływ picia na życie rodzinne" zadaniem pacjenta jest przeanalizowanie, jak zmieniły się zachowania najbliższych, ich reakcje, zwyczaje i normy panujące w rodzinie. W karcie ,,Wpływ picia na wykonywanie zadań życiowych" pacjenci opisują, jak wywiązywali się z obowiązków wynikających z pełnionych ról życiowych (w tym ojca czy matki, męża lub żony). Wydaje się jednak, że główny nacisk po wykonaniu zadania kładziemy na to, by pacjent uznał swoją bezsilność wobec alkoholu (po obejrzeniu szkód, jakie wyrządził). Jest to również materiał do pracy nad zmianą tej sytuacji.

Po raz kolejny temat poprawy życia rodzinnego pojawia się w pracy nad tym, co to znaczy być dobrym ojcem, matką. W tym kontekście musi pojawić się wątek opieki nad dziećmi sposób, w jaki pacjenci okazują im uczucia, jak wywiązują się ze swoich obowiązków wobec nich, jakie obecnie panują relacje między nimi a dziećmi.

Niewątpliwie najwięcej uwagi życiu rodzinnemu poświęcamy w etapie pogłębionej terapii, przy pracy nad poczuciem winy i zadośćuczynieniem. Pacjent ma wówczas okazję nie tylko doświadczyć tych uczuć, ale przede wszystkim zaplanować proces zadośćuczynienia i proszenia o wybaczenie oraz wprowadzić zmiany.

W wielu placówkach, od samego początku, włączamy niepijących członków rodziny do procesu terapii, np.: przy zawarciu kontraktu pojawia się punkt mówiący o wskazaniu osoby, z którą terapeuta będzie mógł się skontaktować. Organizujemy spotkania z małżonkiem lub innym członkiem rodziny i wykorzystujemy je do różnych celów: czasem do konfrontowania pacjenta, czasem do znalezienia pomostu między leczeniem w ośrodku a powrotem do domu.

Terapia dla osób współuzależnionych również zawiera elementy wpływające na poprawę życia rodzinnego. Uwagę kierujemy na zmianę w funkcjonowaniu pacjentki, co wpływa na układ w rodzinie i jakość jej życia. Czasami te zmiany są bardzo wyraźne i rewolucyjne, czasami zachodzą niepostrzeżenie. Poza tym, w niektórych placówkach, oferujemy po terapii różnego rodzaju treningi, np.: komunikacji, szkoła dla rodziców, itp.

* * *
Jak widać, nasza oferta dotycząca zmian w życiu rodzinnym, skierowana jest przede wszystkim do osób uzależnionych i współuzależnionych (głównie żon). Znacznie mniej zajmujemy się matkami, czy w ogóle rodzicami i dziećmi (co nie znaczy, że powinniśmy w placówkach odwykowych prowadzić dla nich terapię). Natomiast niewiele współpracujemy jako instytucje z placówkami socjoterapeutycznymi czy świetlicami, gdzie przebywają dzieci naszych pacjentów.
Uważne przyjrzenie się zagadnieniu ulepszania czy naprawy życia rodzinnego osób uzależnionych ujawnia wyraźne deficyty. Wszyscy zgadzamy się z tym, że środowisko rodzinne jest często ważnym źródłem wsparcia w trzeźwieniu. Zastanawiajmy się, jak w trakcie terapii możemy o nie lepiej zadbać.

Dorota Reguła

Autorka jest trenerem PTP w zakresie prowadzenia treningów i warsztatów psychologicznych. Kieruje Ośrodkiem Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Działdowie.
Bibliografia:
1. Dodziuk A., Trzeźwieć razem, IPZ , Warszawa 1996.
2. Psychoterapia, pod red. L. Grzesiuk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994.
3. Rodzina w terapii, pod red. A. Pohorecka, IPiN, Warszawa 1992r.
4. Sztander W., Poza kontrolą, IPZ, Warszawa 1996.
5. Sztander W., Rodzina z problemem alkoholowym, IPZ, Warszawa 1996.
6. Terapia rodzin i małżeństw, pod red. M. Orwid, J.Cz. Czabała, IPiN, Warszawa 1990.

 


 TECHNIKI OBRAZOWE I ALKOHOLIZM: OKNO W MÓZGU


Czy istnieje możliwość odnalezienia fizjologicznych, namacalnych wskaźników uzależnienia od alkoholu. Czy można przez jakieś magiczne okno zajrzeć do mózgu i odkryć tam jakieś zmiany związane z rozwojem uzależnienia? Choć brzmi to jak stwierdzenie z filmu sciencefiction, to ten numer Alcohol Alert usiłuje nas przekonać, że jest to możliwe...
Procesy inicjujące i utrzymujące alkoholizm są regulowane poprzez interakcje pomiędzy komórkami nerwowymi (np. neuronami) w mózgu. Te mechanizmy wchodzą w interakcję z czynnikami emocjonalnymi, po znawczymi i społecznymi, determinując indywidualną reakcję na spożycie alkoholu. Techniki badań obrazowych pozwalają naukowcom odkrywanie połączeń pomiędzy mózgiem i zachowaniem człowieka przy minimalnym ryzyku dla pacjenta. Używając technik obrazowych, naukowcy mogą obserwować mózg w trakcie pracy, gdy człowiek rozwiązuje kwestie intelektualne, reaguje na środowisko, czy doświadcza emocji. Dane uzyskane przed, w trakcie i po wypiciu alkoholu, mogą być porównywane i analizowane. Techniki obrazowe dają nadzieję na zintegrowanie biomedycznych, psychospołecznych i behawioralnych aspektów w spojrzeniu na alkoholizm, prowadzących do udoskonalenia profilaktyki i lecznictwa. Ten numer Al cohol Alert przedstawia niektóre aktualne i potencjalne możliwości stosowania technik obrazowych w badaniach nad problemami alkoholowymi.

WPŁYW ALKOHOLU NA STRUKTURĘ I FUNKCJE MÓZGU
Wyniki sekcji zwłok pokazują, że pacjenci, którzy chronicznie nadużywali alkoholu mieli mniejszy, lżejszy i bardziej obkurczony mózg niż nie alkoholicy tej samej płci i w tym samym wieku. Te odkrycia potwierdza ły badania żyjących alkoholików przy użyciu technik obrazowych takich jak:
tomografia komputerowa (CT) i rezonans magnetyczny (MRI). Badania strukturalne mózgu przy użyciu technik obrazowych pozwoliły odkryć dodatnią korelację z nadużywaniem alkoholu i organicznymi uszkodzenia mi mózgu, nawet jeśli nie wystąpiły inne czynniki medyczne uważane wcześniej za kliniczne wskaźniki, bądź objawy głębokiego uzależnienia od alkoholu (np. chroniczne choroby wątroby lub wywołana przez alkoholem demencja).

Techniki obrazowe odkrywają, że obkurczenie mózgu bywa bardziej widoczne w okolicach zakrętu zewnętrznego płata czołowego (np. kora). Ta część mózgu uważana jest za siedzibę wyższych części intelektualnych człowieka. Wśród mężczyzn podatność na obkurczanie się kory przedniej części mózgu wzrasta z wiekiem. Aktualnie trwają badania, które odpowiedzą na pytanie czy podobny efekt występuje u kobiet. Powtarzane badania obrazowe na grupie alkoholików pijących stale w okresie pięciu lat, pokazały postępujące obkurczenie mózgu znacznie większe niż występujące jedynie ze względu na wiek. Poziom obkurczenia kory przedniej części mózgu wydaje się być skorelowany pozytywnie z ilością wypijanego alkoholu.
Obkurczenie pojawia się również w głębszych rejonach mózgu, włączając w to struktury mózgowe odpowiedzialne za pamięć, a także struktury móżdżku, odpowiadające za koordynację i równowagę. Badania na ograniczonej grupie osób sugerują, iż ko biety zdają się być bardziej niż mężczyźni podatne na związane z alko holem obkurczenie mózgu.
Wykrywanie strukturalnych uszko dzeń mózgu odbywa się przy użyciu wielu technik obrazowych takich jak: tomografia za pomocą emisji po zytronów PET lub tomografia za pomocą emisji pojedynczych foto nów SPECT. Mierząc lokalne zmia ny w przepływie krwi i metabolizmie energetycznym, PET i SPECT mogą pomóc w identyfikacji tych specyficz nych rejonów mózgu, które są odpo wiedzialne za funkcje czuciowe, ru chowe i poznawcze. Tego typu bada nia wykazały ponad wszelką wątpli wość zmniejszenie przepływu krwi i poziomu metabolizmu w niektórych rejonach mózgu u osób nadużywają cych alkoholu w porównaniu z oso bami nie używającymi alkoholu w ogóle, nawet jeśli nie doszło jesz cze do obkurczenia mózgu. Defekty strukturalne i funkcjonalne wykryte przy pomocy rezonansu magnetycz nego MRS i PET mogą powodo wać zmniejszenie liczby lub wielko ści neuronów, bądź zmniejszyć spo istość połączeń komunikacyjnych pomiędzy sąsiadującymi ze sobą neuronami.

POWIĄZANIE STRUKTURY I FUNKCJI MÓZGU Z ZACHOWANIEM CZŁOWIEKA
Głównym celem stosowania tech nik obrazowych w badaniach nad al koholizmem jest wykrycie zmian w konkretnych rejonach mózgu, po wiązanych z zachowaniami wynikają cymi z używania alkoholu. Badania obrazowe móżdżku ukazały związek zarówno obkurczenia jak i osłabienia przepływu krwi z zaburzeniami rów nowagi i poruszania się. Takie zabu rzenia mogą doprowadzać do sytuacji, w których starsi alkoholicy nie będą w stanie utrzymać równowagi i będą przewracać się, raniąc np. głowę, co doprowadza do kolejnych, głębszych i poważniejszych dysfunkcji mózgu. Badania nad funkcjami poznawczymi nie odnalazły jednak znaczącej kore lacji pomiędzy obkurczeniem kory przedniej części mózgu a zaburzenia mi pamięci bezpośredniej, czy zdol nościami rozwiązywania problemów. Do tej pory uważa się, że tego typu problemy są typowym efektem uszko dzenia przedniej czołowej części mózgu. Odwrotnie, część badań wska zuje na odkrycie korelacji pomiędzy obkurczeniem tych części mózgu, które związane są z funkcjami pamię ci a poziomem zaburzeń pamięci.
Badania funkcjonalności wskazują, że poziom przepływu krwi w przedniej części mózgu oraz jej metabolizm u pacjentów uzależnionych od alko holu, mogą obniżyć się znacznie wcześniej, zanim pojawią się: obkur czenie mózgu lub poważniejsze pro blemy percepcyjne. Funkcje percep cyjne (poznawcze) oraz koordynacja ruchowa ulegają przynajmniej czę ściowej poprawie już pomiędzy trze cim a czwartym tygodniem abstynen cji. Dołącza się do tego przynajmniej częściowe cofnięcie się obkurczenia mózgu oraz poprawa funkcji metabo licznych w płacie czołowym i móżdż ku. Przepływ krwi w płacie czołowym polepsza się wraz z wydłużaniem się okresu abstynencji, osiągając normal ny, prawidłowy poziom w ciągu oko ło czterech lat. Nawrót picia prowa dzi do ponownego obkurczenia, po wodującego dalsze zaburzenia funkcji metabolicznych i poznawczych oraz znaczące uszkodzenia komórek nerwowych.

MECHANIZMY UZALEŻNIENIA
Badania na zwierzętach i wyodręb nionych płatach tkanki mózgowej zi dentyfikowały chemiczne nośniki (np. neuroprzekaźniki) i szlaki nerwo we, które mogą pomóc w zmniejsza niu efektów wywołanych przez alko hol. Badania funkcjonalności mózgu przy użyciu technik obrazowych po twierdzają te wyniki i rozciągają ich znaczenie na inne obszary badań. Na przykład szlak nerwowy, w którego strukturach pojawia się neuroprze kaźnik dopamina, uznano za związa ny w pewien sposób z rozwojem al koholizmu. Osoby nie będące uzależ nionymi i pijące alkohol okazjonalnie oraz alkoholicy w trakcie głodu alko holowego wykazują obniżenie prze pływu krwi w tych rejonach mózgu, w których działa i jest obecna dopa mina. Badania z użyciem technik ob razowych pokazują również zaburze nia gospodarki innym neuroprzekaź nikiem serotoniną. Wydaje się, że serotonina wchodzi w interakcje z dopaminą w procesie rozwoju uza leżnienia na poziomie fizjologicznym.
Badania funkcjonalne odkryły, że mózg alkoholików wykazuje zmniej szoną aktywność metaboliczną w swej przedniej części, w początkowej i późnej fazie odstawienia. U osób nie będących uzależnionymi, benzodiazepiny (często używane w leczeniu al koholowych zespołów odstawien nych) powodują krótkotrwałe zaburzenia koordynacji ruchowej i zabu rzenia poznawcze, podobne do tych, jakie wywołuje alkohol oraz zmniejszają generalnie poziom procesów metabolicznych wewnątrz mózgu. U alkoholików pewne przednie czę ści mózgu wykazują mniejszy poziom zmian metabolizmu po podaniu ben zodiazepiny niż dzieje się to u osób nie mających problemów z alkoho lem. Te wyniki mogą wskazywać na zmniejszenie zdolności do uspokoje nia nadmiernej aktywności neuronal nej, prawdopodobnie osłabiającej zdolność człowieka do pohamowania swoich nadmiernych reakcji. Wśród osób pijących okazjonalnie, efekt działania benzodiazepiny na poszcze gólne obszary mózgu, badany przy użyciu PET, jest różny u osób pocho dzących z rodzin z problemem alko holowym i u osób nie mających takich doświadczeń. W związku z tym mo żemy dojść do wniosku, iż nienormal na reakcja na benzodiazepinę może być uważana raczej za czynnik ryzy ka predestynujący do rozwoju alko holizmu, niż za konsekwencję długo trwałego spożywania alkoholu.
Bardzo obiecujące są natomiast do tychczasowe wyniki badań przy uży ciu technik obrazowych, nad funkcja mi poznawczymi, procesami emocjo nalnymi związanymi z uzależnie niem, głodem alkoholowym i nawro tami choroby. Na przykład wstępne badania odkryły związek pomiędzy głodem kokainowym a zwiększonym poziomem metabolizmu wewnątrz sieci neuronalnej, łączącej emocjonal ne i poznawcze aspekty pamięci. Od nalezienie podobnego mechanizmu w przypadku głodu alkoholowego mogłoby pomóc w odkryciu indywi dualnych czynników podatności na uzależnienie od alkoholu.

LECZENIE ALKOHOLIZMU
Diagnoza. Rutynowe kliniczne ba dania przy użyciu technik obrazo wych pozwalają na wykrycie czynni ków medycznych powszechnie towa rzyszących alkoholizmowi takich jak: uszkodzenia mózgu związane ze zra nieniami głowy, różnorakie zaburze nia psychiatryczne, oraz powodowa ne przez alkohol organiczne zaburze nia pracy mózgu takie jak: demencja lub amnezja.
Odstawienie. Do 15% alkoholików doświadcza w trakcie odstawienia na padów padaczkowych. Prawdopodo bieństwo i częstotliwość tych napadów zwiększa się w zależności od ilości ze społów odstawiennych jakie pacjent przeżywał już w przeszłości. W bada niach struktur mózgowych alkoholi ków, którzy przeszli napady padaczko we, Sullivan z zespołem stwierdzili obkurczenie mózgu po obu stronach tuż za przednią częścią. Niestety nie wiadomo na razie czy napady są po wodem czy też wynikiem owego ob kurczenia się struktur mózgowych. Badacze stosowali PET oraz SPECT, by zlokalizować i określić ilość miejsc w powierzchniach neuronalnych, gdzie neuroprzekaźniki związane z rozwojem alkoholizmu stykają się z komórkami nerwowymi. Rezultaty tych badań wskazały zaburzenia dzia łania serotoniny w wypadku głębo kich depresji, często występujących w przebiegu zespołu odstawienia. Badania funkcjonalne stosowano rów nież w celu oceny działania naloxo nu na zmniejszanie głodu alkoholo wego wywołanego odstawieniem. Jest to nowy lek, pokrewny chemicznie do znanego już leku zmniejszającego głód alkoholowy naltrexonu.
Terapie psychospołeczne. Higgins opi suje koncepcję leczenia neurobeha vioralnego, kładąc nacisk na podej ście do zapobiegania nawrotom, opar te na teoriach uczenia się. Zwraca on jednak szczególną uwagę na zmiany neurobiologiczne towarzyszące absty nencji. Takie podejście zakłada umie jętność monitorowania i oceny zacho wania jednostki oraz wyciągania wniosków z porażek. Badacze, stosu jąc techniki obrazowe, starają się wy kryć podstawy biologiczne tego typu zaburzeń funkcji poznawczych.

DODATEK: TECHNIKI OBRAZOWE
Badania obrazowe struktur mózgo wych, pokazując trójwymiarowy ob raz wybranego "kawałka" mózgu, po zwalają dostrzec o wiele więcej szcze gółów niż konwencjonalne prześwie tlenia rentgenowskie. Rezonans ma gnetyczny odbiera sygnały emitowa ne przez mózg w wyniku działania silnego pola magnetycznego. Tego typu techniki są powszechnie stosowane w diagnostyce poszczególnych zabu rzeń takich jak np. guzy, oraz w ba daniach naukowych. Technologie badań obrazowych funkcjonowania mózgu stosowane powszechnie za wierają zarówno PET, SPECT oraz inne modyfikacje rezonansu magne tycznego. PET i SPECT pozwalają na uzyskanie generowanego kompu terowo, kolorowego i trójwymiaro wego obrazu dystrybucji wewnątrz mózgu substancji radioaktywnych, wstrzykiwanych przed badaniem do krwioobiegu. Wyniki takich badań pozwalają wykryć zmiany przepły wów krwi w konkretnych rejonach mózgu oraz wskazać na dokładną lo kalizację poszczególnych neuroprze kaźników lub receptorów. Badania funkcjonalne przy użyciu rezonansu magnetycznego mogą odkryć lokali zację i poziomy aktywności funkcji związanych z motoryką, czuciem oraz procesami poznawczymi, które mogą być uszkodzone przez alkohol. MRS może wykryć różnorodne, specyficz ne cząsteczki chemiczne nawet al kohol, a także zmiany metabolizmu mózgu szczególnie deteriorację in tegralności struktur neuronalnych.
Tłumaczył Krzysztof Sobieraj
Terapia 3/2000



Wielkość i struktura spożycia
Spożycie alkoholu w litrach na jednego mieszkańca (według GUS):
Lata Spożycie w litrach na jednego mieszkańca
Wyroby spirytusowe (100% alkoholu) Wino i miody pitne Wino i miody pitne w przeliczeniu na 100% alkohol Piwo Piwo w przeliczeniu na 100% alkohol

 
Spożycie w litrach na jednego mieszkańca
 
Wyroby spirytusowe (100% alkoholu)
Wino i miody pitne
Wino i miody pitne w przeliczeniu na 100% alkohol
Piwo
Piwo w przeliczeniu na 100% alkohol
1992
3,5
7,6
0,91
38,6
1,93
1993
3,8
7,5
0,90
33,0
1,65
1994
3,8
6,9
083
36,4
1,82
1995
3,5
6,8
0,82
39,0
1,95
1996
2,9
10,3
1,24
42,8
2,14
1997
2,8
11,6
1,39
49,8
2,49
1998
2,4
13,7
1,64
54,1
2,71
1999
2,1
13,6
1,63
60,1
3,0
2000
2,0
11,9
1,43
66,2
3,31
2001
1,7
10,5
1,26
65,8
3,29




Wino i miody pitne zawierają 12% alkoholu; piwo zawiera 5% alkoholu
Średnio na 1 mieszkańca w litrach 100% alkoholu:
1995 - 6,27 litra
1996 - 6,28 litra
1997 - 6,68 litra
1998 - 6,75 litra
1999 - 6,73 litra
2000 - 6,74 litra
2001 - 6,25 litra

Przy założeniu, że 30% sprzedaży wyrobów spirytusowych i winnych dokonuje się poza obiegiem rejestrowanym, zdaniem specjalistów rzeczywiste rozmiary średniej konsumpcji można oszacować na poziomie około 7litrów 100% alkoholu na jednego mieszkańca. Należy podkreślić zmniejszanie się rozbieżności między danymi określającymi wielkość rejestrowanej sprzedaży i oszacowaniami uwzględniającymi inne źródła informacji.
Struktura spożycia napojów alkoholowych w procentach w przeliczeniu na 100% alkohol w latach 1995-2000

 

Lp
Wyszczególnienie
1995
1996
1997
1998
1999
2000
2001
1
Wyroby spirytusowe
55,82%
46,18%
41,92%
35,55%
31,20%
29,67%
27,2%
2
Wino i miody pitne
13,08%
19,75%
20,81%
24,30%
24,22%
21,22%
20,16%
3
Piwo
31,10%
34,07%
37,27%
40,15%
44,58%
49,11%
52,64%


Obliczenia PARPA na podstawie danych GUS
Przyjmuje się założenie, iż w jednym litrze:
1. piwa zawartych jest 5% alkoholu,
2. wina (miodu pitnego) zawartych jest 12% alkoholu.


 OBJAWY OSTRZEGAWCZE ALKOHOLIZMU

- Niebezpieczeństwo uzależnienia od alkoholu pojawia się w chwili, kiedy człowiek zauważa, że działanie alkoholu odpręża i daje ulgę, redukuje napięcie i niepokój, osłabia poczucie winy, ośmiela, ułatwia zaśnięcie czy pobudza do działania.

- Stopniowo, osoba zagrożona uzależnieniem zaczyna poszukiwać, inicjować i organizować okazje do wypicia, pije z chciwością, wyprzedza kolejki, powtarzają się przypadki upicia, a także pije alkohol pomimo zaleceń lekarskich, sugerujących konieczność powstrzymywania się od picia.

- Wkrótce zaczyna być dumna z tego, że może wypić większą niż uprzednio ilość alkoholu (tzw. mocna głowa świadcząca o wzroście tolerancji na alkohol), ale jednocześnie pojawia się niepokój spowodowany trudnościami w odtworzeniu wydarzeń, które miały miejsce podczas picia (tzw. palimpsesty alkoholowe, "urwane filmy", "przerwy w życiorysie").

- Osoby, które uprzednio piły wyłącznie w sytuacjach towarzyskich zaczynają pić samotnie i do tego w ukryciu. Coraz częściej powtarzają się przypadki prowadzenie samochodu po niewielkiej nawet ilości alkoholu.

- Osoba "wchodząca" w uzależnienie stara się unikać rozmów na temat swojego picia, a później reaguje gniewem bądź agresją na sygnały sugerujące potrzebę ograniczenia picia oraz w sytuacjach utrudniających dostęp do alkoholu.

- Kiedy zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że jej picie różni się od picia innych osób podejmuje "ciche" próby ograniczania picia po to, aby udowodnić sobie, że jeszcze posiada kontrolę nad piciem alkoholu.

Opracowanie: dr n. med. Bohdan Tadeusz Woronowicz
Kierownik Ośrodka Terapii Uzależnień
w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie
www. zdrowie.med.pl



Koniec gminnej profilaktyki?


W najbliższym czasie w Sejmie rozegra się kolejna ważna debata związana z nowelizacją ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Tym razem głównym przedmiotem zmian mają być regulacje dotyczące handlu napojami alkoholowymi. Choć z pozoru sprawa wydaje się prosta - już teraz wywołuje ona wiele emocji i gorących dyskusji, w szczególności w samorządach gminnych i organizacjach pozarządowych zaangażowanych w profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych. W rzeczywistości jest to spór o ... pieniądze, czy mają one pozostać w kieszeniach przedsiębiorców, czy też służyć interesom zdrowia publicznego?

Czy państwo powinno zrezygnować z pomagania rodzinom, w których występuje problem alkoholowy i cały swój wysiłek skoncentrować na pobudzaniu i wspieraniu przedsiębiorczości? Jakie mogą być społeczne i ekonomiczne koszty takich decyzji? Dla milionów ludzi, żon i dzieci alkoholików, których codzienne życie przepełnione jest strachem i cierpieniem już samo postawienie takiego pytania ... może wywoływać dreszcze. Jednak w kontekście planowanych zmian do ustawy takie pytania a zwłaszcza odpowiedzi na nie, ze strony polityków powinny być publicznie przedstawione. Pojawia się bowiem realne niebezpieczeństwo, iż w większości małych i średnich miast znikną wszelkie dotychczasowe formy pomocy dla dzieci z rodzin alkoholowych, ofiar przemocy w rodzinie a także różne działania profilaktyczne dotyczące używania substancji psychoaktywnych, podejmowane w szkołach lub środowiskach lokalnych.

Na początku kwietnia br. na posiedzeniu sejmowej Komisji Gospodarki odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Stosunkowo niewielki projekt wychodzący naprzeciw postulatom środowisk kupieckich, które od kilku miesięcy ostro krytykowały obowiązujące prawo a zwłaszcza opłaty wnoszone do gminy za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż alkoholu, spotkał się z ostrą krytyką w wielu gminach. Posłowie w opracowanej przez siebie nowelizacji zaproponowali aby wysokość opłat za wspomniane zezwolenia była proporcjonalna do rzeczywistej wartości sprzedaży napojów alkoholowych, co zdecydowanie poprawiłoby konkurencyjność małych i średnich kupców wobec wielkich sieci handlowych. Dotychczas supermarkety, bez względu na wysokość rocznych obrotów alkoholem wnosiły bowiem taką samą opłatę jak przedsiębiorcy, których roczna wartość sprzedaży wszystkich napojów alkoholowych w danym punkcie przekroczyła 100.000 euro (tj. ok. 360.000 zł).

Należy podkreślić, iż idea proporcjonalności opłat nie budzi najmniejszych wątpliwości i wszyscy zaakceptowali ją bez żadnych zastrzeżeń. Zasadniczy spór pojawił się w momencie, gdy dyskusja skoncentrowała się na wysokości owego procentu, który ma być podstawą do obliczenia wysokości opłaty. Propozycja zawarta w poselskim projekcie nowelizacji zakłada, iż opłata za korzystanie z zezwolenia na każdy rodzaj napoju alkoholowego (piwo, wino lub napoje spirytusowe) będzie wynosić 0,6% wartości sprzedaży w roku poprzednim. Jak wynika z symulacji przygotowanych przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na podstawie informacji uzyskanych z kilkadziesięciu gmin z całej Polski, w praktyce oznacza to radykalne 7-8-krotne (!!!) obniżenie dotychczasowych wpływów do budżetów małych i średnich gmin, w których nie ma wielkich hipermarketów. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości środki pochodzące z opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż alkoholu są podstawowym źródłem finansowania zadań z zakresu profilaktyki problemów alkoholowych realizowanych przez samorządy lokalne. Drastyczne obniżenie wysokości wspomnianych opłat w praktyce może spowodować całkowite załamanie dotychczasowych działań profilaktycznych i naprawczych w setkach małych gmin na terenie całej Polski. Co to oznacza? Likwidację kilku tysięcy placówek oraz punktów zorganizowanych i finansowanych przez gminy, które w swojej pracy specjalizują się w zakresie:
? Pomocy dla dzieci wychowujących się w rodzinach z problemem alkoholowym - głównie świetlic socjoterapeutycznych i opiekuńczo-wychowawczych. Obecnie w Polsce działa ponad 2.500 świetlic oferujących programy socjoterapeutyczne, z których na co dzień korzysta ponad 150.000 dzieci z grup podwyższonego ryzyka. W placówkach tych zatrudnionych jest ponad 3.000 osób, głównie pedagogów i psychologów;

Pomocy dla osób uzależnionych od alkoholu oraz członków ich rodzin. Aktualnie w Polsce działa ok. 1.450 takich punktów. Rocznie z ich pomocy korzysta ponad 160.000 osób. W placówkach tych zatrudnionych jest ok. 4.000 instruktorów i specjalistów terapii.
? Pomocy dla ofiar przemocy w rodzinie. W ciągu kilku ostatnich lat gminy uruchomiły ponad 750 punktów konsultacyjnych dla ofiar przemocy domowej, wspierają także ponad 70 ośrodków interwencji kryzysowej.

Radykalne zmniejszenie środków na lokalne działania profilaktyczne oznacza także wycofanie się gmin z finansowanych dotychczas nowoczesnych programów profilaktycznych prowadzonych w szkołach dla młodzieży oraz rodziców. Czy miałoby to oznaczać powrót do nudnych i całkowicie nieefektywnych szkolnych pogadanek na temat alkoholizmu?
Konsekwencją ewentualnych zmian w ustawie będzie również zdecydowane ograniczenie dostępności do systemu lecznictwa odwykowego. Wiele samorządów od kilku lat dofinansowuje różne programy psychoterapeutyczne, na które z różnych przyczyn zabrakło pieniędzy w kasach chorych. Setki osób, które podjęły leczenie może zostać pozbawionych możliwości jego kontynuowania.

Lista działań, które do tej pory były prowadzone i finansowane przez gminy w ramach programów profilaktycznych jest bardzo długa. Nie chodzi jednak o to aby wymienić wszystkie te działania. Sprawą podstawową jest odpowiedź na pytanie - jak dalece, mając na uwadze interesy przedsiębiorców, można ograniczyć środki na działania profilaktyczne w gminach i jakie mogą być tego skutki, teraz i w przyszłości. Czy np. likwidacja setek świetlic, w których oferowana jest profesjonalna pomoc socjoterapeutyczna dzieciom z rodzin alkoholików może doprowadzić do tego, iż większość tych dzieci "wróci na ulicę", a za kilka może kilkanaście lat będzie piła podobnie, jak ich rodzice. O ile zwiększy się wskaźnik przestępczości wśród nieletnich? O ile wzrośnie ilość nieletnich klientów izb wytrzeźwień, policyjnych izb dziecka, zakładów poprawczych. To nie jest czarnowidztwo. W obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej Polski takie konsekwencje likwidacji profilaktyki na poziomie lokalnym są bardzo prawdopodobne.

Warto także zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. Ważną przesłanką do nowelizacji wspomnianej ustawy była wizja tworzenia nowych miejsc pracy. Lepsze warunki dla przedsiębiorców powinny oznaczać ich rozwój, a co za tym idzie zwiększone możliwości zatrudniania osób. To niewątpliwie istotny argument, zwłaszcza w małych gminach. Należy jednak pamiętać, że drastyczne zmniejszenie środków na gminną profilaktykę będzie także oznaczać wzrost bezrobocia w skali lokalnej. Tysiące ludzi zatrudnionych w wymienionych powyżej placówkach pomagających innym (uzależnionym, współuzależnionym, dzieciom z rodzin alkoholowych, ofiarom przemocy) będzie zmuszonych do szukania nowej pracy. Wielu z nich przez ostatnie lata wytrwale podnosiło swoje kompetencje aby sprostać nowym wymaganiom i znaleźć zatrudnienie jako instruktorzy terapii lub po prostu "ludzie pomagający ludziom".

Czy ich praca jest mniej potrzebna lub mniej wartościowa niż praca w sklepie sprzedającym alkohole? Jak wynika z analiz Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych tak radykalne zmniejszenie środków na działania profilaktyczne w gminach doprowadziłoby do zwolnienia ok. 8-9 tysięcy osób w skali całego kraju, przede wszystkim w tych najmniejszych i najbiedniejszych gminach.
Nie wszystko jeszcze stracone.

Chociaż część posłów nieco sceptycznie patrzy na gminną profilaktykę wielu przekonanych jest o jej potrzebie. Świadczą o tym choćby przyjmowane zdecydowaną większością głosów sprawozdania jakie corocznie składa rząd z realizacji ww. ustawy.
W ubiegłym tygodniu odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie - tym razem rządowego - projektu nowelizacji wspomnianej ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Projekt ten trafił do Parlamentu w ramach pakietu ustaw związanego z programem "Przede wszystkim przedsiębiorczość". Podstawowym celem tej nowelizacji jest - podobnie jak projektu poselskiego - stworzenie korzystniejszych warunków dla rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw oraz poprawa ich konkurencyjności na rynku.

Temu celowi ma służyć przyjęcie zasady proporcjonalności w zakresie wysokości opłat wnoszonych przez przedsiębiorców, ale na nieco innych warunkach niż zostało to określone w projekcie poselskim. Rządowa nowelizacja stara się znaleźć "złoty środek" pomiędzy interesami kupców i samorządów gminnych. Z jednej strony proponuje bardzo korzystne rozwiązania dla przedsiębiorców, z drugiej zaś stara się utrzymać potencjał jaki w ciągu ostatnich pięciu lat stworzyły gminy w zakresie profilaktyki problemów alkoholowych. Czy to jest możliwe? Zdecydowanie tak, jednak pod warunkiem, iż obie te perspektywy są traktowane jako równoważne. Polski model rozwiązywania problemów alkoholowych, w którym główny ciężar zadań spoczywa na samorządach lokalnych, posiadających także wyraźnie określone źródło finansowania tych zadań, stał się ważnym i skutecznym elementem polityki społecznej państwa. Rządowy projekt nowelizacji stara się godzić wszystkie te racje. Mimo tego wiele samorządów odnosi się do niego nieco sceptycznie. Dlaczego tak jest? On również, podobnie jak projekt poselski, zakłada zmniejszenie wysokości opłat związanych z handlem napojami alkoholowymi, a co za tym idzie ograniczenie środków na gminną profilaktykę. Projekt ten przewiduje, iż opłaty za korzystanie z zezwoleń będą wynosiły odpowiednio:

- 1,5% od wartości sprzedaży w roku poprzednim w przypadku zezwoleń na sprzedaż piwa (napojów o zawartości alkoholu do 4,5% oraz piwa)
- 1,5% od wartości sprzedaży w roku poprzednim w przypadku zezwoleń na sprzedaż na sprzedaż wina (napojów o zawartości od 4,5% do 18% alkoholu),
- 3% od wartości sprzedaży w roku poprzednim w przypadku zezwoleń na sprzedaż napojów spirytusowych (o zawartości powyżej 18% alkoholu).

Należy także podkreślić, iż wartość sprzedaży napojów alkoholowych będzie liczona - nie tak jak dotychczas tj. łącznie dla wszystkich alkoholi sprzedanych w danym punkcie ale - odrębnie dla każdego rodzaju napoju alkoholowego, co zdecydowanie zmniejszy liczbę przedsiębiorców wnoszących podwyższone opłaty. Wszyscy ci przedsiębiorcy, których roczna wartość sprzedaży nie przekroczy 35.000 zł (w przypadku piwa lub wina) oraz 70.000 zł (w przypadku napojów spirytusowych) będą wnosili opłatę podstawową:

- 525 zł za zezwolenie na sprzedaż piwa (napojów zawierających do 4,5% alkoholu)
- podobną kwotę tj. 525 zł za zezwolenia na sprzedaż wina (napojów o zawartości od 4,5% do 18% alkoholu),
- oraz 2.100 zł za zezwolenia na sprzedaż wódki (napojów o zawartości powyżej 18% alkoholu).
Projekt rządowy zakłada również, iż zezwolenia te nie będą podlegały opłacie skarbowej.

Wszystko wskazuje na to, iż Sejm bardzo szybko postara się uchwalić nową ustawę. Jaki będzie jej ostateczny kształt i jakie przyniesie ona konsekwencje przekonamy się już niebawem. Na razie nie można jeszcze niczego przewidzieć. Poniedziałek, 04 Paź 2004
Bogusław Prajsner


Najczęściej zadawane pytania


1. Co to znaczy pić rozsądnie ?
2. Czy picie piwa przez nastolatki jest groźne i dlaczego ?
3. Czy alkohol naprawdę rozgrzewa ?
4. Czy osoby mające tzw "silną głowę" czyli bardziej odporne na działanie alkoholu mogą pozwolić sobie na wypicie większej ilości alkoholu bez szkody ?
5. Czy można się uzależnić od piwa i wina ?
6. Czy można przeoczyć sygnały ostrzegawcze mówiące o rozpoczynaniu się problemu alkoholowego ?
7. Czy mogę przestać pić zawsze kiedy będę chciał ?
8. Czy alkoholicy upijają się codziennie ?
9. Czy z uzależnienia od alkoholu nie ma wyjścia ?
10. Czy alkoholik to osoba o słabej woli- gdyby chciał, mógłby przestać pić ?
11. Czy alkoholik to osoba z marginesu społecznego ?
12. Czy esperal/antikol zapewnia wyleczenie osobie uzależnionej ?
13. Czy problemy z alkoholem mają wyłącznie mężczyźni ?
14. Czy picie czerwonego wina ma dobry wpływ na serce ?

1. Co to znaczy pić rozsądnie ?
Fachowcy określają limit rozsądnego picia posługując się pojęciem porcji standardowej. Jest to 10 gramów czystego alkoholu etylowego. W przeliczeniu na alkohole spożywane przez ludzi jest to: 200 ml piwa, 100 ml wina lub 25 ml wódki.
Rozsądny limit określany jest jako:

- Dla mężczyzn - nie więcej niż 4 porcje standardowe 5 razy w tygodniu
- Dla kobiet - nie więcej niż 2 standardowe porcje 5 razy w tygodniu
- Dwa dni w tygodniu bez alkoholu
- Nawet takie ilości alkoholu nie eliminują ryzyka uzależnienia i szkód zdrowotnych
- Czasem 1 lub dwie porcje to za dużo- np. kiedy pijesz przed prowadzeniem samochodu lub kierowaniem maszynami, jesteś w ciąży lub zażywasz lekarstwa

2. Czy picie piwa przez nastolatki jest groźne i dlaczego ?

Należy pamiętać, iż piwo to tez alkohol (patrz pytanie 1). Powtarzające się picie alkoholu przez nastolatki, nawet w ilościach nieszkodliwych dla dorosłych, może poważnie uszkodzić ich życie i procesy rozwojowe:
a. Zaburza zdolność do uczenia się, zapamiętywania i logicznego rozumowania, jest źródłem trudności w nauce i przeszkadza w dalszej edukacji i karierze zawodowej
b. Hamuje rozwój emocjonalny i opóźnia dojrzewanie-młody człowiek nastawia się tylko na doraźne i natychmiastowe przyjemności, nie uczy się dojrzałych i skutecznych sposobów radzenia sobie ze stresem i rozwiązywania problemów życiowych i realizacji wartości
c. Zwiększa ryzyko uzależnienia od alkoholu i nikotyny oraz sięgania po narkotyki - badania amerykańskie pokazały, że dzieci, które zaczęły kontaktować się z alkoholem do 15 roku życia czterokrotnie częściej niż osoby, które zaczęły pić po 20 roku życia, uzależniały się od alkoholu

3. Czy alkohol naprawdę rozgrzewa ?
Mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem. Po wypiciu alkoholu możemy mieć wrażenie rozgrzania - jest to wynik rozszerzenia naczyń krwionośnych . Do organów ciała dopływa więcej krwi czujemy więc, że jest nam cieplej. Alkohol jednak rozszerza naczynia trwale a więc w miarę upływu czasu ciepło wyparowuje przez skórę i zaczynamy bardziej dotkliwie odczuwać zimno. Zamiast rozgrzania następuje w konsekwencji wyziębienie organizmu. Niestety duża ilość zamarzniętych na śmierć osób pod wpływem alkoholu potwierdza, że twierdzenie o rozgrzewającej mocy alkoholu jest kompletnie fałszywe.

4.Czy osoby mające tzw "silną głowę" czyli bardziej odporne na działanie alkoholu mogą pozwolić sobie na wypicie większej ilości alkoholu bez szkody ?

Przekonanie, ze silna głowa zabezpiecza przed pojawieniem się problemu alkoholowego to chyba najbardziej powszechny mit dotyczący alkoholu. Niestety, osoby o tzw. "silnej głowie" uzależniają się szybciej, gdyż wypijają zazwyczaj więcej alkoholu. U osób nadużywających alkoholu pojawienie się "mocnej głowy" interpretowane mylnie jako "uodpornienie na alkohol" jest sygnałem zmiany tolerancji, a więc może oznaczać zagrożenie uzależnieniem.

5. Czy można się uzależnić od piwa i wina ?
Twierdzenie, że piwo i wino to nie prawdziwy alkohol jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych mitów dotyczących alkoholu. Alkohol zawarty w piwie, winie, wódce, koniaku i innych napojach to ta sama substancja chemi8czna - alkohol etylowy. Jedyna różnica to stężenie alkoholu występujące w tych napojach. Mechanizmy uzależnienia działają więc tak samo. Dla porównania dodać należy, ze 50% osób korzystających z pomocy ruchu Anonimowych Alkoholików w USA to piwosze, a Francja - kraj tradycyjnie znany z dużej ilości spożywanego wina ma niezwykle wysoki wskaźnik zachorowalności na marskość wątroby- chorobę będącą najczęstszym powikłaniem problemu alkoholowego.

6. Czy można przeoczyć sygnały ostrzegawcze mówiące o rozpoczynaniu się problemu alkoholowego ?
Tak, na ogół sygnały ostrzegawcze są lekceważone. Należą do nich: picie w samotności, zwiększająca się tolerancja na alkohol - tzw. "mocna głowa", koncentracja życia wokół picia, brak innych poza alkoholem alternatywnych sposobów radzenia sobie ze stresem, narastające konflikty w domu i w pracy, drażliwość w rozmowach na temat picia i ilości wypijanego alkoholu, pojawiające się po wypiciu alkoholu luki pamięciowe i postępująca utrata kontroli nad piciem.
Dowodem lekceważenia sygnałów ostrzegawczych jest:
a. brak wiedzy,
b. szereg pospolitych przekonań tzw. Mitów,
c. kształtujący się mechanizm zaprzeczania charakterystyczny dla uzależnień.

7. Czy mogę przestać pić zawsze kiedy będę chciał ?
Niektórzy sądzą, że niezależnie od tego, jakie wzory picia alkoholu reprezentują, zawsze mogą przestać pić i utrzymywać abstynencję tak długo jak chcą, niezależnie od okoliczności, w jakich mogą się znaleźć. Twierdzenie to z pewnością jest prawdziwe w przypadku osób, które używają go z umiarem i mają inne, alternatywne wobec alkoholu sposoby radzenia sobie ze stresem i problemami. Osoba uzależniona nie potrafi przestać pić kiedy zacznie, ale uzależnionym nikt nie staje się od razu. Mało kto chętnie przyjmuje do świadomości, że pijąc intensywnie może "zapracować" na swoje uzależnienie. Brak wiedzy na temat sygnałów ostrzegawczych, fałszywe przekonania związane z piciem alkoholu, rynsztokowy stereotyp alkoholika - sprawiają, że wielu ludzi nie chce otwarcie powiedzieć o swoich problemach z alkoholem. Takie zachowanie uniemożliwia im zauważenie momentu, gdy od picia towarzyskiego przechodzą w picie problemowe, nadużywanie alkoholu czy nawet popadają w uzależnienie.

8. Czy alkoholicy upijają się codziennie ?
Nie. Są różne wzory alkoholizmu, niektórzy alkoholicy piją ciągami (kilkudniowymi) przerywanymi dłuższymi okresami abstynencji.

9.Czy z uzależnienia od alkoholu nie ma wyjścia ?
Uzależnienie od alkoholu jest nieodwracalne, nie znaczy to jednak, że osoba uzależniona nie może nauczyć się żyć w trzeźwości, zbudować satysfakcjonujących relacji osobistych i prowadzić efektywnego życia zawodowego. Wymaga to jednak terapii w profesjonalnej placówce odwykowej wspieranej przez uczestnictwo w ruchu samopomocowym. Niezbędne jest zachowania całkowitej abstynencji do końca życia. Każda dawka alkoholu może spowodować nawrót.

10.Czy alkoholik to osoba o słabej woli - gdyby chciał, mógłby przestać pić ?
Większość ludzi nie utożsamia alkoholizmu z chorobą. Twierdzi się, że alkoholik zawsze może dokonać wyboru - pić lub nie, wybiera dlatego to pierwsze, ponieważ nie ma dość chęci ani samozaparcia, by wyrzec się przyjemności jaką daje mu alkohol.
To nieprawda!!! Uzależnienie od alkoholu jest chorobą. Powstaje na skutek długotrwałego, nadmiernego picia alkoholu, powodującego somatyczne zmiany w organizmie, zmiany w psychice i problemy życiu społecznym. Choroba ta nie jest zależna od woli, chęci, akceptowanego systemu wartości czy charakteru alkoholika. Alkoholik pije, nie dlatego, że lubi, ale dlatego, że czuje wewnętrzny przymus picia - to jeden z podstawowych objawów tej choroby. Opisywane przekonanie wynika głównie z niewiedzy na temat różnic zachodzących pomiędzy osobą nadmiernie pijącą a alkoholikiem. Osoba nadmiernie pijąca w przeciwieństwie do uzależnionej jest w stanie kontrolować swoje kontakty z alkoholem, odmówić picia i przerwać je w dowolnym momencie. Wśród alkoholików można spotkać wiele osób nie lubiących smaku alkoholu oraz mocno przeżywających poczucie winy z powodu bezradności wobec swojego picia i niedotrzymania obietnic.

11. Czy alkoholik to osoba z marginesu społecznego ?
Nie, tylko 5% alkoholików to osoby z tzw. Marginesu społecznego, reszta to lekarze, kolejarze, profesorowie, księża i reprezentanci wszystkich możliwych grup zawodowych i społecznych.

12. Czy esperal/antikol zapewnia wyleczenie osobie uzależnionej ?
Nie. Zespół uzależnienia od alkoholu jest chorobą bio - psycho - społeczną i samo zaprzestanie picia nie wystarczy. Należy szukać profesjonalnej terapii w placówkach lecznictwa odwykowego, która pozwala na zmianę patologicznych mechanizmów psychologicznych i naukę trzeźwego życia. Substancja chemiczna zawarta w esperalu/antikolu (czyli disulfiram) jest niebezpieczna dla zdrowia i życia w momencie, gdy osoba uzależniona wypije alkohol. Może to nastąpić, ponieważ u osoby nie poddającej się terapii nadal działają patologiczne mechanizmy psychologiczne, jest ona bezbronna wobec pojawiającego się silnego głodu alkoholowego.

13. Czy problemy z alkoholem mają wyłącznie mężczyźni ?

Jak wynika z badań populacji ogólnej w USA, problem alkoholowy dotyczy także kobiet. Szacuje się, że wśród 15,1 mln osób nadużywających lub uzależnionych od alkoholu, około 4,6 mln (1/3) to kobiety w przedziale wieku od 21 do 34 lat. Kobiety, choć piją rzadziej i mniej w porównaniu z mężczyznami, bardziej niż oni odczuwają fizjologiczne skutki nadużywania alkoholu, częściej piją samotnie, szybciej się uzależniają, co jest spowodowane mniejszą ilością płynu w organizmie i zwykle dużo później zwracają się o pomoc, za co odpowiedzialne są pewne stereotypy społeczne.

14. Czy picie czerwonego wina ma dobry wpływ na serce ?
Istotnie, bardzo niewielkie dawki czerwonego wina, nie przekraczając 10-20 g alkoholu mają korzystny wpływ na zapobieganie złogom cholesterolowym. Jednocześnie należy pamiętać, ze długotrwałe, regularne przyjmowanie nawet takiej dawki alkoholu może doprowadzić do powstawania nadciśnienia, uszkodzeń wątroby a nawet do uzależnienia. Należy więc być bardzo ostrożnym i nie zalecać regularnego spożywania alkoholu.

Wykorzystano materiały z: "Pomarańczowe Forum" nr 3


Zobowiązanie do leczenia odwykowego


Instytucja zobowiązania do leczenia odwykowego stosowana na podstawie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi często nie jest właściwie rozumiana nie tylko przez rodziny osób, wobec których jest podejmowana, ale często także przez osoby, które są odpowiedzialne za jej wdrażanie. Najwięcej nieporozumień związanych jest z oczekiwaną skutecznością wdrożenia tej procedury. Dlatego też warto dokładniej przyjrzeć się podstawom prawnym i celom, którym służy instytucja zobowiązania do leczenia .

Podstawą prawną zobowiązania do leczenia są artykuły od 24 do 36 ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (z późniejszymi zmianami).

1. Procedurę zobowiązania do leczenia odwykowego wdraża się wobec niektórych kategorii osób uzależnionych od alkoholu. Art. 24 ww. ustawy wskazuje, że są to osoby, które w związku z nadużywaniem alkoholu powodują rozkład życia rodzinnego, demoralizację małoletnich (...), systematycznie zakłócają spokój lub porządek publiczny.

2. Postanowienie o zobowiązaniu do leczenia odwykowego zapada w trybie nieprocesowym (art. 26 ust. 2 ww. ustawy) i nie nosi charakteru wyroku sądowego - sankcji karnej.

3. Funkcja społeczna instytucji zobowiązania do leczenia jest funkcją polegającą na instytucjonalnym motywowaniu do podjęcia terapii odwykowej. Zobowiązanie nie ma charakteru przymusu w sensie przymusu prawnego. Przymus można zastosować zgodnie z zapisami ustawy na etapie doprowadzania osoby uzależnionej od alkoholu na badanie przez biegłego, na rozprawę w sądzie i do zakładu leczniczego na podjęcie kuracji. Nie ma jednak możliwości prawnych ani organizacyjnych zatrzymania pacjenta w takim zakładzie wbrew jego woli.

4. Brak możliwości stosowania przymusu nie oznacza biernej postawy ze strony specjalisty przyjmującego do zakładu lecznictwa odwykowego pacjenta zobowiązanego sądownie i oczekiwania z jego strony na wyrażenie woli pozostania w zakładzie. Proces przyjmowania pacjenta nie powinien rozpoczynać się od pytania, czy podejmuje on decyzję pozostania w zakładzie. Z dużym prawdopodobieństwem można wtedy oczekiwać odpowiedzi negatywnej. W prawidłowo funkcjonującym zakładzie lecznictwa odwykowego specjalista nawiązuje z pacjentem zobowiązanym kontakt taki, jak z innymi przyjmowanymi do leczenia, starając się go zmotywować do rozwiązania problemów życiowych i zdrowotnych na drodze terapii. Tłumaczy mu na czym polega terapia. W znacznej części przypadków pacjenci właściwie motywowani do terapii decydują się na pozostania w zakładzie lecznictwa odwykowego.

5. Podstawowym celem terapii uzależnienia od alkoholu jest uzyskanie poprawy zdrowia pacjenta. Cel ten jest realizowany zarówno wobec pacjentów zobowiązanych do leczenia przez sąd jak i wobec pacjentów zgłaszających się do zakładów lecznictwa odwykowego dobrowolnie. Oczekiwanym efektem terapii uzależnienia od alkoholu jest trwałe zatrzymanie spożywania alkoholu przez pacjenta, uzyskanie przez niego świadomości choroby, uzyskanie wglądu w mechanizmy choroby, dzięki któremu może on nauczyć się unikania powrotu do picia w przyszłości.

6. Celem pobytu w zakładzie odwykowym nie jest izolacja pacjenta od otoczenia społecznego.

7. Jak dotąd brak jest środków farmakologicznych, skutecznych w terapii uzależnienia od alkoholu. Na dzień dzisiejszy jedyną skuteczną metodą terapii uzależnień są programy psychoterapeutyczne leczenia uzależnienia od alkoholu. Z tego wynikają jednak określone konsekwencje, zwłaszcza dotyczące niezbędnego zmotywowania pacjenta do udziału w terapii.

8. Polskie lecznictwo odwykowe realizuje skuteczne programy terapeutyczne, około 40-50 pacjentów na każdych stu ma szansę trwale zatrzymać picie i uzyskać poprawę zdrowia. Taka szansa zdrowienia oferowana jest wszystkim pacjentom, w tym także zobowiązanym do leczenia przez sąd. Muszą jednak zostać spełnione pewne warunki: m.in. liczba pacjentów zobowiązanych do leczenia odwykowego na drodze sądowej nie może przekraczać jednej trzeciej składu pacjentów uczestniczących jednorazowo w programie terapeutycznym. Jest to związane z ich słabszą od przeciętnej motywacją do podejmowania leczenia. Wiadomo, że motywacja do podejmowania terapii przez osoby uzależnione od alkoholu jest zawsze niższa niż w innych grupach pacjentów. Z tego powodu wytworzenie u pacjenta właściwej motywacji jest najważniejszym zagadnieniem pierwszego okresu terapii. Niestety w grupach, w których zbyt wiele jest osób zobowiązanych przez sąd do leczenia odwykowego dochodzi do zaburzenia procesu terapeutycznego na wstępnym etapie terapii, właśnie wtedy, gdy tworzona jest motywacja pacjenta do leczenia.

9. Około 60 % pacjentów, którzy znaleźli się w zakładzie lecznictwa odwykowego w wyniku sądowego zobowiązania do leczenia i weszli do programów terapii ma szansę na uzyskanie takich samych efektów, jak pacjenci tzw. dobrowolni.

10. Często oczekuje się, że wdrożenie procedury zobowiązania do leczenia odwykowego rozwiąże problem przemocy w rodzinie. Jak już wyżej zostało to powiedziane pogląd taki jest nieprawdziwy. Zakłady lecznictwa odwykowego nie są przygotowane do pełnienia roli aresztów. Ochronę rodziny osoby uzależnionej przed przemocą powinien zapewnić system lokalny rozwiązywania problemów alkoholowych - koordynowany przez gminną komisję rozwiązywania problemów alkoholowych, wspierany przez system wymiaru sprawiedliwości. Leczenie odwykowe sprawcy przemocy, czy osoby zakłócającej porządek publiczny w związku z nadużywaniem alkoholu nie może być proponowane jako jedyny rodzaj oddziaływań.

11. Osoby uzależnione od alkoholu nie są chore psychicznie i nadal ponoszą odpowiedzialność za swoje, niezgodne z prawem, postępowanie.